2008-09-02

Specyfika autoantysemityzmu

Szekspir napisał kiedyś, że są takie rzeczy na świecie, o których się filozofom nie śniło. W dłuższej perspektywie miał rację, ponieważ każde pokolenie uważa pewne rzeczy za niemożliwe, niewykonalne, a potem okazuje się, że ich następcy to realizują. Jednakże nie ogranicza się to tylko do przykładu zwykłego postępu. Czasem mamy do czynienia z pewnymi efektami, które podaje się w wątpliwość, a one istnieją. Co więcej, są niejednokrotnie wykorzystywane.

A teraz przyjrzyjmy się strategiom różnych mniejszości, które walczą o to, żeby mieć prawa. Okazuje się, że najważniejszą rzecz stanowi stworzenie wizerunku uciskanych. Tak teraz działają homoseksualiści, za dwadzieścia lat pewnie stanie się to w przypadku pedofili, a jeszcze w między czasie do gry wkroczą zoofile. Im zależy na udawaniu ofiary z czysto socjotechnicznego punktu widzenia. Opłaca się zatem prowokować, organizując parady równości i inne tego typu demonstracje. Swoją drogą tutaj powinna interweniować policja, bo ulica nie jest od tego, aby jacyś ludzie mający nierówno pod sufitem mogli tam pokazywać swoje glutei maximae. Ale samo zorganizowanie "gejparady" powoduje niesmak. A potem jak są jakieś akty agresji, to homoseksualiści mają dowody na to, jaką to są uciskaną mniejszością. Wtedy ze zdwojoną siłą pewne lobby zaczynają naciskać na to, aby dać im pewne przywileje.

Przejdźmy jednak ad rem. Jest jeden naród na świecie, z którym to trzeba obchodzić się jak z jajkiem. Rzecz jasna, to Żydzi. Bardzo mocno zadbali oni o wizerunek uciskanej mniejszości, która przez dwa tysiące lat musiała znosić prześladowania innych ludów. Również spopularyzowali Holocaust tak, że wydaje się, iż to jedyna rzecz, która wydarzyła się w czasie drugiej wojny światowej. Wszędzie przedstawiciele - jak sami siebie postrzegają - narodu wybranego tropią antysemityzm. Podejrzewam, że znaleźliby go nawet na poziomie fotonów, fononów i elektronów, gdyby tylko chcieli. Jeszcze jedno. Oskarżają oni całe grupy etniczne o antysemityzm. Na przykład wszyscy Polacy ich zdaniem to antysemici; nie ważne czy niemowlę czy starzec, to nie lubi Żydów, ma to wdrukowane w podświadomość. Słuchając takich twierdzeń aż ciężko się nadziwić, jak to w ogóle możliwe, że oni się tutaj od czasów Kazimierza Odnowiciela uchowali, a Najjaśniejsza Rzeczpospolita w XVII nawet nosiła miano żydowskiego raju. Przecież ta cała paplanina, jacy jesteśmy antysemiccy, stanowi oczywisty nonsens.

Antysemityzm się jednak opłaca. Z jednej strony chodzi o pieniądze, które można ściągnąć dzięki szantażowi. Od nas zarządano 65 miliardów dolarów, a Israel Singer, szef JWC, stwierdził jasno w 1996 roku. Jeżeli nie zapłacimy tego haraczu, to będziemy obmawiani i szkalowani. No i w ten sposób przylepiono nam łatkę antysemitów. Takie generowanie zjawiska antysemityzmu jest bardzo opłacalne. Jednakże poza samym przylepianiem łatek istnieje inny mechanizm, o którym warto tutaj wspomnieć.

Jest to autoantysemityzm. Polega na tym, że Żydzi sami przeciwko sobie szczują Gojów. W obecnych czasach mogą odnosić z tego powodu wymierne korzyści, ponieważ organizacje typu ADL czy JWC mogą twierdzić, że w jakimś kraju jest antysemityzm. Nie zdziwiłbym się, gdyby na przykład taki Leszek Bubel okazał się przedstawicielem wiadomej nacji. Takie przypadki już w historii się zdarzały.

