Całkiem niedawno cały świat obiegła informacja iż nowy przywódca USA - Barack Obama, wyciągnął rękę do Iranu. Świeżo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych chciał porozumienia, zgody ponad podziałami i porozumienia pomimo różnic. W efekcie otrzymał jedyną możliwą odpowiedź. Figę z makiem.
Obama chciał dobrze. Jak każdy lewak wierzył, że wystarczy odrobina dobrej woli i, bez względu na (oczywiście pozorne) różnice, wszyscy ludzie, będący w rzeczywistości partycypantami wielkiej ziemskiej rodziny, są w stanie przezwyciężyć swe ludzkie przywary i zasiąść do koniecznych rozmów o globalnym pokoju oraz powszechnej miłości. W starciu z brutalną rzeczywistością wszystkie te intelektualne bohomazy z leninowskim rodowodem okazały się nic nie warte. Jak zwykle.
Prezydent USA, zależnie od poglądów politycznych, porównywany często do Chrystusa bądź Antychrysta, liczył na to, że ujmie władze Iranu jednym ciepłym, wręcz miłosnym listem, przekreślającym dziesiątki lat konsekwentnej polityki Stanów Zjednoczonych wobec tego islamskiego kraju. Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź. Irański przywódca religijny Ajatollah Ali Chomenei krótko i konkretnie zripostował absurdalną i nietrzymającą się realiów propozycję. Zapowiedział, że polityka Iranu zmieni się dopiero wtedy, gdy USA udowodnią swymi działaniami, że ich kurs polityczny rzeczywiście się zmienia.
Tego największy showman świata już nie może zagwarantować. Nie może zastąpić kadry generalskiej bojówką Greenpeace'u, nie jest również w stanie mianować lewackich aktywistów szefami CIA, NSA i Pentagonu. Póki co nie może tego zrobić, gdyż naturalny opór materii jest zbyt wielki. Na szczęście. Konsekwencją tego faktu jest niemożność zrewidowania polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iranu z pominięciem oczywistych informacji potwierdzających zasadność kursu utrzymywanego do ostatnich wyborów prezydenckich przez administrację George'a Busha.
Chomenei to dobrze rozumie. Dlatego też bez obaw wymierzył przywódcy największego mocarstwa świata krótki ale solidny policzek. Za to ulubieniec mas Obama wygłupił się na całej linii. Tak samo jak lewackie podejście do polityki międzynarodowej. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Mea culpa - to jedyne słowa jakie powinny pojawić się na ustach wyborców Barracka Obamy. Impeachment - to jedyne słowo jakie w konkluzji powinno się nasuwać każdemu świadomemu politycznie Amerykaninowi.
Link do artykułu: http://wiadomosci.wp.pl/kat,107158,title,Przywodca-Iranu-odpowiada-Obamie-nie-widze-zmiany,wid,10965173,wiadomosc.html