2008-01-26

TVN 24 - Tkanka mięsna skupiona wokół miejsca,będącego kiedyś nadzieją na mózg.

W przeciwadze do Grossa .

Na cykl wykładów związanych z wydaną ostatnio przez Grossa książką "Strach",
został do Polski zaproszony znany ze swych docenionych ostatnio wypowiedzi ,
znany amerykański aktor M.Gibson.
Mając na uwadze sympatię jaką aktor dzieli do naszego katolickiego kraju,oraz legendarną polską gościnność i
serdeczność, z którą niewątpliwie spotka się gwiazda,możemy w 100 % liczyć na szczerość jego wypowiedzi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obserwując ostatnio postawę a raczej jej brak ,ministra Sikorskiego,potwierdza się trafność i mądraść
ludowego powiedzenia o chłopie bez jaj.
Sytuację jako jeszcze bardziej krytyczną,oceniają osoby do niedawna blisko związane z ministrem.
Wypowiedzi Fiki Miki kolegi po fachu,
w stylu " Od łykania Viagry tabletek,nie odrośnie ci napletek"-
dementujcej krążące plotki,niestety niedoczekaliśmy się jeszcze.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Stary rycerz Ćwiąk wrócił do chaty, ze średniowiecznej wyprawy wojennej.
Twarz jego,niezwykłych ran i cierpień liczne ślady nosiła.
- Tatko. - Pyta w progu maleńki synek Donek.
- Tatko.Te rany na twej twarzy,to wszystko od miecza ?

- Nie Donku - odpowiada stary rycerz - to od pochwy.
------------------------------------------------------------------------------------------
- To prawda że misja Sikorskiego w Moskwie,
to przygotowanie gruntu pod mającą nastąpić w lutym ,wizytę D.Tuska ?

- Tak.Sikorski uprzedził Lenina ,żeby głupio się nie żdziwił,
kiedy wkrótce spotka się z premierem bledszym od siebie,a
na dodatek jeszcze rządzącym.
---------------------------------------------------------------------------------------------
8 lutego do Moskwy udaje się premier Polskiego rzadu D.Tusk.
Stona moskiewska przygotowała szereg niespodzianek
mających się przyczynić do dalszego zacieśnienia naszej współpracy.
Jedną z nich będzie osobiste przywołanie i zacytowanie w jezyku polskim,przez W.Putina,
słów Prezydenta Polski L.Kaczyńskiego.
Cytat ten, ma stać się i niewątpliwie będzie mottem przewodnim,obecnej wizyty D.Tuska;
.. Ira siad..
----------------------------------------------------------------------------------------
NASA poinformowało o rozpoczęciu wspólnych prac, wraz z historykami IPN-u,nad skonstruowaniem niewykrywalnej
bezzałogowej sondy lustracyjnej.
Pierwsze wyniki badań nie napawają jednak optymizmem.
O pomoc zostanie prawdopodobnie poproszony ,wybitny expert i rzeczoznawca Europoseł
B.Geremek.


----------------------------------------------------------------------
TVN 24 apeluje do wykształciuchów.
Naszykuj 1000 dla Eureko !
My czekamy na ujawnienie pierwszego nazwiska,osoby która zasugeruje;
Chcemy uniknąć długów-sprzedajmy PZU.

Szubienica czeka.
----------------------------------------------------------------------
Firma Michelin zwiększa produkcję uniwersalnych wycieraczek codziennego użytku.
Cieszą się one w Polsce ogromnym zainteresowaniem szczególnie wśród obserwatorów sceny politycznej,
i środowisk związanych z PiS. Rozchwytywana wręcz na miejscu ,jest
popularna wersja" Niesioł",oprócz śliny niezywykle skutecznie zbierająca
ślady odchodów.
Planowane jest wprowadzenie urzadzenia wiekszego kalibru ,
dostosowanego do środowisk z okręgu Śląskiego,modelu "Kuc"
wykonanego całkowicie z włókien węglowych.
-----------------------------------------------------------------------------------------
W stefie Gazy niedaleko wzgórz Golan,znaleziono żydowską czapkę.
Przebywająca tam gościnnie grupa wojowników Palestyńskich z Al Kaidy,
po wstępnym przmierzeniu czterech głów wyjętych z bagażnika auta,wykluczyła możliwość spisku zorganizowanego przez Mossad.
W wydanym wkrótce po zajściu komunikacie,zaapelowano do niezwłocznego zgloszenia się własciciela,
w celu odebrania zaginionej czapki.
Grupa partyzantów gwarantuje jednocześnie uchronienie i uniknięcie dalszych przypadków zagubień,
oferując na miejscu ,możliwość przybicia do głowy, odnalezionego nakrycia głowy.
-------------------------------------
Redakcja Sknera Pitolicznego.

2008-01-25

Neurofizjologiczne i psychoanalityczne podstawy ateizmu - polemika z Azraelem

(kt) Niniejszy tekst, który zamieściłam jakiś czas temu u Pawła Paliwody, chciałam potraktować jako swoistą polemikę z Azraelem, piszącym "pieśni pochwalne" potędze rozumu. Czy rzeczywiście racjonalne umysły to umysły wolne? Czy może zniewolone neurotycznym mechanizmem fiksacji na tzw. intelektualizacji, rozumianej jako odcięcie się od emocji, uczuć i warstwy duchowej? Ponieważ chciałabym znaleźć jakiś punkt zaczepienia, pozwalający nawiązać nić komunikacji z racjonalnym umysłem, powołam się na argumenty naukowe z zakresu neurofizjologii i mającej w niej korzenie - psychoanalizy. Oczywiście wywód mój ma charakter skrótowy, natomiast zachęcam Azreala i każdego innego ateistę do sięgnięcia po naukową pozycję, jaką jest: Psychoterapia: teoria: podręcznik akademicki/ red. nauk Lidia Grzesiuk.- Warszawa: Wydaw. Psychologii i Kultury „ENETEIA”, 2005.

