2008-07-10

Dlaczego tarczy w Polsce nie bedzie - polecam wywiad z Antonim Macierewiczem

Uważam, że po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego stan prawny jest zdefiniowany i aneks do raportu o likwidacji WSI będzie opublikowany – mówi były szef komisji weryfikacyjnej Antoni Macierewicz w rozmowie z Małgorzatą Subotić

 

Czy pytanie, czyja jest Polska, pozostaje nadal aktualne? Zadał je Jan Olszewski 16 lat temu, tuż przed odwołaniem jego rządu. 

Antoni Macierewicz, były szef komisji weryfikacyjnej WSI: Bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Nasze przestrogi o zagrożeniu ze strony mafii powstającej w oparciu o byłą SB i komunistyczną wojskówkę się sprawdziły. A WSI ją ochraniały, co wynika z aneksu i zawiadomień do prokuratury przygotowanych przez komisję. Wiedzę na temat źródeł patologii mamy dziś nieporównanie większą niż 16 lat temu. 

Jaka to wiedza? 

Znamy nazwiska, konta w bankach szwajcarskich, sumy nielegalnie przekazywane, a nawet "zwyczajowy" procent od kontraktów zbrojeniowych wpłacany na konta WSI. Większość struktury gospodarczej jest w rękach ludzi dawnego aparatu komunistycznego. I dzięki pracy komisji możemy to udowodnić. 

A konkretniej? 

Tysiąc najważniejszych przedsiębiorstw w Polsce jest kierowanych przez ludzi związanych z agenturą II Zarządu Sztabu Generalnego LWP, WSW, WSI. Ci ludzie zostali zidentyfikowani. Stąd strach i agresja wobec komisji. 

Ale aneks utknął w Pałacu Prezydenckim. A poza tym ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego mówi, że komisja weryfikacyjna nie ma prawa w swoich raportach i aneksach publikować nazwisk. 

To nie tak. Orzeczenie Trybunału popiera weryfikację i publikację raportu, choć stwierdza, że w aneksie nie może być nazwisk tajnych współpracowników. Ale żołnierzy, oficerów, polityków i innych osób tak. To stanowisko z uzasadnienia sędziego prowadzącego tę sprawę. 

Czyli aneks z nazwiskami może zostać opublikowany? 

Oczywiście. Dziwi tylko, że Trybunał bierze pod ochronę właśnie tajnych współpracowników. Już poprzedni przewodniczący Trybunału, sędzia Jerzy Stępień, zapoczątkował obronę agentury jako ważne zadanie Trybunału. A Janusz Niemcewicz, który był sędzią prowadzącym, kontynuuje tę linię. 

Ale aneks chyba nie ujrzy światła dziennego? 

Pan prezydent czekał na decyzję Trybunału. 

Ma pan wiarygodne informacje, że prezydent jednak opublikuje raport? 

Uważam, że stan prawny jest teraz zdefiniowany i aneks zostanie opublikowany. 

Aneks z wymazanymi nazwiskami współpracowników będzie chyba kulawy? 

Będzie niepełny. Ale lepszy taki niż żaden. Opanowanie gospodarki polskiej przez agenturę uniemożliwia istnienie wolnego rynku. Taki obraz wyłania się z weryfikacji WSI. Tajnych współpracowników jeszcze z okresu komunistycznego jest tam wielu, ale dominuje problem patologii i zablokowania rozwoju gospodarczego Polski. To zestawienie zamieszczone w aneksie pokazuje... 

Jakie zestawienie? 

Zestawienie – wynik pracy analitycznej komisji – ustalające związki między agenturą i przedsiębiorstwami. 

Takiemu zadaniu nie były chyba w stanie podołać 24 osoby, które przez niespełna dwa lata tworzyły komisję weryfikacyjną? 

Ale to zrobiły. I to w dużo krótszym czasie, gdyż pięć miesięcy zabrały blokady i represje premiera Donalda Tuska. Ta praca pokazuje, że w gospodarce mamy nieomal monopol tajnych służb. 

Chyba pan przesadza? 

Nie przesadzam. Chodzi o monopol w dostępie do kontraktów rządowych. To jest źródło fortuny największych biznesmenów w Polsce. Gospodarka, w której decydują służby dawne i obecne, nie może się normalnie rozwijać. Konsekwencją jest olbrzymie marnotrawstwo, zawyżanie cen i grabież majątku. Ci ludzie są nieudolni, nie umieją gospodarować, więc stają się podwykonawcami firm zagranicznych często mających nazwy angielskie czy francuskie i zarejestrowanych w rajach podatkowych, ale przeważnie będących własnością rosyjską. 

Byli ludzie służb specjalnych są przecież bardzo sprawni. 

