2009-10-10

Najwiekszy bloger podpisuje petycje



http://krzysztofleski.salon24.pl/130485,nic-to-nie-da-ale-warto

Towariszcz Jangele!

Gdybys mial cos do dodania w sprawie wybuchajacych afer, ty albo twoj Wachowski / Krawczyk to wpiszcie swoje uwagi u pana Sciosa, albo u Kataryny. Nie męczcie sie z prezesowaniem czierezwyczajce.

2009-10-09

Afera stoczniowa - na stoczniach również kręcono lody?

Do kancelarii Sejmu, Senatu, Premiera i Prezydenta trafiła kilka dni temu kolejna porcja materiałów obciążających rząd Platformy Obywatelskiej. Tym razem sprawa jest związana ze stoczniami - dowiedziała się telewizja TVN24.

Zanim politycy PO oraz posłuszni piewcy polityki miłości rzucą się do relatywizowania sprawy, zanim pojawią się kolejne informacje manipulowane w odpowiedni sposób przez obie strony konfliktu, chciałbym zaznaczyć kilka ważnych kwestii.

Kradzież jest zawsze kradzieżą, złodziej jest zawsze złodziejem, złodziej nie może piastować funkcji publicznych, rząd składający się prawie w połowie ze złodziei może zostać nazwany rządem złodziei a przede wszystkim powinien zostać odsunięty od władzy. Organy kontrolne, jak CBA, do działań operacyjnych używają ustawowych środków oraz metod, wśród których naczelną jest prowokacja nakierowana na zbadanie podatności obiektu operacji na korupcję.

Nie ma o co płakać - należy pogodzić się z tymi oczywistościami.

Wszystkich podatnych na manipulację medialną fanów Donka i spółki proszę bardzo o zapamiętanie tych logicznych korelacji i zastosowanie ich przy ocenie kolejnej już pojawiającej się aferze rządu PO-PSL.

Dziękuję bardzo.

Donald Szwejk oszalal we wtorek

2009-10-08

Partia milosci

2009-10-06

Ecie-pecie i inne Wallenrody

Nieregularny przegląd blogowiska



DESZYFRATORNIA

Rolex pisze:
[...] "Jeśli tak jest, to dla zrozumienia, co się wkoło nas dzieje musimy zastosować takie wyjasnienia faktów, które samotłumaczą się w związku z przyjetą konwencją. Oto moje typy:
1.Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych - zaistnienie sytuacji, w której można zacząć składać oferty Rysiowi. Ogólnie - sejf rozpruty."

Dzisiejsze chamstwo z PO wydaje sie znacznnie bardziej wyrafinowane w budowaniu przekretow.
Z upodobaniem stosuje metode "good cop and bad cop" w wariancie "dobry i zly posel"
We wstepnej fazie dobry posel i troskliwy patriota proponuje by dopisac do istniejacej ustawy jakies doplaty do ryczaltu lub czasopisma. Nie trzeba wtedy szukac pana Rysia, to pan Rysio bedzie szukal dojscia, az trafi na zlego posla, ktory podejmie sie dzialania w sprawie. Wazne jest tu by dobry posel nie naprawial ustawy, ale do istniejacego gniota dopisal cos rownie idiotycznego. Wtedy bardzo latwo autorowi wycofac sie z proponowanej poprawki (jaki glupol zaproponowal cos takiego?!), rzecz jasna jedynie w przypadku gdy lobbysta Rysio zaprezentowal argumenty w ilosci przekonujacej obu poslow i ich sejmowych ojcow chrzestnych.

W takiej sytuacji nawet jezeli zwabiony kontrahent nie kupi ustawy, to i tak zostaje wymierna korzysc, mozna dzieki doplatom do ryczaltu obwolac Miro szczerym patriotą i obroncą kasy panstwowej - rzecz bezcenna, nie do zajumania, a w przyszlosci lepsza niz list zelazny od niedoszlego prezydenta.

Opisany mechanizm w wystarczajacy sposob wyjasnia katastrofalny stan polskiego systemu prawnego. Od 20 lat do uznaniowego prawa stworzonego w komunizmie dokladaja swe nonsensy zlodzieje, ktorych bronia tacy luminarze ukladu jak prof. Sadurski, ksywa "Taksowkarz".