Współczesne koncepcje psychologiczne, psychoterapeutyczne, w tym psychoanalityczne, uznają iż człowiek składa się nie tylko z warstwy psychicznej i somatycznej, ale i duchowej. Zdrowa jednostka to ta, która ma wszystkie te sfery harmonijnie rozwinięte. Jeśli któraś z nich zaczyna źle funkcjonować, to pozostałe także zaczynają "chorować". A więc, jeśli dusza zaczyna chorować, to i intelekt pracuje nieprawidłowo...Stąd stawianie na równi CUN mrówek z CUN człowieka przez ateistów nie dziwi mnie wcale...
Ale żeby coś zrozumieć, a przede wszystkim POCZUĆ (a to jest co więcej niż tylko zrozumieć), trzeba tego doświadczyć, trzeba to przeżyć. Dobrze, gdy dzieje się to już w czasach wczesnego dzieciństwa, bo gdy tego nie ma, to już w wieku 9 lat można utracić 9 mld neuronów...
Wyłączne odwoływanie się do rozumu i zbytnie jego gloryfikowanie, to neurotyczny mechanizm obronny przed skontaktowaniem się z własnymi uczuciami, z własną duszą. To ich tłumienie...To takie mówienie: udowodnij mi, że moja matka/ojciec mnie nie kochali...To taka neurotyczna intelektualizacja - idealizacja miłości matczyno - ojcowskiej, z jednoczesnym podświadomym odrzuceniem rodziców.
Ateiści zło z pięknem mylą, bo autentycznego PIĘKNA nie doświadczyli, gdy byli jeszcze dzieckiem.
Człowiek przychodzi na świat z różnymi potrzebami: biologicznymi, psychicznymi, społecznymi, ale i duchowymi. Gdy pierwszych z nich nie ma zaspokojonych, nie można się dziwić, że będzie myślał o duchowych potrzebach...Dodawszy masowy zanik neuronów bez ich stymulacji we wczesnym dzieciństwie, a następnie rozregulowanie wszystkich trzech wymienionych wymiarów osobowości, samo przez się tłumaczy, że przecenia rozum, który jednocześnie pracuje w spaczony sposób...
W rzeczywistości, gdy ateista mówi: "Boga nie ma, bo w niego nie widzę", tak naprawdę mówi:"Miłości nie ma, bo jej nie doświadczyłem".
Ateiści zwykle promują to, co jest doświadczeniem ich wczesnego dzieciństwa. Miłość kojarzy im się z bólem, cierpieniem i totalnym zniszczeniem. Z iluzją i czymś nieosiągalnym. Ich słowa, to krzyk posyłany w kosmos, który wyraża LĘK przed śmiercią, a więc i LĘK przed życiem. W rzeczywistości ich życie, to nieustanna walka i zmaganie się z tym paraliżującym lękiem, to szukanie pomocy, to wołanie umysłu zniewolonego nieustannym i usztywnionym poszukiwaniem niezaspokojonej MIŁOŚĆ...

Michnik o hipokryzji i Kościele - echa sabatu mędrców w Krakowie

Jest jeden autorytet moralny w naszym kraju, który zawsze ma rację, nigdy się nie myli, wzorowy obywatel świata, obrońca Kościoła i Synagogi, lewicy i centrum, który zawsze chętnie nam powie co mamy myśleć, kto jest świnią a kto przyjacielem i któremu na pewno nie można zarzucić hipokryzji.

Oczywiście tytuł zdradził nam już, że nie chodzi o Tuska, Kwaśniewskiego czy Geremka, których przy tej okazji pozdrawiam i przepraszam, że odbieram zaszczytne tytuły, ale dziś chciałbym pochylić się nad ich kolegą, że tak powiem po fachu w zaklinaniu rzeczywistości.

Życie Warszawy uprzejmie doniosło, że w Krakowie odbył się wczoraj jakiś sabat mędrców, którzy dostali zlecenie na obronę prześladowanego w naszym kraju Grossa (i niech ktoś mi powie, że Polacy są tolerancyjni, a gdzie wolność słowa? Pytam poważnie, Gross to nie Irving, nie mamy prawa go kneblować!). No ale wyprzedzam fakty, po to właśnie zwołano sabat, żeby nam wytłumaczyć, kto jest ofiarą całego zajścia. Żeby operacja się powiodła, starym zwyczajem mędrcy pokazali też paluchem, kto jest wrogiem. Bez tego jak wiemy ordalia nie mają głębszego sensu.

Tak więc zebrano najmądrzejszych z mądrych w świątyni mądrości przy Uniwersytecie Jagiellońskim, bo jak pamiętamy na uniwersytet wstęp ma każdy oświecony, nie wpuszcza się jedynie ciemnych katoli a już szczególnie w osobie papieża, ober-ciemniaka. Zebrano więc tychże mędrców, co by wyjaśnili ciemnemu ludowi, kto jest odpowiedzialny za prześladowanie Żydów podczas i po wojnie. I tu należy się szanownemu czytelnikowi wyjaśnienie, a nawet dwa. Pierwsze dotyczy składu osobowego wspomnianego sabatu mędrców, bo nam umknie i wszystkie zaszczyty Tel Awiw i Moskwa przeleją na Michnika. Tak więc informuję, że drugim wiedzącym z Krakowa był Marek Edelman. Drugim, że wcale Niemcy nie mieli nic wspólnego z holocaustem a katolicka część tego narodu (mniejszość) plus wszyscy Polacy.

Wróćmy jednak do tematu, bo wyjdzie nam traktat czego, nie ujmując rangi wydarzeniu, nie miałem na celu. Wiec spotkanie dotyczyło literatury, a dokładnie literatury science-fiction. Tak drogi czytelniku, także się zdziwiłem, że na takie spotkanie z literatem zaproszono gości zajmującymi się w naszym kraju zupełnie inną działką, ale to jakiś nowy trend. Politycy zajmują się dziennikarstwem, sportowcy polityką a mędrcy recenzują powieści. I to żeby literaturą faktu się taki mędrzec zajął, a oni nie, ale to chyba ze względu na osobę autora, bo nie widziałem ich nigdy na spotkaniu np. z Sapkowskim. Tak więc znawcy literatury omawiali walory artystyczne opartej na faktach historycznych książki „Strach”. Jak zgodnie ustalili inni krytycy literaccy, autor dość swobodnie odnosi się do prawdy historycznej, ale to nie przeszkadza przy tego typu gatunku literackim.