Umieją podsłuchiwać, umieją donosić, ale nie umieją gospodarować. W przeciwnym razie dawno już mielibyśmy autostrady, a informatyzacja ZUS nie kosztowałaby podatników dużo więcej, niż przewidziano w kontrakcie. 

Firmą, która prywatyzowała ZUS, był Prokom Ryszarda Krauzego. Nie ma o tym informacji w aneksie? 

Aneks poświęcono przede wszystkim przestępstwom gospodarczym. Ale pokazuje także zagrożenia dla armii i bezpieczeństwa państwa, np. w sferze tajnej łączności, a doniesienia o przestępstwie mówią m.in. o zagrożeniach w związku z nieprawidłowościami na lotniskach wojskowych. 

Nie obawia się pan, że po publikacji aneksu pojawią się komentarze, że znowu wyssał pan coś z palca, że tworzy czarne wizje Polski prezentowane w ubeckim sosie? 

Wszystko jest udokumentowane. Oczywiście, winni tej sytuacji mają prawo się bronić i jeśli dysponują mediami – mogą stworzyć fałszywy obraz. Ale procesy wytoczone mi po publikacji raportu wygrałem i to mimo braku obiektywizmu mediów i z takimi potęgami finansowymi jak ITI. 

Ale przegrywało je MON? 

Minister Bogdan Klich, będąc w zmowie... 

To minister Klich jest w zmowie? 

Tak. Minister Klich przeprasza nawet bez rozprawy sądowej i to w sytuacji, kiedy ja w tej samej sprawie wygrywam. Tak było na przykład w procesie z Janem Wejchertem i z ITI. Komisja weryfikacyjna podczas swojej działalności ustaliła kilkadziesiąt nazwisk polityków, ponad 200 dziennikarzy i 1 tys. nazwisk przedsiębiorców współpracujących ze służbami komunistycznymi i z WSI. Zweryfikowała pozytywnie tysiąc kilkuset żołnierzy, a negatywnie 314. Wystawiono 135 stanowisk negatywnych, a 179 czekało na sporządzenie orzeczenia. 

Czy ustalenia zmieniły jakoś rzeczywistość? 

Po objęciu władzy przez PO efekty prac komisji są marnowane. PO boi się weryfikacji. Cały wysiłek Platformy ma na celu mistyfikację polegającą na zamaskowaniu prawdziwych celów przejęcia akt komisji i faktycznej restytucji WSI. Premier Tusk wprost napisał do Sejmu, że celem nowej ustawy jest "ponowne zagospodarowanie żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych". Wśród obecnych ministrów i liderów PO są ludzie podejrzewani o prowadzenie dwuznacznych kontraktów z Rosjanami i o wykorzystywanie podsłuchów. 

To poważny zarzut, ale dlaczego mówi pan o przejęciu dokumentów? 

Bo SKW nielegalnie zabrała akta innych służb. Art. 15 rozporządzenia prezesa Rady Ministrów stwierdza, że "po zakończeniu działalności komisji weryfikacyjnej" przewodniczący przesyła dokumenty do ich wytwórców. Tymczasem większość materiałów była własnością wywiadu, a także ABW, AW, prokuratury, policji i IPN. A teraz tysiące akt, w tym 71 doniesień komisji do prokuratury razem z dowodami, oraz setki pozytywnych i negatywnych stanowisk wraz z uzasadnieniami leży, zamiast w kancelarii tajnej, w salach na jednym z pięter SKW bez żadnego zabezpieczenia, przy otwartych drzwiach. Wszyscy żołnierze SKW, którzy tam przechodzą, mogą zajrzeć do najtajniejszych akt, m.in. wywiadu cywilnego. Związek tych wydarzeń z kryzysem w rozmowach z Amerykanami jest moim zdaniem nieprzypadkowy. 

Jaki związek ma to, co dzieje się z komisją weryfikacyjną Jana Olszewskiego, z kryzysem w rozmowach z Amerykanami? Bo tego już zupełnie nie rozumiem. 

Dokumenty komisji pokazują stopień uzależnienia WSI od służb rosyjskich. A także zależność od tych służb elit politycznych, w tym byłego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, począwszy od Bataksu Wiktora Kubiaka. 

Na czym miałoby to uzależnienie polegać? 

Na wspieraniu KLD przez Batax. 

Ma pan na to jakieś dowody? 

Tak. Zresztą pisał o tym także Krzysztof Wyszkowski, wówczas związany z KLD. Chodzi też o polityków z byłej Unii Wolności. Sposób przejęcia tych dokumentów wbrew prawu i bez spisu zdawczo-odbiorczego wskazuje na to, że rządzący obawiają się informacji w nich zawartych. Chcą więc je ukryć, zapewnić spokój agenturze i środowiskom mafijnym. 

Nadal nie rozumiem, jaki to ma związek z kryzysem w rozmowach z Amerykanami? 