* * *

Redaktorze Janke - mniej hipokryzji!

Adam Pietrasiewicz pisze:
"Pan red. Janke pisze, że "Od pytań włosy się jeżą", a przecież to nieprawda. Nie jeżą się, a z pewnością Panu Redaktorowi się nie jeżą, bo przecież Pan Redaktor to wszystko wiedział. Już od dawna wiedział. Gdyby nie wiedział, to chyba musiałby nie być dziennikarzem, a na dodatek być ślepy i głuchy."

Otoz to! Janke autentycznie nie wiedzial, poniewaz nie jest zadnym dziennikarzem, a na dodatek jest slepy i gluchy.
Od dawna o tym trąbimy.

* * *

Komu służy CBA?

Klopotowski pisze:
"Powstanie stanowiło akt założycielski wolnej Polski, takiej, jaką mamy dzisiaj."
"...wolna Polska, taka, jaką mamy dzisiaj" nie jest zdaniem wyrwanym przeze mnie z kontekstu. Jest to zdanie dodane do kontekstu przez autora. Do przyzwoitego, prawdziwego i patriotycznego kontekstu Klopotowski dodaje ordynarne klamstwo. Nie ma w tym nic nowego, metode zdan dodanych do kontekstu doprowadzilo do perfekcji czerwone szmaciarstwo z GWna, sb2024, Polityki, TVNu itd. Nowy jest w tym Klopotowski.
Nowojorski leberal powinien wiedziec lepiej. Obciach na cale Warszawkie i pol WSI.



* * *

PIĘKNY CZARNY OGIER I DZIENNIKARZ

Tekst nalezy przeczytac w calosci, nie omijajac komentarzy.
Mnie zastanawia jedno, dlaczego Rolex ani slowem nie wspomina, ze czarnego ogiera dosiada komtur krzyzacki Konrad Wallenrod. Bez Wallenroda sytuacja staje sie plaska i wykastrowana. nalezy pamietac, ze dziennikarz, ktory chodzil z koniem w glebi swojej jazni (© Klopotowski & Jung) czuje sie nie tylko ogierem, ale przede wszystkim Konradem Wallenrodem. Od tego miejsca Rolex moglby znakomicie rozwinac autentyczny szekspirowski dramat z domieszka liberalnego freudyzmu. Moglby, ale nie chce nijak sie przyczynic do kulturowego odrodzenia Polski. W tak zwanym miedzyczasie FYM z reszta zalogi MPC mogliby rozpoczac rewolucje kulturalna przeredagowujac szkolne bryki, bo nikt ich nawet nie odkurzal od czasow gierkowskich, a moze nawet gomulkowskich, a czym skorupka za mlodu... 

Spieszyc sie z tym wszystkim nalezy, bowiem wiesc gminna niesie, ze Wajda z Polanskim i Michnikiem przystepują do ekranizacji poematu, gdzie Marcinek Cielebąk zagra Konrada, a Beatka Rosół - Pustelnice.

Z powyzszych powodow nie kupuje wersji rolexowej i pozostaje przy wlasnej wersji goralskiego dowcipu 
(za ktory lada chwila moge zostac spsychoanalizowany), poniewaz tam wlasnie widac jak na dloni bezkompromisową walke Gustawa - Wojciecha - Konrada dla dobra swej umilowanej europejskiej ojczyzny proletariatu.

* * *


PS
Leskiemu pekla zylka, nie pierwszy raz. Nie warto linkowac, mozna jedynie odnotowac, ze Leskiego pocieszają Jarecki z Nicponiem, a R. Krawczyk - znany jako cyngiel redoktora Jangele obiecuje wybic zęby wszystkim ktorzy nie beda bronic czci Leskiego na swych blogach. Radziu Beton nie powinien sie czaic, ani odwlekac sprawy tylko niezwlocznie wpisac w regulamin sb2024 punkt obligujacy blogerow, komentatorow i czytelnikow do uczestnictwa w pogrzebie Najwiekszego Blogera, kiedy ten nastepnym razem nakreci sie do az do zawalu serca i zejdzie ostatecznie ze sceny.