No dobra, mówię, że mówili mędrcy dużo ale nie mówię co mówili, już się poprawiam i przechodzę do meritum. Michnik mówił, że za zło świata odpowiada Kościół i powinien przeprosić. Jego zdaniem Kościół zamiata brudy pod dywan a to uczy nas konformizmu, zakłamania i hipokryzji. Tu nasz mędrzec zapomniał dać przykład ze swojego życia, a na to liczyłem i chyba po to go tam zaprosili, żeby świadczył. Bo przecież on pierwszy nawołuje do Prawdy w życiu publicznym i jest pierwszym zwolennikiem lustracji i nie zamiatania brudów pod dywan. Albo jakoś tak. Następnie Michnik powołując się na autorytet Jana Pawła II wezwał wszystkich, którym nie podoba się literatura Grossa do konfesjonałów. Wg. niego, za pisanie książek w tym samym nurcie ale na inny temat (miał na myśli np. pisanie o mordach rytualnych wśród Żydów) powinno odpowiadać się z tego samego paragrafu co za morderstwo! Bo mówienie o mordach rytualnych jest jak aborcja i należy się z tego spowiadać. Bardzo ciekawa koncepcja, Kongregacja ds. Wiary powinna się nad tym głęboko zastanowić. Bo, że Ćwiąkalski zaczął to nie mam wątpliwości.

Po tej pasjonującej wypowiedzi, z wypiekami na twarzy uczestnicy spotkania domagali się wypowiedzi samego autora. Niech powie co o tym wszystkim myśli, przecież wie że to nie literatura faktu, jak mógłby pisać takie brednie jako Prawdę gdy jego ojciec uratował jego matkę żydówkę podczas wojny i tak powstało nowe życie, które tak pięknie dzisiaj pisze. Ale Gross jak zwykle skromnie, odpowiadał raczej lakonicznie. Mimo, że na pewno chciał tyle nam powiedzieć wolał się wycofać, bo bojaźliwy jest i nie lubi rozmawiać z ludźmi którzy nie wykazują empatii. Dlatego zamiast do Pospieszalskiego wolałby być zaproszonym do Drzyzgi, ona jest taka…empatyczna.

Żeby ratować sytuację, głos zabrał drugi zaproszony mędrzec. Stwierdził, że książka Grossa niestety nie wejdzie zbyt szybko do kanonu literatury faktu i nadal w księgarniach będzie leżeć między Fantasy a Horrorami, bo – tu cytuję – „Musi wymrzeć pokolenie, które widziało tę Zagładę. Bo ma albo w sobie wstyd i nie mówi, albo nienawiść” i mówi prawdę.

Niestety nie doczekaliśmy się na koniec przeprosin silnego lobby literatury Science Fiction w Polsce, które miało przeprosić innego autora tego nurtu, którego wyrzucono z targów książki kilka miesięcy temu, ale sytuacja ta pokazuje, ze jednak monopol na literaturę tego typu jeszcze będzie utrzymywany, i wspierani będą tylko autorzy z pewnego klucza. Jest to próba przywrócenia dawnej tradycji pewnych grup literackich, które przed wojną silnie oddziaływały na rodaków (np. grupa Skamandra, Żagaryści, futuryści). Jeszcze nie znana jest nazwa nowej grupy ale novum będzie to, że nie ogranicza się ona tylko do literatów. Nie życzę powodzenia temu przedsięwzięciu ale bacznie obserwuję, kto się koło niego kręci, o czym szanownym czytelnikom nie omieszkam donieść.

2008-01-24

Mirosławiec Reality Show

(kt)Stała się rzecz straszna. Dnia 23 stycznia 2008 roku, 15 żołnierzy Wojska Polskiego zginęło w katastrofie lotniczej niedaleko wioski Mirosławiec - samolot z niewiadomych przyczyn runął na ziemię i spłonął razem z załogą. Tego samego dnia miało miejsce zjawisko jeszcze straszniejsze - zbiorowa histeria narodowa spowodowana tym wypadkiem.

Tak, jak po zwaleniu się szybu kopalni w ,,Halembie'' kilka miesięcy temu, tak dziś media wyprzedzają się w podawaniu świeżych informacji nt. toczącego się w sprawie wypadku śledztwa, prezydent ustanowił na jutro dzień żałoby narodowej i od godziny 0 dnia 25.01 wszyscy mamy być smutni.

Powstaje pytanie - dlaczego? Kiedy umarł papież, ustanowiona na trzy dni żałoba i widoczny na całym świecie, autentyczny żal po utracie wielkiego człowieka były na miejscu. Dla wielu ludzi była to tragedia osobista i ogólnoświatowa celebracja smutku miała swoje uzasadnienie. Kiedy zginęło kilkunastu górników, godzących się przecież na ryzyko nieodłącznie związane z ich zawodem, urządzono wielkie przedstawienie jakby stało się coś wyjątkowo godzącego w naród, jego morale i mającego wpływ na jego losy.

Dziś, kiedy w pospolitym wypadku samolotowym (czy jakakolwiek katastrofa lotnicza wygląda inaczej?) ginie garstka anonimowych ludzi, farbuje się strony internetowe na czarno-biało, od rana do wieczora jeden i ten sam temat wałkowany jest do bólu w wiadomościach a Onet.pl, jak zwykle wyprzedzający wszystkie internetowe i papierowe tabloidy w swej sztuczności i egzaltacji, poświęcił pierwsze trzy linki na informowanie pospólstwa jaka to straszna tragedia i jak to prezydent i rząd, mieszczanie i chłopi, ludzie inteligentni i elektorat PO - po prostu wszyscy smucą się i drą szaty nad tym bolesnym wydarzeniem.

A jak to się ma do uhonorowania pamięci o ofiarach ludobójstwa w Katyniu? Prezydent urządził wtedy wielki odczyt listy zabitych, po czym odbyła się uroczystość we właściwy sposób czcząca pamięć poległych. Wielu ludzi nazwało te niecne obrządki niepotrzebnym patosem i przesadą. Spotkałem się wręcz z komentarzami, że to bezsensowne odgrzewanie kotleta i cios w spokój moralny biednych Rosjan. Jeśli upamiętnianie zbiorowego morderstwa na 25 000 ludzi to egzaltacja, to czym jest festiwal smutku zorganizowany nam przez media z okazji śmierci 15 ludzi w typowym wypadku samolotowym?

Jeśli takie wydarzenia, podnosimy do rangi tragedii narodowej, to jak używając tej skali, uhonorować większą strate - np. ewentualną śmierć ważnej i powszechnie szanowanej osoby? Ofiary Halemby i Mirosławca dostały jeden dzień a Jan Paweł II trzy. Idąc tym tokiem myślenia, możemy ustalić gradację - mąż stanu otrzymałby od 1,5 do 2,5 dnia, w zależności od doniosłości jego czynów, dostojnik państwowy bądź ważna osobistość <1,5.