Taki, że ta ekipa chce zabezpieczyć dalszą możliwość działania ludziom z tych struktur, więc likwiduje dowody ich uzależnienia. Premier przecież wyjaśnił, że do porozumienia z USA jeszcze nie doszło, bo chce wynegocjować takie warunki instalacji tarczy, które zapewniałyby Polsce bezpieczeństwo. 

Rzeczywiście, chodzi o bezpieczeństwo. Tarcza jest warunkiem strategicznego sojuszu polsko-amerykańskiego. Odrzucenie tego projektu byłoby działaniem na rękę Rosji i Niemiec, które są przeciwne temu porozumieniu. Zawsze można podbić cenę, ale jeśli priorytetem jest interes Polski, a nie własna kariera, liczy się, co jest na drugiej szali. A na drugiej szali jest istnienie Polski jako państwa niepodległego. 

To bez tarczy nie będziemy niepodlegli? 

Bez tarczy bylibyśmy częścią wpływów rosyjskich. A w perspektywie grozi nam rozdarcie przez porozumienie rosyjsko-niemieckie. 

A jeśli uzyskamy przy instalacji tarczy trwałe gwarancje bezpieczeństwa? 

Do 10 lipca negocjacje muszą się zakończyć. Jeżeli umowa nie zostanie teraz podpisana, nie zostanie podpisana nigdy. O to chodzi Rosji i Niemcom.

Hucpa na prawicy

Charakter ludzi o prawicowych przekonaniach politycznych znam dosyć dobrze. Wielu z nich to skrajni indywidualiści pilnujący twardo swoich przekonań; sam wiem to chociażby po sobie. Co więcej, im bardziej na prawo, to tym mniejsza chęć do jakichkolwiek kompromisów. Z tego powodu zazwyczaj partii prawicowych jest kilka i to wojujących ze sobą. Bardzo szybko wykorzystuje to lewica, która potrafi się skonsolidować i to bardzo szybko niezależnie od reprezentowanych idei. W jednej grupie potrafią grać ze sobą komuniści, socjaliści oraz liberałowie (rzecz jasna tacy czyści). Im chodzi tylko i wyłącznie o władzę. Prawicy - w przeciwieństwie do nich - zależy na realizacji swoich ideałów, aże różne rzeczy mają dla nich różną wagę. Z tego wynikają całe kłótnie na łamach tego obozu. To nie jest żaden lewicowy mit. Podśmiechujki drugiej strony barykady są tutaj zaskakująco trafne.

Zawsze mnie denerwowało to prawicowe rozbijactwo, jak to nie można nic trwałego zmontować, a wszystko po pewnym czasie się sypie na skutek kłótni. A przecież można by spokojnie zmontować jedno ugrupowanie, w którym znalazłaby się zarówno część chadeków, jak i konserwatyści czy paleolibertarianie. To mimo wszystko nie wychodzi. Czasem można się zastanawiać, czy to rozbicie prawicy nie jest sztucznie indukowane. Przecież lewactwo teoretycznie może znaleźć sobie koncesjonowanych prawicowców, którzy rżnąć będą konserwatystów, a przy okazji wszystko rozwalać u swoich ideologicznych przeciwników. Urządzenie takiej hucpy jest bardzo opłacalne, ponieważ w ten sposób można efektywniej rozbijać prawicę. Ba, czasem można nawet stworzyć partię w założeniu chadecko-konserwatywną, jaka będzie zasłoną dymną dla lewactwa.

Tak jest w przypadku PO. Partia ta wywodzi się z Unii Demo-Wolności, której liberalizm należy umieścić na lewo od trockizmu. Poza tym została założona przez masona i byłego agenta SB o pseudonimie "Must", Andrzeja Olechowskiego. Odchody zalane wapnem nie przestaną być fekaliami, tak samo jest w tym wypadku. PO robi za listek figowy dla zgniłych komunistycznych genitaliów; tym typkom nie wystarczyło, że przez 45 lat okradali ten kraj, a teraz się chowają za taką fasadą. Poza tym bardzo skutecznie takie rozwiązanie rozbija elektorat prawicowy. Część prawicowców wrzuci głos na takie bezpłciowe nie wiadomo co, co to ani konserwatywne kulturowo, ani liberalne gospodarczo. Przy okazji komuchy mają osłonę i nikt im nie naskoczy. W razie czego ci łże-konserwatyści będą ratować im tyłek.