Mordercy staruszków

Pewne rzeczy uchodzą za niepodważalne i oczywiste. Wryły się ludziom wręcz w podświadomość i oni nie potrafią sobie wyobrazić, jak wyglądałoby życie, gdyby one nie istniały. Doskonałym przykładem jest przymus edukacyjny czy szczepień. Negowanie tych kończy się posądzeniem o oszołomstwo. Interlokutorzy z reguły twierdzą, że z zaświatów powróciłaby czarna ospa oraz że panowałby analfabetyzm na poziomie 80%. Nie mówię już tutaj o argumentach na bazie Zeitgeist, że pewnych rzeczy są konsekwencją rozwoju we wszystkich płaszczyznach. Innym ewidentnym przypadkiem jest pewna państwowa instytucja wywodząca się jeszcze z czasów sanacji. To nic innego jak ZUS. Nie trzeba mówić iloma przekleństwami jest ona obrzucana przez każdego pracującego obywatela. Również sam akronim został rozwinięty na wiele sposobów - exemplum Zakład Udręki Społecznej lub Zakład Utylizacji Szmalu. Fakt, buduje sobie piękne budynki - w zasadzie pałace - wyłożone drogimi granitami. Jednego urzędnika w tej instytucji utrzymuje aż dziesięciu płatników. Otrzymywane zeń emerytury są głodowe. Legendarna stała się również samowolka tamtejszych urzędników; człowiek, który przyszedł o kulach do nich, nie otrzymał zasiłku pielęgnacyjnego. Powód: przecież dotarł o własnych siłach, więc wysoce prawdopodobne, iż nie jest on mu potrzebny.

Czy zatem ZUS musi istnieć? Moim zdaniem należałoby podzielić tego państwowego ubezpieczyciela na kilka mniejszych, które następnie uległyby prywatyzacji. Trzeba przypomnieć konserwatywną wykładnię państwa - jest ono od tego, żeby zapewniać bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, egzekwować i stanowić prawo, no i zajmować się podstawową infrastrukturą. Do takiego stanu rzeczy powinny dążyć wszystkie siły prawicowe. A tymczasem co my mamy? Nikt poza takim drobnym UPR (bardziej opiniotwórczym środowiskiem niż partią) czy pewnymi niezależnymi obserwatorami nie chce zrobić z ZUS porządku. Polityczny główny nurt przyjmuje w tej sprawie status quo tak jak w przypadku kopalń. Traktowane to jest jak śmierdzące jajko, którego nie należy ruszać. Te partie jak ognia obawiają się pewnych społecznych niepokojów, jakie mogłyby usunąć je z parlamentu. Z drugiej strony taki ZUS czy inna państwowa firma jest bardzo dobrym miejscem, żeby umieszczać tam znajomych królika. Po co zatem go prywatyzować? Więcej, taki postulat jest odbierany przez nich jako pozbawianie gaży swoich partyjnych kolegów!

A teraz wykonajmy taki eksperyment myślowy. Jakimś cudem do władzy dochodzi prawicowa par excellence partia polityczna. Również dziwnym trafem ma tyle miejsc w parlamencie, że może rzeczywiście coś zdziałać. Przechodzi ona również do działania. Zaczyna likwidować wszystkie instytucje państwa opiekuńczego. W końcu przychodzi kolej na ZUS i inne ubezpieczenia społeczne. Co się wówczas dzieje?

Nagle odżywają wszystkie środowiska lewicowe, dwoją się i troją, żeby ludzi przekonać do swojego stanowiska. Ponieważ ta niedobra prawicowa władzuchna chce sprywatyzować ZUS, NFZ, KRUS itd., to jaki wyciągają argument? Rządzą nami mordercy staruszków i osób niepełnosprawnych. Lewacy mówią, że ci ludzie nie są w ogóle czuli na ludzkie cierpienia. Wyciągają argumenty o socjopatii. W końcu sięgają po największy znany im kaliber, czyli kuferek faszyzmu i nazizmu. Porównują poczynania członków tej partii z nazistami. Nagle przypomina im się akcja T4 czy ustawy sterylizacyjne. Powstają reklamówki ze swastykami mające wykazywać związek postulatów hipotetycznej Partii Konserwatywnej oraz niemieckiego narodowego socjalizmu. Na światło dzienne wyciąga się faszyzm, eugenikę oraz darwinizm społeczny. Ludzie zaczynają wierzyć, że nasi prawicowcy par excellence chcą im takie rzeczy robić. Organizowane są wielkie kontrmanifestacje. Do czego zatem dochodzi? Przychodzą następne wybory, które jakiś odpowiednik Polskiej Partii Pracy wygrywa przeważającą ilością głosów. Wiadomo, że zaczynają dziać się mało ciekawe rzeczy, ale działania skrajnej lewicy to temat na porównywalnej wielkości artykuł.