To paranoja. Żałoba narodowa nie jest gadżetem którym można śmiało szafować na prawo i lewo. Przez niewłaściwe zastosowanie instytucja ta ulega dewaluacji. Z tego powodu dziwię się prezydentowi, że przykłada do tego rękę, przez co zachowuje się niezgodnie z zasadami, które głosi.

Do tego dochodzi kolejna kwestia - kto tak naprawdę przejął się do głębi tą katastrofą? Ja? Ty? Naród? Nie - przejęły się rodziny ofiar, bo to ich tragedia i ich żałoba. Media po raz kolejny bezczelnie przywłaszczają sobie prawo do cierpienia razem z realnie cierpiącymi, tworząc wokół niewątpliwie tragicznego zdarzenia szopkę na przerażającą skalę. A za mediami, pędzą ich wierni wyznawcy, by zagrać rolę wielkich empatów i smucić się razem ze swoim guru, popadając w obrzydliwą pozę bezczeszczącą pamięć zmarłych. Brakuje tylko zdjęć z pogrzebu w galerii Onetu.pl, z możliwością zbliżeń na co ciekawsze grymasy na twarzach członków rodzin poległych żołnierzy.

Nie wolno się godzić na tak nieodpowiedzialne i fałszywe postawy. W ramach protestu splunę w twarz mojemu ulubionemu, obecnie czarno-białemu, serwisowi internetowemu i wszystkim nadymanym hipokrytom posiadającym w mózgu guzik pt. ,,smutek na żądanie'', zamieszczając ten oto KOLOROWY obrazek o jakże prostym, a jednocześnie czytelnym przesłaniu.

2008-01-23

Przygody różowej Pitery, czyli pisać każdy może...

(hs)
Pisać każdy może
Trochę lepiej lub trochę gorzej
Ale nie o to chodzi
Jak co komu wychodzi
Oczernić kogoś muszę
Inaczej się uduszę
Uuuuuuh

Lubię ze skutkiem niemałym
Szukać dziury w całym
By wiało tu awanturą
Szybko chwytam za pióro
Teraz będę szczera
Nazywam się Pitera
I robię w polityce
Chyba mnie rozumicie

Stoję przy mikrofonie
Niech mnie który przegoni
Ja mam dobre układy
Więc nie dacie mi rady
Bo ja się wcale nie chwale
Ja po prostu niestety mam talent

Jak człowiek wierzy w siebie
Calutka reszta to mucha
Nie ma takiej sprawy w tym kraju
Której nie można rozdmuchać
Wejść w politykę i zostać
Cała reszta to rzecz prosta
A ja wiem co jest grane
Dlatego tutaj zostanę
Będę kręcić lody
Będę robić podchody
I mówić rzeczy niedobre
Na Kamińskiego i Ziobrę
Bo ja się wcale nie chwalę
Robię tak gdy się do czegoś zapalę
Jak raport wydaję z siebie
Donek jest w siódmym niebie

Stoję przy mikrofonie
Niech mnie który przegoni
Ja mam dobre układy
Więc nie dacie mi rady
Nikt mnie tutaj nie kiwnie
Bo odczuje to dziwnie
Ja nikogo nie straszę
Ja raportem niestety go gaszę

Lubię ze skutkiem niemałym
Szukać dziury w całym
By wiało tu awanturą
Szybko chwytam z pióro
Ja znam różne numery
Poszłam drogą kariery
A teraz the irish hey dla Donka zatańczę...
_______________________________________

*Trwestacja piosenki Jerzego Stuhra "Śpiewać każdy może..."
Zdjęcie: Agencja Gazeta

Najnowszy kawał polityczny-dylematy partyzanta II

Coraz bardziej zaczyna się podobać nowa wizja Polski,prezentowana niezwykle obrazowo przez K.Kutza.
I wstyd się poskarżyć zawiedzionym,gdy pouczani są przez niezłomnego "Leopolda"vel Niesioł.
Stworzone zostaly warunki,gdy fiuty i pejcze,zapewniają o nieświadomości Prezydenta o swoich problemach.
Nie sposób się dziwić,że zbiorowe nawoływanie hien zmusza nawet Lisa do rżenia.
I pomimo iż zaczyna dominować medialne ZOMO.
Zespołowe Opinie Moniki Olejnik
Pojawiły się pierwsze symptomy,że pacjenci zaszeregowani do grupy PO ( Przeszczep Obowiązkowy) zostają powoli wybudzani ze stanu śpiączki farmazonoideologicznej.

ŚWIATOWA PREMIERA. NOWY KAWAŁ POLITYCZNY

To prawda że misja Sikorskiego w Moswie, to przygotowanie gruntu pod mającą nastąpić w lutym wizytę D.Tuska ?
Tak.Sikorski uprzedził Lenina,żeby głupio się nie żdziwił kiedy wkrótce spotka się z premierem bledszym od siebie.
Serdecznie Pozdrawiam.

2008-01-22

Historia upadku komunizmu (według T. Grossa)

Tomasz Gross zapowiedział swoją nową książkę.
- Teraz piszę książkę o upadku komunizmu, więc zajmę się głaskaniem naszego narodowego ego. To będzie książka optymistyczna - mówił w Internetowym Spotkaniu na Żywo w Onet.pl Jan Tomasz Gross. –
Nam za pośrednictwem usłużnych karaluchów, które ochoczo zagnieździły się w bagażu podręcznym Jana Tomasza Grossa, udało się zdobyć fragment maszynopisu zapowiadanej książki.
To będzie to! Wreszcie cała prawda ujrzy światło, dzienne. Gwarantuje to osoba autora, wnikliwego historyka, dla którego odkrycie prawdy jest najwyższym celem w życiu. Poniżej fragment książki:


Początek strajków
W okresie PRL ceny większości towarów były ustalane centralnie przez rząd. O tym, ile kosztowała koszerna kiełbasa w każdym państwowym sklepie na terenie całego kraju, decydowali urzędnicy w Warszawie (goje). 1 czerwca 1980 władze partii podjęły decyzję o podwyższeniu cen mięsa i wędlin koszernych. Już po ośmiu dniach wybuchły pierwsze strajki.
Kolejna fala protestów zaczęła się w lipcu zorganizowana, przez Koncesjonowane Związki Zawodowe. Po raz pierwszy wśród postulatów pojawiły się żądania polityczne. Około godziny 11.00 tego dnia sali protestów przedostał się Adam Michnik, jeden z wyrzuconych z Uniwersytetu Warszawskiego. Komitet strajkowy zażądał przywrócenia do pracy Seweryna Blumsztajna i Adama Michnika, wzniesienia pomnika „Wypędzeni ‘68”, uszanowania praw stalinowskich oprawców oraz przedstawił żądania socjalne. Dwa dni później pojawiła się delegacja innych strajkujących gmin z Jackiem Kuroniem i Konstantym Gebertem. Powołano Międzygminny Komitet Strajkowy (MKS) z Adamem Michnikiem na czele. 27 lipca przed bramą Rabin Pinchas Menachem Joskowicz odprawił mszę. Na tej samej bramie zawieszono 121 postulatów Komitetu Strajkowego. Następnego dnia w sali BHP pojawili się eksperci wywodzący się ze środowisk rabinackich i KORu, którzy mieli doradzać strajkującym podczas rokowań z władzami. Przewodniczącym Komisji Ekspertów MKS został Tadeusz Mazowiecki, a w jej pracach nadaktywny i nieoceniony udział wziął Bronisław Geremek. Wśród protestujących popularna stała się pieśń „Kosmito dlaczego jesteś antysemitą?” śpiewana przez Izabellę Cywińską.

121 postulatów
Postulaty robotników były dla władz trudne do zaakceptowania, bo nie dotyczyły wyłącznie ekonomii. Jako pierwsze żądanie strajkujący postawili zapewnienie im prawa do utworzenia własnej reprezentacji w państwie. Chcieli samodzielnie zorganizować się w wolne, koncesjonowane związki zawodowe, które mogłyby przemawiać do "rządu robotniczo-chłopskiego" w imieniu "ludu nie pracującego miast".
Kolejne postulaty również miały charakter polityczny. Strajkujący domagali się przestrzegania zawartego w konstytucji PRL prawa do działalności Koncesjonowanych Związków Zawodowych oraz dostępu i całkowitego kontrolowania mediów. Strajkujący żądali też zaprzestania represji wobec osób prześladowanych za dokonywanie tortur na więźniach w czasach stalinowskich. W ostatnim postulacie domagali się wolnych sobót.

Porozumienia lipcowe
W kontrolowanej przez partię prasie pojawiają się wzmianki o "przerwach w pracy". Cenzura zabraniała używania słowa "strajk" w oficjalnych przekazach, ale społeczeństwo dało się oszukać. Polacy mogli odbierać Radio Wolny Izrael, które przekazywało im wiarygodne wiadomości. Już 10 lipca w Szczecinie wybuchł strajk, na którego czele stanął Bronisław Geremek.

Do 18 lipca strajki rozlały się na cały kraj.
Stanęła większość zakładów pracy w Gdańsku i Szczecinie.
28 lipca przedstawiciele strajkujących oraz rządzącej partii podpisali Porozumienia Lipcowe. Na ich mocy 10 sierpnia przedstawiciele strajkujących z całej Polski oraz nawet Europy powołali ogólnopolski Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Semityzm". 21 lipca ukazał się pierwszy numer Strajkowego Biuletynu Informacyjnego 'Gazeta Pre-Wyborcza', wydawanego nakładem Wolnej Drukarni Ag Ora. Zainspirowało to Tomasza Grossa do stworzenia słynnego logo ruchu. Pomysł wykorzystania hasła jako nazwy związku zaproponował Karol Modzelewski.

Wielki Związek
5 stycznia 1981 delegacja "Semityzmu" z Adamem Michnikiem spotkała się w Warszawie z Bronisławem Gebertem. W dniach 1-8 sierpnia odbył się pierwszy zjazd Semityzmu. Na przewodniczącego wybrano Adama Michnika. Zjazd 3 sierpnia wydał posłanie do ludzi Europy Wschodniej i Bliskiego Wchchodu, w którym wezwał obywateli krajów bloku radzieckiego do kochania żydokomuny i zrzeszania się w Koncesjonowanych Związkach....
---

Niestety to wszystko, tyle udało się nam zdobyć. Mniemam, że znów z zapartym tchem Polacy będą czekali na całą prawdę lejącą się strumieniem z kolejnej wspaniałej książki Jana Tomasza Grossa.

Pytanie za złoty pięćdziesiąt

Przeklejam swoją dzisiejszą notatkę z Salonu24. Mam nadzieję, że nie jest to nadużycie. Gdyby jednak tak było, proszę o jej skasowanie lub poinformowanie mnie, a niewzwłocznie sam to zrobię.

Buszując wczoraj po Internecie trafiłem na bardzo ciekawą, oryginalną, odważną i niepopulistyczną prowokację.

W pierwszym momencie sam dałem się nabrać i mówiąc szczerze nawet teraz nie mam do końca pewności, że to fikcja.

W każdym razie ten (raczej spreparowany) news zamieszczony w portalu gazeta.pl dotyczył programu „Milionerzy” i przedstawiał się następująco:

Straszna wpadka TVN. Jak zareaguje o. Rydzyk?

Oto, co nasz czytelnik zobaczył w niedzielę w "Milionerach" [W oryginale powyżej zrzut ekranu].

Szokujące! Czekamy na zdecydowaną odpowiedź ojca Rydzyka…

"Radio, którego dyrektorem jest ojciec Rydzyk, to Radio:

a)Bój się Boga!; b)Maryja;
c)Chryste!; d)Pożal się Boże"

Takie pytanie zadał Hubert Urbański uczestnikowi teleturnieju "Milionerzy".

"Radio Pożal się Boże"? Jesteśmy wstrząśnięci. Aż boimy się myśleć, że TVN rzeczywiście rzucił rękawicę redemptoryście.

Wolimy wierzyć, że to jakiś fotomontaż...