Hucpę mamy my na prawicy jeszcze jedną. Jest to Klub Zachowawczo-Monarchistyczny powstały w 1988 roku. Zrzesza on wielu byłych komunistów. Czy to nie jest taki paradoks, jak w przypadku amerykańskich neokonserwatystów, którzy z pozycji skrajnie lewicowych przeszli na prawicowe? Jego obecny szef, Adam Wielomski, napisał wręcz, że nie widzi jakiegoś problemu w przyjęciu komuszego ścierwa w swoje szeregi. Gdybym ja był przewodniczącym jakiegoś stowarzyszenia czy ugrupowania prawicowego, to gdyby przyszedł do mnie były komunista, wyrzuciłbym go na zbity pysk z terenu mojej posesji. Prędzej konia Incinatusa przyjąłbym niż bydlę, które kradło, mordowało, kłamało w żywe oczy, a jeszcze mu mało. Tacy ludzie nie mieliby wstępu do założonej przeze mnie inicjatywy. Moim zdaniem zdrajcy państwa polskiego oraz ich potomkowie nie mają prawa dotykać się do polityki, a co dopiero plugawić prawicę! A dyć Wielomski tego nie rozumie. Wielki mi pan konserwatysta... przecież to śmierdzący serwilista niegodny takiego miana. Pinochet, którego tak kocha, po zapoznaniu się z jego poglądami wyrzuciłby go do morza razem z komuchami od Allende.

Co więcej, chyba rozumuje kategoriami jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej. Ten facet upatruje jakiejś szansy cywilizacyjnej w Rosji. Zapewne czytał Spenglera, ale wielki historiozof pisał to przed rewolucją bolszewicką. Może to wynika z niewłaściwej interpretacji pism Romana Dmowskiego. A Wielomski widzi szansę w sojuszu z tym państwem. Dodam, że podziwia on również totalitarne Chiny, określając je mianem prawicowych. Za przeproszeniem, jak można pleść takie banialuki, mając tytuł naukowy w zakresie nauk społecznych! A z tego co mi wiadomo - po przeczytaniu co nieco z von Misesa i Ayn Rand - że kapitalizm jest tam, gdzie mamy do czynienia z indywidualną własnością środków produkcji. Jeżeli liberalizm gospodarczy utożsamiamy z kapitalizmem, a ten pierwszy z prawicą, to Chin nie można w żaden sposób nazywać prawicowymi. Dodam, że Wielomski bardzo kocha komunę. Pisał kiedyś, że PZPR powinna pójść drogą chińską. Sprzeciwia się wszelkiej dekomunizacji; pewnie ze względu na kolesi z KZM, między innymi Jana M. Fijora (TW "Bereta").

Zapewne gdyby ten KZM wystartował w wyborach parlamentarnych czy samorządowych to miałby jeszcze gorszy wynik niż NOP czy Partia Zboczonych Kobiet. Dlatego pozostaje im gardłowanie. A tak naprawdę są wtyką komunistów i innego lewactwa, żeby robić na prawicy syf i uniemożliwiać jej konsolidację. Mimo marginalnego poparcia w społeczeństwie robią tyle złego, że najlepiej byłoby, gdyby się rozwiązali.

Dlatego prawdziwa prawica powinna zwalczać tego typu hucpy będące forpocztą lewactwa w naszych szeregach oraz działających z ich polecenia.

Może jesteśmy ostro zarysowanymi indywidualistami, ale - jak von Mises napisał w Ludzkim działaniu - indywidualizm nie wyklucza wspólnotowości. Gdybyśmy to, co piszą czytani przez nas klasycy, potrafili wykorzystać... Łatwiej byłoby również zapobiegać omówionym wyżej hucpom.

2008-07-08

Jak powinniśmy rozmawiać z eurokomuną?

Rządzili nami po 1989 roku quislingowcy - to powinno być nam wszystkim jasne. A tacy ludzie, jak wiadomo, nie umieją żyć, nie mając nad sobą odpowiedniego Lorda Protektora. Ten im wszystko powie, co mają robić, kogo ganić itp. Tak również prowadzona była u nas dyplomacja. Wszystkim się musieliśmy kłaniać. Jak to zdefiniował jeden z quislingowców to polityka brzydkiej panny bez posagu, której pozostaje się jedynie ładnie uśmiechać. W efekcie znaleźliśmy się w Unii Europejskiej i zmuszeni jesteśmy po dziś dzień wysłuchiwać podobnych połajanek, jak za czasów Breżniewa. No i, żeby było jeszcze ciekawiej, chodzi ciągle o to samo, czyli brak postępów w budowaniu socjalistycznego ustroju. Na szczęście teraz są pewne perturbacje w przypadku traktatu lizbońskiego - dokumentu, który zadekretuje międzynarodowy socjalizm. Mimo wszystko ZSRE zbliża się wielkimi krokami. A my z nimi tak grzecznie rozmawiamy... Nie widzimy, że to są śmiertelni wrogowie naszego państwa. To tak jakbyśmy się w 1920 roku z Lwem Kamieniewem układali odnośnie rozejmu. Widać, dobrze, że nie rządzili nami ludzie tacy, jak dzisiaj, bo pewnie by Polski teraz w ogóle na mapie świata nie było, tylko obejmujący całą Eurazję ZSRR.