Czy to jest taki nierealny scenariusz? Moim zdaniem nie. Lewica uznałaby bowiem prywatyzację ubezpieczeń społecznych za swoisty darwinizm społeczny. Nie obchodziłyby ich nic lepszej jakości usługi wykonywane przez prywatne firmy konkurujące ze sobą na wolnym rynku. Oni wyciągnęliby przypadki, że ktoś tam umrze bez emerytury lub zasiłku pielęgnacyjnego. Potem byłaby klasyczna lewicowa argumentacja ad auditorem: czy mamy dopuszczać jako społeczeństwo do tego, że niektórzy z nas nie mają szansy na godne życie? Wątek darwinizmu społecznego zostałby przez nich dociągnięty do końca. Uznaliby oni, że ta okropna prawica chce kształtować społeczeństwo ludzi pięknych, zdrowych,silnych i mądrych, a planuje brzydkich, chorowitych, słabych i głupich odizolować albo wyeliminować. Przy tej okazji pojawiłyby się nawiązania do projektów eugenicznych. Dodam, że taka argumentacja na lewicy jest bardzo często spotykana. Wiele razy w swoich tekstach powoływałem się na pamiętny występ Janusza Korwin-Mikkego we Wrześni. Miał on rację, jednak lewicowe środowiska zrobiły z igły widły. Odpowiednio zmanipulowali wypowiedź rzeczonego publicysty, więc uznano go za kryptoeugenika i darwinistę społecznego. Sam również byłem atakowany z tej pozycji przez niektórych lewicowych bądź centrolewicowych interlokutorów. Twierdzili oni, że traktuję ludzi jak zwierzęta w dżungli.

Argumentację tego typu spotykaną nagminnie u lewicowców można wyprowadzić z jednego faktu. Dla nich chadecja to centrum bądź centroprawica, konserwatyzm jest prawicą umiarkowaną, natomiast miejsce skrajnej zajmują ruchy neofaszystowskie i neonazistowskie. Takim oni operują z reguły podziałem, który jest błędny. Chadecja bowiem zeszła kompletnie na lewo, a konserwatyzm jest prawicą par excellence. Tak więc przedstawicielem ultraprawicy może zostać skrajny konserwatysta, a nie jakiś faszysta czy nazista z ogoloną czaszką. Traktowanie nazizmu i faszyzmu jako skrajnej prawicy jest jednym z największych mitów współczesności. To były ruchy lewicowe, nasi przeciwnicy ideowi odrzucają je jednak jak zgniłe jajko. Z punktu widzenia dyskusji jest to założenie bardzo trafne z ich strony. Mogą wówczas do woli porównywać poczynania prawicy do działań faszystów bądź nazistów. Z ich punktu widzenia konserwatyzm, faszyzm, nazizm to jeden zbiór, gdzie kolejne są skrajniejsze niż poprzednie.

Poza tym również prawo Godwina zakładające, że powołanie się na nazizm zamyka dyskusję, nie jest mieczem obosiecznym. Lewicowiec oskarżony o powiązania z faszyzmu automatycznie będzie się nim zasłaniać. Człowiek prawicy ma natomiast z pokorą dźwigać brzemię "faszysty" bądź "nazisty", czasami z przedrostkiem "neo-". Gdyby oni byli intelektualnie uczciwi, straciliby taki oręż. Jeżeli uznaliby faszyzm i nazizm za ruchy lewicowe, nie mogliby bez przerwy porównywać do nich prawicy. Nie jest im to w ogóle na rękę, ponieważ nie mogą dowodzić, że świnie potrafią latać. Przyznanie się, że miejsce ruchów faszystowskich i parafaszystowskich jest na lewicy, nie pozwoliłoby im stosować szeregu chwytów erystycznych.