Zainspirowany wieloma komentarzami znalezionymi pod tą informacją, których drobną część przytaczam poniżej…:

janek_dzbanek - Ojcze R.! W koncu Cię sponiewierzyli muhehehehehehehehhe
XxX - hahahaha -:D powinno być radio ma ryja :D i telewizja sram :D pieknie D moze w końcu ludzie przejrza na oczy i moze w koncu nowy rzad zrobi porzadek skoro koscioł nie moze sobie dac rady :D brawo !!!!!
Arria - haahha nobla dla Urbanskiego:P
Dober - Prawidłowa odpowiedź- niewątpliwie "Pożal się Boże"
ciq Uuuu, ostro pojechali x> ale chwali sie, chwali ;D
Sambor - Prawidłowo bravo "TVN" kocham tą kanał :) jeee oby tak dalej :) TVN rządzi :)
Wachu - Powiem tak: -!@#$%$ w !@#$%^%& Dyrektorowi, on tylko naciaga babcie na kase....
cc - super, tak trzeba!!! Przypominajmy zawsze i wszędzie, że walka z ciemnotą i głupotą jest obowiązkiem wszystkich myślących !!!
shallwedancemrclark - Akcje TVNu wzrosly u mnie o 100% za to wystapienie.Nareszcie ktos zaczyna nazywac rzeczy po imieniu...........BRAWO!!!



…a w szczególności tym jednym (thx migotka ;-))…:


„.......inteligentny by się nie obraził! czemu miałby omijac to pytanie?! mamy wolność słowa czy nie?! ważne jest żeby miec dystans do tego co o nas mówią, a że TVN (a nie Urbański) okazał się tak odważny, to nic tylko pogratulować”


…postanowiłem też się nie bać i uderzyć w ten sam deseń. Nie ukrywam bowiem, że również bardzo zależy mi na poklasku internetowej inteligencji.

A oto moja propozycja:

Pytanie za czytanego na zmianę przez siostrę oddziałową, górnika strzałowego i Minister Kopacz audiobooka pod tytułem: „Niezbędnik Inteligenta”:

Gazeta, której naczelnym jest Adam Michnik, to Gazeta:

a) Wybiórcza; b) Wyborcza;
c) Wykształciucha; d) Żydowska

I sparafrazowany komentarz by Dzierzba:

"Gazeta Żydowska?" Jesteśmy wstrząśnięci. Aż boimy się myśleć, że rzeczywiście rzucił rękawicę moraliście. Wolimy wierzyć, że to jakiś fotomontaż...


Na szczęście to tylko fikcja…



dzierzba.salon24.pl

2008-01-21

------------------------ YARROK 2008 ----------------------
--------------------------------------------------------------


Ponoć w świecie teraz hossa, co unosi postać Grossa
Ponad innych ludzi masę i dostarcza niezłą kasę
Bowiem by potwierdzić racje, Gross wymyśla „rewelacje”
A „Sasiedzi” oraz „Strach” od nich aż pękają w szwach!



Jest tam Polak-żydożerca - zły, okrutnik i bez serca
Co już za niewielką kasę, mógł wydawać Żydów masę
I pożerał tak jak leci, co dzień sto żydowskich dzieci
Sam czytałem, daję słowo, że je zjadał na surowo!




Tak więc Gross wypełnia lukę między kłamcą i nieukiem
Według tej zasady pisze - „Tyle wiem, co gdzieś usłyszę
Byle o Polaków winie” - bo to czytać pragną w gminie!
I niech świat się nie zamyka, na los Żyda – nieszczęśnika.



Sam Jan Tomasz, jako Żyd, stworzył też właściwy mit
Wymęczono go szalenie za żydowskie pochodzenie
I po „marcu”, w kwietniu może, przepędzono gdzieś za morze
Do dziś dzień przez to rozpacza dusza Żyda i tułacza


A tu teraz inne racje, potwierdzają rewelacje
Że prawdziwy Żyd to musi, po żydowskiej być mamusi
Jednym słowem ojca żyda, mieć tu na nic się nie przyda
Bez żydowskiej matki swojej. Nie masz takiej - jesteś gojem!


I z rodzinnych koligacji, zapach niesie się sensacji
Bo w rodzinnym domu Grossów, tylko ojciec z owych osób
Żydem był, no a do tego Polką była żona jego!
Polka była matką Jana - rewelacja niesłychana.


Drogi Janie, taki wstyd, Ty nie jesteś żaden Żyd!
Na nic „rewelacje” Twoje. Ot, po prostu jesteś gojem!
W tej wstydliwej sytuacji, wobec oczywistych racji
Pozostaje, daję słowo, dzieci zjadać na surowo


Kostki chrupać z bólem serca, tak jak Polak-żydożerca.
Może wkrótce ktoś przeczyta -„Tomasz Gross – antysemita”

Rozmontowywanie poczucia przynależności narodowej

(kt) W Polsce ruszyla akcja zaprojektowana przez aktywistow Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, która jest organizacją zrzeszającą gminy żydowskie w Polsce, i reprezentuje społeczność polskich Żydów wobec władz i innych organizacji w kraju i za granicą. Pomysłodawcami kampanii są: Malka Kafka i Jan Gebert, a menadżerem kampanii Mike Urbaniak.

Akcja prowadzona jest w dużych miastach i ma pomóc w odbudowywaniu tożsamości i tworzeniu kultur odrębnych niż polskie. Na zdjęciach pojawia się najpierw wskazanie pochodzenia, a na drugim miejscu jako narodowość wymieniana jest polska. Rozmontowywanie poczucia przynależności narodowej i podkreślanie odrębności etnicznej jest rzekomo działaniem uświadamiającym. Za asymilację niedługo będą karać niepokornych.


Malka Kafka (Sekretarz Generalna Bnai Brith - żydowskiej loży Polin)
Jan Gebert - aktywista na rzecz Białorusi (jest współzałożycielem i członkiem stowarzyszeń: Inicjatywy Wolna Białoruś www.wolnabialorus.pl i Związku na rzecz Demokracji w Białorusi, organizował akcję przeciw budowie pomnika Romana Dmowskiego za publiczne środki, działa w Polskim Stowarzyszeniu Przyjaciół Tybetu, organizował akcję „Solidarni z Jackiem”.
Mike Urbaniak - działacz na rzecz ,,tolerancji'', jeden z najaktywniejszych promotorów Parady Gejów i Lesbijek w Krakowie (opis na dole strony)

Jak się za tę akcję ze wsparciem (sic!) Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej i z poparciem prezydentowej Kaczyńskiej zabiera towarzystwo z Loży Polin (MK jest na pozycji 12 listy), przez aktywistę na Rzecz demokratycznej Białorusi, po bibliotekarza z Czulentu - znakomitej organizacji działającej na rzecz tożsamości i kultury żydowskiej i robią wspólnie zamieszanie, to znaczy, że realizują kolejny ,,paneuropejski program'' niszczenia więzi międzyludzkich i narodowych. Najpierw były akcje na rzecz gejów, a teraz na rzecz mniejszości wyodrębnianych z większych społeczności. O czym radośnie w swoim stylu donosi GW. Będziemy mieć teraz dumnych Kaszubów, Tatarów, Karaimów, Łemków... a kto będzie Polakiem?