Tak więc, jak powinniśmy rozmawiać z eurokomuną?

Podam to na przykładzie.

Znana jest piśmiennicza pamiątka historii Siczy Zaporoskiej w postaci pisma Kozaków do sułtana Mehmeda IV powstała w odpowiedzi na jego ultimatum. Nie jest do końca pewne, kiedy to ona powstała. Podawane są lata 1667, 1675 i 1676. Ale nie ważne, przejdźmy ad rem.

Władca Porty Otomańskiej napisał:

Ja, sułtan, syn Mehmeda, brat Słońca i Księżyca, wnuk i namiestnik Boga, Pan królestw Macedonii, Babilonu, Jerozolimy, Wielkiego i Małego Egiptu, Król nad Królami, Pan nad Panami, znamienity rycerz, niezwyciężony dowódca, niepokonany obrońca miasta Pańskiego, wypełniający wolę samego Boga, nadzieja i uspokojenie dla muzułmanów, budzący przestrach, ale i wielki obrońca chrześcijan — nakazuję Wam, zaporoskim Kozakom, poddać się mi dobrowolnie bez żadnego oporu i nie kazać mi się więcej Waszymi napaściami przejmować.
Sułtan turecki Mehmed IV


Uzyskał następującą odpowiedź atamana koszowego Iwana Sirko:

Zaporoscy Kozacy do sułtana tureckiego! Ty, sułtanie, diable turecki, przeklętego diabła bracie i towarzyszu, samego Lucyfera sekretarzu. Jaki z Ciebie do diabła rycerz, jeśli nie umiesz gołą dupą jeża zabić. Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz Ty, sukin Ty synu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z Tobą ziemią i wodą, kurwa Twoja mać. Kucharzu Ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, świnio armeńska, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie dla wszystkiego co na ziemi i pod ziemią, szatańskiego węża potomku i chuju zagięty. Świński Ty ryju, kobyli zadzie, psie rzeźnika, niechrzczony łbie, kurwa Twoja mać.
O tak Ci Kozacy zaporoscy odpowiadają, plugawcze. Nie będziesz Ty nawet naszych świń wypasać. Teraz kończymy, daty nie znamy, bo kalendarza nie mamy, miesiąc na niebie, a rok w księgach zapisany, a dzień u nas taki jak i u was, za co możecie w dupę pocałować nas!
Podpisali: Ataman Koszowy Iwan Sirko ze wszystkimi zaporożcami


No i czy to nie jest pewien majstersztyk sztuki dyplomacji? W tamtych czasach ludzie nie pozwalali sobie w kaszkę dmuchać. Jak ktoś chciał uczynić kogoś podległym, musiał się liczyć z twardą ripostą. A teraz? A w dzisiejszych czasach to ludziom ikry zabrakło w tej części świata. Gdyby naszym dyplomatołkom podano przesoloną zupę w Brukseli, to oni pewnie nawet palcem by nie kiwnęli.

A już sobie wyobrażam, gdyby z Warszawy poszedł do Brukseli list w podobnym tonie i ta cała łże-elita eurokomunizmu dowiedziałaby się od nas, co oni dla nas znaczą. Jaka byłaby wrzawa na świecie. Jak tych wszystkich maoistów, trockistów i stalinistów potraktowała taka Polska. Ale byłaby wrzawa. We wszystkich postępowych mediach: krzyk. Jak tak można w ogóle. Mina Michnika pewnie powiedziałaby wszystko. Jak tak można ludzi traktować! Cóż, powinniśmy mieć swoją dumę. W końcu dwa razy w historii to my uratowaliśmy im tyłki - przecież pod Wiedniem w 1683 roku i pod Warszawą i nad Niemnem w 1920 roku. Tak to oni by teraz słuchali wezwań muazina, aby udać się na modły do meczetu, lub mieliby tak, jak w KRLD (czego chyba pragną). Tak samo teraz powinniśmy potrafić wypiąć się na internacjonalistyczny socjalizm, które chce nas połknąć i uczynić jakąś Nadwiślańską Socjalistyczną Republiką Europejską. A my... co robimy?

Winniśmy twardo rozmawiać z eurokomuną. Tak jak Kozacy z sułtanem tureckim. A zamiast tego to patrzymy, jak nam odbierają wolność, niezawisłość, niepodległość, wkrótce również własność i nawet palcem nie kiwniemy, żeby to nie postępowało. Czyżby dopadł nas socjaldemokratyczno-demoliberalny uwiąd jajec, a przy okazji również mózgownicy? Wiele na to wskazuje. Po komunizacji narodu polskiego prowadzonej zaciekle przez 45 lat, uczynienie nas Europejczykami spod znaku tęczowej swastyki nie będzie takie trudne. Pointa może jest smutna, ale jakże prawdziwa. Nie potrafimy inżynierom społecznym rodem z Brukseli powiedzieć stanowczego nie!!! i w tym cały problem.

