Moi Drodzy, wielu z Was zaprotestowało, gdy zapoznało się z moimi wnioskami, dotyczącymi tego, kto głosował na polityków PO. Padły zarzuty, że zbyt uogólniam, że przytaczam krzywdzące dla zwolenników PO oceny.
Moi Drodzy, ja nie mam żadnych wątpliwości, że na Tuska głosowała większa, bądź mniejsza hołota i chamstwo. Mało tego, jak okazuje się, tę zalewającą nasze społeczeństwo łobuzerię, prostactwo i chamstwo można dostrzec nie tylko wśród więźniów, rzezimieszków, złodziei, przestępców seksualnych, czy morderców, wspierających w trakcie ostatnich wyborach DONALDA TUSKA, ale także wśród tzw. młodej, dobrze wykształconej (?), postępowej, otwartej na świat i na ludzi młodzieży, wśród biznesmenów, dziennikarzy, psychologów, socjologów, lekarzy, prawników i różnego autoramentu „artystów”, profesorków itd. itp. Wszyscy, bez względu na zajmowany status społeczny mają jedną wspólną cechę, a mianowicie podobnie ukształtowaną strukturę osobowości, system norm i wyznawanych wartości. Stopień i natężenie dysfunkcji natury psychologiczno – społecznej może być różny, ale istnieje i uwarunkowany jest niewłaściwymi oddziaływaniami wychowawczymi rodziców, nauczycieli, a potem tzw. autorytetów, choćby takich, jak Bartoszewski, Wałęsa, Tusk, Niesiołowski itp.
Zalewające chamstwo nasze życie publiczne szczególnie było wyraźne wśród polityków dotychczasowej opozycji politycznej oraz wspierających ją dziennikarzy i wszystkich tych, którzy się z nimi IDENTYFIKOWALI SIĘ i na nich głosowali… Bo czyż inteligentny, kulturalny i dobrze wychowany człowiek, pochodzący z dobrego domu będzie głosował na polityków - CHAMÓW? Czy kulturalnym ludziom będzie podobać się zachowanie Tuska wobec Kaczyńskich? Chyba tylko pozbawiony rozumu i krytycyzmu człowiek tego nie dostrzega i dalej nazywa kulturalnym i opanowanym emocjonalnie tegoż polityka. Z takim przykładem można było zapoznać się całkiem niedawno w Rzeczpospolitej, gdzie niezwykle wnikliwe i prawdziwie „obiektywne” portrety psychologiczne Tuska i Kaczyńskiego odmalowała pewna pani dr politologii z Uniwersytetu Warszawskiego (cha, cha, a co politolog ma wspólnego ze specjalnością psychologa? Ta pani nie miała żadnych zahamowań, by bawić się w drugiego Santorskiego; dziwiło mnie tylko bardzo, dlaczego redakcja Rzepy zgodziła się opublikować tak dyletanckie teksty?). O tym, że w samych superlatywach wypowiadała się o Tusku, a w Kaczyńskim upatrywała się samym patologii CUN, chyba nikt nie ma wątpliwości.
Jako osoba zbliżona swą profesją do psychologów, pragnę zaznaczyć, że za tak nędznie i tendencyjnie przeprowadzone oceny osobowości obu polityków wystawiłabym tej pani dr DWÓJĘ.Swój do swego ciągnie i żadne tu tytuły, czy dyplomy nie decydują o tym, czy ktoś jest chamem, czy nim nie jest, czy jest potencjalnym przestępcą, czy nim na razie nie jest, ale nosi w sobie ukryte zalążki zachowań asocjalnych.
Na zakończenie proponuję sobie poczytać wypowiedzi Marka Konrata oraz szarych obserwatorów nt. zalewającej Polskę fali hołoty!