I na koniec,,kwiatek''
Robert Mazurek, Dziennik: Akceptuje pan związki partnerskie?
dr Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskich: Tak, dopuszczam możliwość powstania takich związków. Można się zastanowić nad wprowadzeniem rozwiązań prawnych, które pozwoliłyby ludziom bez względu na płeć i orientację seksualną żyć we wspólnocie opiekuńczej. Są ludzie, którzy nie chcą lub nie mogą założyć tradycyjnej rodziny i także oni powinni mieć prawo do pomocy w opiece nad sobą, w dziedziczeniu.

Balcerowicz i Wałęsa walczą o Kubę!

(kt)


Wzywamy władze kubańskie do uwolnienia więźniów sumienia i więźniów politycznych na Kubie. Więzienie ich jest łamaniem podstawowych praw człowieka. Zniewolona Polska doświadczyła wielkiej solidarności ze strony wolnych społeczeństw. Naszym moralnym obowiązkiem jest wspierać wolnościowe dążenia na Kubie.

Lech Wałęsa Leszek Balcerowicz

No cóż... jakie autorytety moralne takie moralne obowiązki.

2008-01-20

Kopacz w cenie komercyjnej

Ech, do czego to doszło. Tvn zaprasza Religę, posła PiS, aby cokolwiek wyjaśnił, objaśnił nt obecnej sytuacji służby zdrowia. Już nawet dziennikarze wiedzą, że od min. Kopacz niczego konkretnego się nie dowiedzą.

Co można się dowiedzieć z tego co min. Kopacz mówi, a mówi takie coś “ Kopacz wyjaśniała, że rządowi zależy na tym, by system ochrony zdrowia był sprawny, solidarny i sprawiedliwy. I dodała, że solidarny byłby wówczas, gdyby bogatsi, wykupując ubezpieczenie dodatkowe, "dorzucali" środków do systemu"

Z toku rozumowania Religi wynika, że bez koszyka podstawowego [czy jak go nazywają] nie da się ustalić za co płacimy. Ustalanie koszyka świadczeń dodatkowych bez podstawowych nie ma wtedy sensu.
Dodam od siebie, że w/g propozycji Kopacz wynika, że nie będzie możliwości dowiedzieć się na co starcza skladka 9% , za chwilę może się okazać, że tylko na waciki i wodę utlenioną i to niekoniecznie.

Nie żebym pokochała Religę ale przynajmniej wiadomo co mówi i co ma na myśli.

Proponowany system Kopacz przypomina mi tzw sklepy z mięsem w cenach komerycyjnych, za starych czasów perelu. Wkrótce się okaże, że wszyscy będziemy płacić ceny “komercyjne-dodatkowe", a już napewno ci bogatsi solidarnie, a i tak kłopoty nie znikną, więc równocześnie “da” się nam możliwość kozystania z pewexów [lecznice prywatne]. A nasza składka podstawowa? haracz, nic więcej. Wracamy do PRL'u.

Psychoanalitycznie o Janie Tomaszu Grossie

(kt) Do napisania tego postu zainspirował mnie najnowszy wpis blogowy Andrzeja A., w którym autor przedstawił intrygujące wątki z życiorysu "popularnego" ostatnimi czasy twórcy książki "Strach". Janusz Tomasz Gross opowiada w niej o stosunku Polaków do Żydów tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. Nie trzeba przypominać, że publikacja jego wywołała silne emocje u wielu polskich odbiorców, jako że J.T. Gross przedstawia naród polski w bardzo niekorzystnym świetle, przyrównując jego naturę niemalże do „mentalności” niemieckich nazistów, czyli ludzi złych, napełnionych nienawiścią, gniewem, tendencjami niszczycielskimi, ogarniętymi obsesją destrukcji narodu żydowskiego.
Od momentu wydania książki „Strach” pojawiło się już na jej temat wiele komentarzy, recenzji, analiz, studiów naukowych, a ja na wzór publikowanych całkiem niedawno w "Dzienniku" artykułów z serii "Czy Polska jest sexy?", pragnę uzupełnić dotychczasowe analizy, próbując dokonać krótkiego studium psychoanalitycznego samego autora "Strachu".
Z psychologii wiadomo, że każdy wytwór człowieka, obojętnie jaki, czy to wytwór wyobraźni sennej czy to plastycznej, technicznej, literackiej, czy szerzej rozumianej "twórczości" werbalnej, jest wynikiem jakiejś koncepcji, czy działalności autora, oraz wyrazem ekspresji jego osobowości, struktury, konstrukcji psychologicznej. Takie „informacje” często uwzględniane są m.in. w diagnozach klinicystów. Jednym słowem, człowiek na podstawie swoich wytworów w sposób nieuświadomiony komunikuje światu o tym kim jest, jakie są jego myśli, uczucia, emocje, czy wyobrażenie świata, w którym żyje, obcuje, funkcjonuje. Obok tego, co jest czytelne i widoczne dla większości osób, pozostawia pewne desygnaty, które mówią kim on jest naprawdę, co w jego wnętrzu siedzi, a jednocześnie próbuje ukryć przed oczyma świata.
Spróbujmy więc rozkodować te znaki, które J.T. Gross zamieścił nieświadomie o sobie w książce. Analizy można dokonać, podobnie jak w przypadku analizy marzeń sennych oraz pokrewnych im marzeń, czy wyobrażeń muzycznych na 4 płaszczyznach:
  • płaszczyźnie biograficznej
  • relacyjnej
  • intrapsychicznej
  • płaszczyźnie TU i TERAZ.
Analiza w głąb zostanie przeprowadzona od tego, co widać na pierwszy rzut oka, czyli tego co jest na powierzchni, tj. od części fasadowej, czyli jeszcze inaczej od zewnętrznego "JA" autora "dzieła".Z całej książki na pierwszy plan wyłania się emocja - STRACH. Strach, czy może jakiś lęk przed kimś lub przed czymś, może jakimś zagrożeniem. Należałoby jednak w tym miejscu na chwilę zatrzymać się, gdyż pojawia się pewien problem, dotyczący definiowania pokrewnych sobie pojęć, jakimi są „strach” i „lęk”, a często używanymi przez laików naprzemiennie. Choć pokrewieństwo pomiędzy nimi jest bezsprzeczne, to nie oznaczają one tego samego.