Skoro nie potrafimy z nimi twardo gadać jak w ongisiejszych czasach, to widać z jednej strony, jacy ludzie nami rządzą, a z drugiej jakimi to staliśmy się trepami. Chyba rzeczywiście, Najjaśnieszą Rzeczpospolitą może uratować w tym momencie drugi cud nad Wisłą

Czlowiek z marmuru, z żelaza i z GW-na

(hs)


2008-07-07

Nielubiany Lis, żart smoka5, prośba ks.Isakiewicza-Zaleskiego

Trzeba przyznać, że plotkarski serwis Pudelek robi co może, żeby ośmieszyć bufoniastego Tomasza Lisa. Opisując jego trudny charakter i chamstwo z jakim odnosi się do współpracowników wykorzystał tekst Lisa przeciwko niemu. Lis podobno miał powiedzieć o jednym z reporterów: ,,Teraz już wiemy jak wygląda c*uj w kasku''. Ponieważ nie lubię Lisa i jego przewrotnych metod na urabianie opinii społecznej z premedytacją rozpowszechniam tę informację. :-)

Dziś smok5 przerobił mocny tekst Krzysztofa Kłopotowskiego w wersję jeszcze mocniejszą. Smocza wersja jest bardziej naładowana energią. Ciekawe czy prawnicy Michnika już myślą jak tu smoka5 zmusić do przeprosin?



Prośba ks.Isakiewicza-Zaleskiego

Szanowni Państwo! Drodzy Przyjaciele!
Zapalmy znicze!

W dniach 10-14 lipca br. będa odbywały się uroczystości ku czci bezbronnej ludności polskiej, pomordowanej 65 lat temu na Wołyniu oraz ku czci ofiar ludobójstwa dokonanego w latach 1939 - 1947 przez faszystów z OUN - UPA na Polakach, Żydach i Ormianach oraz na części narodu ukraińskiego. Szczególnie pamiętajmy o tych szlachetnych Ukraińcach, którzy zginęli tylko za to, że pomagali Polakom. To ludobójstwo jest nadal przemilczane, jak przemilczane jest ludobójstwo dokonane na Ormianach w Turcji w 1915.

Przez pamięć moich krewnych, Polaków pomordowanych w Korościatynie k. Monasterzysk w powiecie buczackim na Tarnopolszczyźnie oraz Ormian pomordowanych w Kutach nad Czeremoszem na Pokuciu, zachęcam wszystkich do zapalenia zniczy pod kresowymi pomnikami i pamiątkowymi tablicami, Jest ich bardzo wiele na terenie całej Polski, praktycznie we wszystkich większych miastach. Jeżeli w danej miejscowości nie ma żadnego monumentu kresowego, to zapalmy znicze pod jakąkolwiek inną tablicą upamiętniającą męczeństwo obywateli II Rzeczpospolitej Polskiej. Nie zrobią tego za nas politycy, którzy już teraz sprzedali pamięć o naszych rodakach za EURO 2012.

O tej inicjatywie piszę też na stronie http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=931 Szersza informacja ukaże się także w nabliższą środę w najnowszym felietonie w "Gazecie Polskiej".

Dokładny harmonogram uroczystości ku czci Ofiar ludobójstwa można znależć na głównej stronie www.isakowicz.pl Jeżeli ktoś zna inne terminy, to proszę o nadsyłanie informacji.

Mottem tych dni niech będą słowa z pomnika ku czci Ofiar Ludobójstwa, ustawionego na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie - "Nie o zemstę, ale o pamięć wołają ofiary".

Mottem niech będą też słowa pomnika-mauzolem wzniesionego we Wrocławiu - "Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże zapomnij o mnie".

Obyśmy nie byli głusi na te dramatyczne wezwania!

Przy okazji, informuję, że moja ksiązka "Księża wobec bezpieki została" została zakwalifikowana do II etapu konkursu Ksiązka Historyczna Roku. Można na nią głosować w dziale "ksiązka popularno-naukowa" za pomoca strony http://www.ksiazkahistorycznaroku.pl/ Jeżeli ktoś znajdzie na liście zgłoszonych inna swoją kandydatkę, to proszę na nią śmiało głosować, bo najważniejsze jest promowanie dobrych książek historycznych, a nie to, kto wygra (aby nie było wątpliwości, wszystkich honarariów i nagród autorskich zawsze zrzekam się na rzecz osób niepełnosprawnych).

Szczęść Boże!

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Oświeceni Arabowie - poprawiania historii ciąg dalszy.

