Dziewczyny - Chyba takie posty też można pisać ? - jakby co to usuńcie go albo przerzućcie na blog "Franek
-------------------------------------------------------------
No i stało się. Pól roku temu postanowili młodzi że ślub będzie 27 października Było więc dużo czasu żeby oswoić się z tą myślą. Ale to nie takie proste. Dopiero teraz na finiszu coś zaczyna się dziać. Np. przedwczoraj zaglądam do swoich zleceń w banku a tam dwa zlecenia "Kieszonkowe Gosi" i "Kieszonkowe Agnieszki" . Odruchowo wypełniam je do wypłaty i tu nagle świadomość "Kieszonkowe Gosi" wykorzystuje ostatni raz. Oczywiście będę ją jeszcze wspomagał (nie raz pewnie) ale to już nie będzie ...kieszonkowe.
No i ślub. Różne oczekiwania, przewidywania. Ale jedno jest bez kłopotu. Salezjanie (jak pisałem prowadzą naszą parafię) mówią tak "Jak chcecie "swojego księdza" czy swojego organistę to nie ma problemu My nie stawiamy ŻADNYCH warunków". Czyli nie czujemy żadnych ograniczeń. Bo to (słyszy się ) Proboszcz (inne parafie) ma swoje ustalenia, które (de facto) ograniczają. Ale to nie najważniejsze. Mamy cudowny dzień przed sobą.
Jako Rodzice jesteśmy dumni że wychowaliśmy córkę w takim duchu. Biorą ślub przed Panem Bogiem.. Nie bawią się w jakieś przyrzekanie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Może niektórym ludziom to wystarcza. Ale ja cieszę się z decyzji "dzieci". Tak dzieci. To zawsze będą dzieci.
Podsumowując powiem tak przeżywam ten ślub bardzo mocno - ale nie daję tego po sobie poznać. Pewnie jak będę córkę prowadził do ołtarza to nogi mi zwiotczeją ale musze byc silny no i nie ...rozkleić się. Ktoś musi trzymać Fason.
0 comments:
Prześlij komentarz