Wracając ad rem. ZUS nie zostanie ruszony. Od razu bowiem zostaną wyciągnięte argumenty o mordercach staruszków. Media rozszarpałyby taką formację polityczną, która nawet o tym raczyłaby się zająknąć. W dodatku straciłaby ona słupki poparcia. Wybory wygrałoby jakieś lewactwo, które ruszyłoby w bój przeciwko urojonym "faszystom". No i to byłby finał... Takie są niestety prawa demokracji.

2009-10-04

V jak Vendetta

Nie jest trudno zauważyć, że prawica przegrała walkę o kulturę. Triumfy teraz tam święcą osoby związane ze środowiskami lewicowymi. Weźmy jako przykład Wilhelma Sasnala. To w sumie odtwórczy malarz; podobne dzieła do jego obrazów powstawały wcześniej. Liczy się jednak w środowisku, ponieważ ma solidne wsparcie w postaci Krytyki politycznej. Taka Nieznalska ukrzyżowała swego czasu genitalia. Był to zwykły prymitywny, pornograficzny obrazek, który wywołał jednak wielkie poruszenie. Również w innych gałęziach sztuki można mnożyć tego typu przykłady. Obecnie nie można dostać nagrody Nobla w dziedzinie literatury, jeżeli nie ma się lewicowych (lub wręcz lewackich) poglądów. A film? Tam negatywnymi bohaterami stają się ludzie traktowani przez nich jako prawica - na przykład wszelcy fabrykanci i arystokraci. Powstaje również szereg przekłamań, że faszyzm to prawicowy radykalizm. Doskonałym przykładem jest tutaj Suma wszystkich strachów. Jeden z pobocznych motywów wykorzystałem zresztą w swoim tekście pod tym samym tytułem.

Ciężko jednak znaleźć film będący w większym stopniu przejawem wszystkich lewicowych projekcji niż V jak Vendetta. Obraz ten jest z gruntu przekłamany, antychrześcijański oraz proislamski. Korzysta się tutaj ze starych klisz w postaci straszeniu faszyzmem oraz zrównywaniu z tym nurtem lewicowej ideologii całej prawicy. Nawet w lewicowo-liberalnym Wproście krytyk stwierdził, że to obraz bardzo jednostronny. Moim zdaniem można to uznać za formę swoistego zabezpieczenia. Ponieważ lewica ma swoje na sumieniu w zeszłym stuleciu, trzeba stworzyć kukłę do bicia w postaci sił skrajnie prawicowych, a następnie na nie wszystko zganiać. Sztucznie również trzeba nagłaśniać ludzi o poglądach prawicowych, mówiąc, że są to "faszyści" - tutaj jeszcze wymienić szereg innych określeń. Przykładem była choćby wypowiedź Artura Górskiego dotycząca wyboru Baracka Hussejna Obamy na prezydenta USA. Napompowano tutaj balon do nieprawdopodobnych wręcz rozmiarów. Inny przypadek to wypowiedź Janusza Korwin-Mikkego o szkołach integracyjnych, po której zarzucono mu wspieranie izolacji społecznej. Najzabawniejsze jest, że lewicy wszystko uchodzi płazem...

Mówi ona, że gdy prawica z prawdziwego zdarzenia (nazywana przezeń skrajną) dojdzie do władzy, to będą dziać się straszne rzeczy. Tutaj należy postawić kilka pytań. A kto odpowiada za biurokratyczne państwo, w którym prawo jest tak skomplikowane, że nawet prawnicy nie mogą się w nim połapać? Na pewno nie jest to prawica. Przerośnięta biurokracja oraz rozbudowany sektor państwowy to jest wybitnie lewicowa specjalność. W efekcie biec trzeba do odpowiedniego urzędu po zgodę na wkopanie szamba, zrobienie wjazdu na działkę, ścięcie drzewa czy montaż lub demontaż płotu. W dodatku trzeba biegać jeszcze do geodety, żeby porobić wszystkie pomiary. Koszta rosną niemiłosiernie, a kto za to wszystko odpowiada... lewicowy ustawodawca. Najdziwniejsze, że pies z kulawą nogą tego nie dostrzega. A te administracyjne trudności z każdym lewicowym, socjalistycznym gabinetetem co raz bardziej narastają.