Totalitarna władza mająca na celu remodelowanie społeczeństwa od podstaw siłą rzeczy musi się zajmować poprawianiem nauki. W przypadku przyrodoznawstwa jest to zadanie stosunkowo ciężkie, choć mimo wszystko wykonalne. Świadczy o tym dobitnie casus globalnego ocieplenia, zakazu używania freonów czy ukazywanie normalności homoseksualizmu. Natomiast nauki społeczne i humanistyczne (na Zachodzie nazywa się to arts) są jeszcze lepszym polem do działania dla wszelkich propagandzistów chcących dokonać machinacji. Wynika to po prostu z ich natury, ponieważ opierają się w dużej mierze na interpretacji; a to jest już bardzo dużo, jeżeli chce się pewne rzeczy poprawić tak, aby zleceniodawca był zachwycony. Dochodzimy tutaj do pewnego punktu. A mianowicie lepienie nowego człowieka nie może się odbyć bez pisania de novo jego przeszłości...

Historię próbowało poprawiać już wielu. W nazistowskich Niemczech część historyków i archeologów służalczych w stosunku do tego reżimu szukała dowodów na istnienie w dalekiej przeszłości jednego wielkiego aryjskiego państwa obejmującego znaczne połacie Eurazji, które to miało być odpowiedzialne za rozwój wszystkich cywilizacji kiedykolwiek istniejących, zaczynając na prekolumbijskich, a kończąc na staroegipskiej. Wszędzie też mówione jest, jaki to Pinochet był straszny, a zapomina się przy okazji, że zgładził głównie morderców i złodziei, którym taki koniec się po prostu należał. Nie mówi się, że Salomon Morel odpowiada za śmierć większej ludzi niż El Presidente. W identycznym świetle jak Pinochet stawiany jest Franco - jakoś nie mówi się, że bez niego kontynent mógł ulec sowietyzacji. Ale za to wyłaniają się kolejni wielcy humaniści. Che Guevarra - z mordercy, gwałciciela, pedofila i zwykłego kryminalisty staje się bojownikiem o wolność. Włodzimierz Lenin odpowiedzialny za rozpętanie całego bolszewickiego piekła też ukazywany jako wybitny, światły intelektualista. Nie zapomina się również o Józefie Wissarionowiczu. Okazuje się, że lubił czytać Dostojewskiego, był miłośnikiem kina, a to, że stał się tyranem, to dlatego, że ojciec bił go w dzieciństwie. W magiczny sposób zmniejsza się też ilość ludzi, do których śmierci się przyczynił. Ale to jest jeszcze nic.

Od dłuższego czasu pokazuje się nam, że w średniowieczu to Arabowie byli tymi oświeconymi, którzy stali od nas o kilka poziomów wyżej. My w tym czasie byliśmy ciemni jak ziemia, toczyliśmy wojny, nie rozwijaliśmy żadnej nauki, a do tego nasze fanatyczne chrześcijaństwo. Arabowie wtedy mieli oświecony islam, który jakimś dziwnym trafem w XV wieku kompletnie zdegenerował. Tłumaczy się to tym, że główny wpływ na islam zdobyły wtedy nurty skrajne, jak chociażby wahabityzm i to one doprowadziły do chorobliwego zastoju. Mówi się, że dopiero wówczas cywilizacja Zachodu była w stanie ruszyć na podbój świata.

To jest kolejny politycznie poprawny mit, jaki się nam wciska. Dodatkowo zgodny z zaleceniami o multi-kulti. Pokazuje, że islam jest całkiem dobry, a przynajmniej taki był, natomiast chrześcijaństwo prowadzi do degeneracji i braku jakiegokolwiek rozwoju naukowo-technicznego. Czego tu się można zatem doszukać? Mimo wszystko mamy ukryty tutaj atak na chrześcijaństwo, a przede wszystkim na rzymski katolicyzm. A dlaczego to jest mit? Islam zawsze był taki jak jest dzisiaj. Nic się nigdy nie zmieniło. Brak podmiotowości jednostki i stawianie na masę ludzką tak mocno podkreślane w islamie do jakiegokolwiek postępu przyczyniać się przecież nie może. Tak więc to całe gadanie o islamie oświeconym nadaje się jedynie na śmietnik.