Autoantysemityzm istniał również w przeszłości. Mówi się wiele o pogromach Żydów na przykład, że w Kolonii w XII w. palono ich żywcem. Jest to przedstawiane w ten sposób, jakby to była ślepa furia Gojów w żaden logiczny sposób nie do uzasadnienia. Okazuje się, że Żydzi indukowali pogromy na siebie w dawnych wiekach. Przytoczyć tutaj trzeba przykład wielkiego inkwizytora Hiszpanii, dominikanina Tomasa de Torquemady. Otóż, był to maranin, czyli nawrócony Żyd z dawnych muzułmańskich terytoriów na Półwyspie Iberyjskim. Prowadził on jawnie antysemicką nagonkę, gnębiąc przedstawicieli swojej nacji, jak tylko można. Żydzi postrzegali to jako swoistą formę negatywnej eugeniki. Przedstawiciele Gojów robili tylko całą brudną robotę. A Żydzi podali jasno, że czasem trzeba poświęcić część swojej społeczności, aby osiągnąć pewne cele. Richard Nikolaus graf von Coudenhouve-Kalergi, niemiecko-żydowsko-japoński mieszaniec, stwierdził jasno: Europa chciała przez ponad tysiąc lat zniszczyć Żydów, ale tylko ją uszlachetniła, tworząc "duchowy naród panów".

Hannah Arendt twierdziła w książce Eichmann w Jerozolimie, że również Holocaust mógł być efektem autoantysemityzmu. Sama określała tą nieprawdopodobną rzeź jako zabójstwo Kainowe. Żydzi sefardyjscy przecież uważali, że Aszkenazyjczycy to hołota i swołocz. Znana jest wypowiedź Israela Gutmanna, że przed drugą wojną światową osiemdziesiąt procent światowej populacji Żydów to bydło. A co jest dziwne w tym wszystkim? Wielu przedstawicieli ruchu nazistowskiego to byli Żydzi lub pół-Żydzi. Poza tym Sefardyjczycy z USA finansowali Niemców do ataku na Pearl Harbor, czyli w momencie przystąpienia Stanów Zjednoczonych do drugiej wojny światowej. Jakoś nie nalegali, aby zbombardować Oświęcim lub przynajmniej linię kolejową prowadzącą do tego obozu zagłady. Udawali, że problem zagłady Żydów nie istnieje. W 1943 roku Szmul Zygielbojm popełnił samobójstwo, żeby zwrócić uwagę na to ludobójstwo. Za to po drugiej wojnie światowej ten akt Kainowego zabójstwa, stosując określenie Arendt, został skrzętnie wykorzystany przez żydowskie organizacje właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Znamy to obecnie pod nazwą przedsiębiorstwa Holocaust. Czy to nie jest akt odrażającej nekrofilii?

Autoantysemityzm pozostaje jednak swoistym fenomenem. Żaden naród nigdy decydował się na zwalczanie samego siebie. Żydzi byli, są i będą żądni władzy. Uważają siebie za swoistych nadludzi przeznaczonych do władania światem. Wystarczy przytoczyć słowa laureata Pokojowej Nagrody Nobla Menachema Begina:

Nasza rasa jest Rasą Mistrzów. Jesteśmy świętymi bogami na tej planecie. Różnimy się od niższych ras ponieważ wywodzą się one od insektów. Faktycznie porównując je do naszej rasy, inne rasy to bestie i zwierzęta, owce w najlepszym przypadku. Inne rasy są uważane jako ludzkie odchody. Naszym przeznaczeniem jest rządzenie ponad niższymi rasami. Nasze ziemskie królestwo będzie rządzone poprzez naszych liderów za pomocą rózgi żelaznej. Masy będą lizać nasze stopy i służyć nam jako nasi niewolnicy.

Zacytowany fragment został umieszczony w wydanych w 1982 roku pamiętnikach prezydenta Jimmy'ego Cartera. Widać, jaki obrali sobie nadrzędny cel. Realizują go z żelazną konsekwencją. Przy okazji stosują makiaweliczną regułę, że cel uświęca środki. Nie widzą zatem nic zdrożnego w poświęceniu części populacji, jeżeli ma zostać osiągnięty. Autoantysemityzm jest zatem mechanizmem stosowanym w celu zwiększenia zakresu i/lub zdobywania władzy. Trzeba również przyznać, że doskonale spełnia to zadanie.