Tak samo traktowane jest jako rzecz normalna przymusowe i państwowe szkolnictwo. Popatrzmy jednak, że w praktycznie wszystkich krajach na świecie prowadzi ono do intelektualnej lobotomii. A czy rodzice nie powinni ustalać, czego ma się uczyć ich dziecko? Dlaczego tutaj arbitralnych decyzji mają dokonywać urzędnicy? Mało kto w obecnych czasach stawia takie pytania, a jeżeli już, to traktowany jest jako oszołom. Przecież sam obowiązek posyłania dzieci do szkoły jest totalitarny i bolszewicki. Mógłbym się tutaj długo znęcać nad tym ewidentnie lewicowym, oświeceniowym wymyśle. Został on już zawarty w Manifeście komunistycznym z 1849 roku.

Ciekawy przypadek stanowią ubezpieczenia społeczne. Samo to, że istnieją implikuje szereg działań. Przecież na tym, co wpłacali ludzie przez całe życie można zarabiać, stąd też pojawiają się pomysły eutanazji. Ponieważ państwo chce kalkulować jakoś wydatki, może wręcz dążyć do społeczeństwa eugenicznego. Przykładem tego jest na przykład protokół z Groeningen, według którego legalne staje się uśmiercenie niepełnosprawnego dziecka. Jeszcze nie tak dawno temu nad tego typu pomysłami unosiłaby się aureola brunatnego smrodku. Teraz dyskutują o nich poważne gremia naukowe jak na przykład Royal Society. Możemy zatem dożyć czasów, kiedy to rzeczą normalną będzie decydowanie przez urzędników, kto ma mieć dzieci...

W imię troski o Błękitną Planetę walczy się z globalnym ociepleniem. Ustala się zatem limity emisji dwutlenku węgla. Tutaj pojawiają się też pomysły skrajniejsze. A może by tak ograniczać przyrost naturalny? Dyskutuje się zatem o polityce jednego dziecka rodem z Chin. Najśmieszniejsze, że to wszystko uchodzi lewicy płazem. Nikt nie raczy na to podnieść głosu - uciszony zostałby zresztą przez prawo Godwina, gdyby porównał to do faszyzmu. Przecież to wytwór myśli prawicowej, my natomiast jako jaśnie oświeceni jesteśmy z zupełnie innej bajki.

A zakładanie własnego interesu? Tylko po to trzeba objeździć kilka urzędów. Później należy się użerać z Sanepidem, PIP i Bóg jeden raczy wiedzieć, czym jeszcze. No i komu to wszystko zawdzięczamy, jak nie lewicowym rządom? Przecież prosta czynność jak sprzedaż malin na targu przez to staje się strasznie skomplikowana.

Na dodatek całość fiskalizmu wynosi ponad 80%. Gdyby wyrzucić te wszystkie ZUS, NFZ, państwowe przedsiębiorstwa, takową szkółkę, służbę zdrowia, opiekę społeczną et cetera, do tego znaczną część urzędników, wystarczyłoby tylko kilka prostych podatków. A my musimy płacić dochodowy, akcyzowy, VAT, Belki, żeby wymienić tylko te najważniejsze.

Lewica bardzo lubi zarzucać prawicy skłonności totalistyczne. Jednak spójrzmy na obecne państwo zarządzane przez jaśnie oświeconą siłę polityczną z przymusem szkolnym, szczepień, ubezpieczeń, państwową opieką zdrowotną, miriadami urzędów i zatrudnionych w nim urzędników. No i co nam wszystkim to przypomina, gdyby trzeźwo to wszystko przemyśleć. Okazuje się, że to socjalizm dąży stopniowo do totalitaryzmu poprzez rozrost instytucji państwa i wiążącym się z nimi drobiazgowym prawem. A nas w tym czasie raczy się obrazami typu V jak Vendetta!