Weźmy chociażby podstawowe fakty historyczne. Dlaczego kalifat arabski rozciągał się między Atlantykiem a Chinami? Po pierwsze kraje, które ucierpiały na podbojach arabskich miały w tym czasie znaczne kłopoty wewnętrzne. Przecież w Bizancjum mieszkańcy Syrii i Afryki Północnej musieli płacić chorobliwie wysokie podatki. Zostało to wyniesione jeszcze z Imperium Rzymskiego przed podziałem, ponieważ w okresie Dioklecjana doszło do znacznych zmian w prawie dotyczącym obciążeń fiskalnych. Opodatkowana została wszelka własność oraz usługi. Mieszkańcy Bizancjum mieli zatem tego po prostu dosyć i woleli zmienić państwo. Persja Sasanidów wówczas miała kłopoty wewnętrzne, ponieważ doszło w niej do wojny domowej. Podobnie rzecz miała się z państwem Wizygotów na terenie obecnej Hiszpanii. Gdyby Cesarstwo Bizantyńskie miało normalny system taksów, a Wizygoci czy Persowie nie byliby wciągnięci w konflikty wewnętrzne, to Arabowie by się nie ruszyli na centymetr z Półwyspu Arabskiego. Wziąć jeszcze trzeba pod uwagę, że w epoce przedmuzułmańskiej mieli oni wielkie kłopoty z poszczególnymi władcami Etiopii (wówczas państwa Aksum), którym czasowo zdarzało się opanować część obecnego Jemenu. Reasumując, powstanie kalifatu o tak wielkiej powierzchni było jedynie dziełem bardzo szczęśliwego zbiegu okoliczności.

Mówi się też dużo, że Arabowie górowali nam mieszkańcami ówczesnej Europy pod każdym względem. Wykonajmy tutaj taki eksperyment myślowy. Jeżeli jeden przeciwnik miałby dwupłatowce wyposażone w karabiny maszynowe, a drugi średniowiecznych rycerzy, to który powinien wygrać. Oczywiście, że pierwszy. To w takim razie, dlaczego ci oświeceni Arabowie nie podbili całej Europy? Co więcej, majordom Karol Młot zatrzymał ich ekspansję pod Poutiers w 712 roku. Kilkadziesiąt lat po tym zwycięstwie Karol Wielki wyparł ich z Pirenejów oraz części współczesnej Katalonii. No i gdzie tu ta wielka przewaga techniczna, militarna i intelektualna? Gdzież się ona schowała, jeżeli ciemny, zacofany, głupi i brudny mieszkaniec ówczesnej Europy był w stanie wyrzucić ze swojego terytorium wielce oświeconego Araba? Jak to jest po prostu? Widać już na tym przykładzie, że ten politycznie poprawny mit genialnego Araba i odurnionego przez chrześcijaństwo Europejczyka kompletnie nie trzyma się kupy.

Wiele też mówi się o tym, że Arabowie wpłynęli pozytywnie na rozwój nauki i techniki. Czy na pewno? Przecież cyfry nazywane arabskimi są tak naprawdę hinduskie i to z VII wieku. Papier to wynalazek chiński, a destylację alkoholową prawdopodobnie przeprowadzali już wcześniej Persowie i inne ludy zamieszkujące tamte ziemie. Odnośnie nauki i techniki arabskiej, należy się w tym momencie dłuższy wstęp. Jak wiemy Aleksander Wielki opanował znaczne ziemie Bliskiego Wschodu, w tym również Baktrię. Po najeździe Partów na Seleucydów, powstało na jej terenie państwo greko-baktryjskie, które rozszerzyło szybko swoje ziemie. Zniszczył je najazd Saków w 130 r. p.n.e. Ostały się jednak resztki w zachodnich Indiach, które przetrwały do pierwszego wieku naszej ery, po czym zostały opanowane przez państwo Kuszanów. To w III w. popadło w zależność od Persji Sasanidów i w krótkim czasie upadło. Widać, że ta hellenistyczna tradycja wędrowała pomiędzy poszczególnymi kulturami obszarów Azji Środkowej. Persowie odziedziczyli wiele osiągnięć naukowo-technicznych właśnie za ich pośrednictwem. A Arabowie nawet tego nie poczynili! Do budowy dróg, zamków, obiektów militarnych wykorzystywani byli perscy inżynierowie. Tak powstała między innymi słynna Alhambra. Arabowie najzwyczajniej w świecie nie byli w stanie tego zrobić. A my w tej rzekomo zapyziałej Europie w tym czasie wznoszono wielkie fortyfikacje, a w niedługim czasie zaczęto budować gotyckie katedry. I to wszystko samodzielnie. My nie potrzebowaliśmy zatrudniać nikogo, aby za nas zaprojektował i wybudował. A ci genialni rzekomo Arabowie musieli mieć do postawienia jakiejkolwiej fortyfikacji całego sztabu perskich najemników...

Widać, gdzie się nadają te politycznie poprawnie mity mające ukryty cel gloryfikację społeczeństwa multikulturalnego oraz atak na chrześcijaństwo. To kolejny sprzeczny z historyczną wiedzą wykwit propagandy, który - jeżeli ma się krytyczne podejście - zdemaskować trudno nie jest. Ale niestety, wielu ludzi jest tegoż pozbawiona i dlatego dają się sobą wodzić jak marionetkami.