Marek Konrat: znany aktor dla dziennika
2007-10-24 23:41 Aktualizacja: 2007-10-25 10:00
2007-10-24 23:41 Aktualizacja: 2007-10-25 10:00
Kondrat: Mam dość wszechobecnego chamstwa
Inteligent ma w życiu krzywo i pod górę. Dziś odczuwam to nieporównanie silniej niż kilkanaście i kilkadziesiąt lat temu. Być może dlatego, że wraz z upływającym czasem moja pogoda ducha jest mniejsza i drażni mnie więcej spraw niż kiedyś. Ale także dlatego, że codziennie muszę zmierzyć się z zalewającą nas falą chamstwa - pisze w DZIENNIKU znany aktor, Marek Kondrat.Chamstwo, tak jak ja je rozumiem, to brak pewnych ludzkich cech. Chamem jest więc ten, kto jakby nie dostrzega innych wokół siebie; widzi jedynie koniec swojego nosa i swoją doraźną potrzebę. I w dążeniu do jej zaspokojenia nie waha się krzywdzić innych, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czy można mu czynić z tego zarzut? Wątpię, skoro jego kondycja wynika z niedostatku ludzkiego wychowania. Należy go raczej traktować jako poszkodowanego, któremu odebrano szansę nabycia ogłady i kindersztuby. Czy jednak trzeba go z tej przyczyny promować?Dopóki telewizja nie była tak agresywna jak teraz, ludzie chamscy mieli jakąś świadomość swojej ułomności. Z telewizji dowiadywali się, że są na świecie tacy, którzy zachowują się inaczej, mówią inaczej i o innych sprawach. To mogło budzić szacunek i chęć dorównania wyższym standardom. Dziś jednak telewizja daje szansę zaistnienia ludziom bez wrażliwości, talentu i ogłady. To na nich i dla nich buduje się wszelkiej maści reality show, dając tym samym sygnał: jesteś świetny, taki jaki jesteś; bądź na luzie, nie zważaj na zasady. To się świetnie sprzedaje i utwierdza ludzi w przekonaniu, że wystarczy być byle kim i byle jak, by być sławnym.Oglądalność wzrasta. Chamstwo rośnie w siłę. Jest jak niekontrolowana torpeda, która z hukiem przecina ciche dotąd jezioro, tylko dlatego że jest potężna. Rzeczywistość dała jej prawo postawić własne zachcianki nad potrzebami wszystkich innych. Jest uwolniona. Całe nieszczęście człowieka wrażliwego, który wbrew zniechęceniu w kółko usiłuje dociec swego miejsca na ziemi, polega na bezradności wobec tej torpedy. Jego wrażliwość w konfrontacji z tamtą usłyszy tylko: a chcesz w ryj? Odpowiedzi brak. Brak narzędzi i broni. Z potyczki chamstwa z wrażliwością ta ostatnia wychodzi pokonana.Te potyczki, których nie da się uniknąć, bywają całkiem namacalne. Na co dzień przeżywam fizyczny kontakt z chamstwem, kiedy w miejscu publicznym ktoś mnie przesuwa, dotyka, popycha w dążeniu do swego celu. W „Dniu świra” mój bohater spotyka kobietę, która w sklepie popycha go koszykiem, bo chce coś zobaczyć na ladzie. Adaś Miauczyński jest na jej drodze jedynie przeszkodą, więc "spypopycha" go palcem.Tego chamstwa jest pełno wszędzie i bardzo mnie ono przygnębia. Mam poczucie, że przeważa wokół mnie. To przewaga siły, na którą ja nie mam siły. Sam czuję się człowiekiem, który dostrzega innych ludzi. Mam w sobie gen, który każe mi przebywać wśród bliźnich zgodnie z pewnymi zasadami. Jeśli jednak po drugiej stronie nie widzę wzajemności poszanowania tych zasad, mam dojmujące poczucie obcowania z chamem.Państwa demokratyczne, do których aspirujemy, wykształciły rodzaj demokratycznej hierarchii. Schemat zasad, który powoduje, że każdy mniej więcej zna swoje miejsce. Dojrzałe demokracje potrafią bronić tego schematu, nawet jeśli muszą sięgnąć po przemoc. Od czasu do czasu napotykają kryzys: zdarzają się krwawe rozruchy, zwłaszcza w dzielnicach biedoty czy zamieszkałych przez ludność napływową. Dochodzi do gwałtu na prawach ustanowionych przez właścicieli tej ziemi. Ale są to chwilowe zmarszczki na powierzchni. Demokracja umie się obronić i w głębi pozostaje ta sama, z niezachwianą hierarchią.W Polsce wciąż nie mam poczucia, że jesteśmy demokracją uporządkowaną. Na razie jestem tu świadkiem zupełnie przerażającej siły chamstwa, wobec której czuję się bezbronny. Po raz pierwszy w życiu zupełnie zatraciłem poczucie idei i wspólnoty, do której niegdyś należałem: wspólnoty ludzkich spraw, obywatelskich, społecznych wartości. Po raz pierwszy poszedłem do wyborów z makiawelicznym planem głosowania na "nie", bez nadziei na "tak". Bardzo źle to znoszę. I u podłoża tego zjawiska leży chamstwo właśnie.Jego eskalacją napawa się telewizja, która siedem dni w tygodniu przekazuje nam treści pozbawione treści; słowa pozbawione znaczeń; tym bardziej rozdmuchane, im głośniejsze; tym głośniejsze, im bardziej nadmuchane. Ja rozumiem państwo jako coś, co ma nam przynieść ulgę w istnieniu - tylko tyle. Spowodować, by łatwiej było przejść te 80 lat, które mamy do przeżycia. Jednak kolejni cyniczni gracze chcą nas przekonać, że oni wiedzą jak żyć i powiedzą nam, co robić; bo są dobrzy i uczciwi. A potem jadą na brydża rządową limuzyną i do czwartej rano każą w niej czekać rządowemu kierowcy, jakby nie stać ich było na taksówkę. To też jest chamstwo, okropne chamstwo.Nawet jeślibym chciał się stąd wyrwać i zamieszkać gdzieś, gdzie więcej jest słońca, łagodniejszy klimat i temperatura życia nieco przyjemniejsza, to wiem, że nie zdołam. Mam w sobie skazę tej ziemi. Dziwnej ziemi, w której wciąż jakiś duch skrzydlaty wkłada wszystkim w usta słowa pełne godności, honoru i patriotyzmu. Lecz kiedy ów duch zaśnie zapity pod płotem, do głosu dochodzi ciało: chropawe, niedomyte, z brudem za paznokciami. Nie przestaje powoływać się na ducha. Zaczyna rozprawiać o patriotyzmie i honorze. A ja bardzo nie lubię takich rozmów, poruszają sprawy intymne jak życie seksualne. To nie są tematy do wódki i zakąski. One są podskórne i dosercowe. Nie można ich wypluwać przez usta pełne kiełbasy, bo to jest chamstwo właśnie.
Wypowiedź forumowicza:
Chamstwo na górze!Intencje tekstu p. Marka Kondrata nie są tak do końca czytelne, ale w gruncie rzeczy zgadzam się z nim niemal w stu procentach. Nie wiem, czy trafnie odczytuję jego myśli, ale mam wrażenie, chyba podobnie jak on, iż jednym z głównych dzis rozsadników chamstwa są polskie telewizje, zwłaszcza komercyjne. Groźne, bo one różne przejawy chamstwa nobilitują, a ich żurnaliści wręcz domagają się chamstwa od tych, z którymi rozmawiają. Kiedyś chamstwo było domeną ciemniactwa i marginesu, dziś - odnoszę wrażenie - jest domeną wielu osób wykształconych, a zwłaszcza polityków różnej maści, także tych z najwyższej półki. To przecież głównie politycy PO (tak, bardziej niż owi nieudacznicy z Samoobrony) wprowadzili do języka polityki chamstwo i to chamstwo było powszechnie tolerowane, akceptowane, ba - stało się "trendy". Chamstwo - bo adresowane peronalnie, w przeciwieństwie do kompletnie niewłaściwych, ale skierowanych anonimowo: "wykształciuchów" czy "zomo". Sami Państwo odpowiedzcie sobie, czy Niesiołowski ze swoim językiem inwektyw powinien znaleźć miejsce w przyzwoitym salonie, w gronie ludzie, którzy mają pretensje, aby utrzymywać jakis poziom? Przecież to był poziom językowego hultajstwa. Ale Niesiołowski to nie przysłowiowy szewc, ale poseł. Ale czy stanowisko posła do czegoś dzis zobowiązuje? A czy język Tuska, Komorowskiego czy Kutza był (jest) inny? Wcale się, o dziwo, nie zmienił. Dziś słyszę, że "elegancki" Komorowski nie mówi o Fotydze, że nie ma racji, tylko, że plecie dyrdymały. Kutz w TVN 24 (także dziś) po rozmowie Gosiewskiego ze Zdrojewskim mówi (mając na myśli Gosiewskiego) o "bełkotnikach" z PiS. Czy taki ma być oficjalno-telewizyjny język senatora, a teraz posła? (Nota bene Zdrojewski przy swoich wymienionych wyżej kolegach z PO wypada jak hrabia przy lokajach). A więc chamstwo kwitnie na górze, chamstwo od dwóch lat - nade wszystko w wykonaniu polskich, pożal się Boże, polityków - chamstwo, które jest upubliczniane i ma być wykładnikiem wysokiego poziomu i europejskich standardów. Żaden jeszcze dziennikarz telewizyjny nie zwrócił nigdy uwagi politykowi (z jakiejkolwiek opcji), że na wizji zachowuje się niewłaściwie, że obraża innych, że obniża przyjęte standardy. GWARANTUJĘ, ŻE DWIE-TRZY TAKIE UWAGI POD ADRESEM POLITYKÓW WYPOWIEDZIANE NA WIZJI, A WIĘC ZAWSTYDZENIE CHAMÓW NA OCZACH CAŁEJ POLSKI, SKUTKOWAŁOBY WNET ZACHOWANIAMI POPRAWNYMI. DLACZEGO TEGO NIE CZYNICIE, ZURANLIŚCI?! Partie polityczne to firmy, którym z konieczności oddajemy "rząd dusz". Coraz częściej mam wrażenie, że to firmy szewców (mentalnych i językowych), pomimo pozorów ogłady i kompetencji.
~BEK
2007-10-25 14:48:54
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=65283
~BEK
2007-10-25 14:48:54
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=65283
Nic dodać, nic ująć. Przykład idzie z góry i skóra cierpnie na myśl, „co z tą Polską” będzie...
0 comments:
Prześlij komentarz