Wg Stanisława Sieka lęk, to rodzaj "niecelowej reakcji mobilizacyjnej organizmu, pojawiającej się nie na widok realnego niebezpieczeństwa, ale spowodowanej naszymi myślami, wyobrażeniami, sądami i słowami innych ludzi. Z definicji tej wynikać może, że lękamy się czegoś, co nie istnieje. Że lęk jest naszą reakcją na wymyślone czy wyobrażone niebezpieczeństwo. Reakcją na nierealne zagrożenie."

Z kolei lęk, według Longina Klichowskiego, który w swej definicji nawiązuje do słów Platona, to "również oczekiwanie tego, co ma się stać. To swego rodzaju przewidywanie. Lęk przygotowuje nas na możliwe wystąpienie jakiegoś niebezpieczeństwa. Dzięki niemu możemy uniknąć wielu przykrych zdarzeń lub przynajmniej ułatwić sobie ich przetrwanie. Lęk w pewnym stopniu pełni funkcję przystosowawczą."

Jak twierdzą Rosenhan i Seligman: "to on napędza naszą wyobraźnię i niejako zmusza do podjęcia środków zaradczych". Autorzy uważają, że "realność wystąpienia przewidywanego niebezpieczeństwa jest mało prawdopodobna. Lęk pojawia się jako ostrzeżenie przed wyolbrzymionym zagrożeniem. Fakt prawdziwym i rzeczywiście mogącym zaistnieć, ale w danym momencie wytworzonym w naszej wyobraźni, subiektywnym, wewnętrznym poczuciem nie mającym odzwierciedlenia w rzeczywistości."

Strach, jako emocja pokrewna lękowi, nie jest czymś tożsamym z tą pierwszą emocją. Na to rozróżnienie zwrócił uwagę Antoni Kępiński. Wg niego "strach to lęk przedmiotowy i w przeciwieństwie do lęku bezprzedmiotowego (wewnętrznego) musi być poprzedzony percepcją przedmiotu zagrożenia". Prof. dr Bassam Aouil wyjaśnia: "Z powyższej definicji wynika, że strach różni się od lęku tym, że osoba go odczuwająca jest „tu i teraz” w realnym niebezpieczeństwie. Strach jest w takim razie reakcją wywołaną przez bodźce zewnętrzne – określone niebezpieczeństwo. Do takich sytuacji zaliczyć możemy złodzieja, który niespodziewanie podchodzi do nas z nożem żądając pieniędzy. Niektórzy twierdzą, że w takim przypadku mamy do czynienia z lękiem obiektywnym."

A więc z czym: lękiem czy strachem mamy do czynienia u Grossa? Czy tytuł został właściwie i adekwatnie dobrany do jego książki? Pytanie to nasuwa się już przy pierwszym zetknięciu z „dziełem” autora i po zapoznaniu się z definicjami "lęku" i "strachu". Ale idźmy dalej i postarajmy się jeszcze bliżej przyjrzeć samemu lękowi, gdyż głębsze zapoznanie się z jego naturą, może nam pomóc w rozwiązaniu wątpliwości, które nasuwają się już na samym wstępie w kontakcie ze wspomnianą książką.

W literaturze wyróżnia się wiele różnych klasyfikacji lęku. Mówi się m.in. o tzw. lęku "zdrowym", chroniącym organizm i życie przed realnym zagrożeniem i o tzw. "chorobliwym" lęku, niemającym żadnych podstaw w rzeczywistości. Spotykany jest on w różnych postaciach nerwic, ale i głębszych zaburzeń, np. schizofrenii, paranoi, czy np. depresji. Antoni Kępiński pisał np. o tzw. lęku społecznym, czyli uogólnionym lęku przed ludźmi, który w zintensyfikowanej postaci występuje pod postacią tzw. lęku schizofrenicznego. Pamiętajmy jednakże, że LĘK jest jednym z osiowych objawów paranoi, jak i nerwicy.

Słynna niemiecka psychoanalityczka, wciąż jeszcze mało poznana w Polsce - Karen Horney -wprowadziła pojęcie tzw. lęku pierwotnego i wtórnego. Wg niej onie emocje leżą u podstawy każdej nerwicy. Podobnie jak Freud twierdziła, że "przyczyną nerwicy są nierozwiązane wewnętrzne konflikty. Siłą napędową tych konfliktów są popędy, które zupełnie inaczej niż w koncepcji Freuda, są siłą specyficzną dla neurotyków. Rodzą się one z poczucia wyizolowania, bezradności, strachu, wrogości. Ich celem jest zdobycie poczucia bezpieczeństwa. Cechą charakterystyczną i przyczyną nerwicy jest neurotyczna struktura charakteru, nerwica charakteru. W tym ujęciu charakter składa się z sprzecznych (a więc konfliktowych, wzajemnie się wykluczających) tendencji, które neurotyk próbuje pogodzić, choć jest to całkowicie niemożliwe."

Z tego samego źródła dowiadujemy się, iż przyczyną tzw. nerwicy charakteru jest: "frustracja potrzeby bezpieczeństwa, która jest skutkiem niesprzyjających warunków w środowisku domowym np.:
  • niekonsekwencja rodziców
  • faworyzowanie któregoś z rodzeństwa
  • brak prawdziwych uczuć, szczerych i otwartych
  • nadopiekuńczość rodziców
  • zbyt mała opiekuńczość".
I tu dochodzimy do korzeni lęku pierwotnego i emocji "wrogości" będącej z tą pierwszą w ścisłej zależności: "Skutkiem tej frustracji jest pojawienie się lęku i wrogości. Wrogość jest naturalną reakcją na frustrację potrzeb. W tym jednak wypadku musi zostać wyparta, gdyż ujawnienie jej godziłoby w bezpieczeństwo dziecka. Są cztery przyczyny wyparcia wrogości:
  • bezradność - dziecko musi wypierać wrogość gdyż potrzebuje rodziców
  • strach - musi wypierać wrogość, gdyż boi się kary za okazywanie wrogościmiłość - dziecko wypiera wrogość, gdyż chce trzymać się złudnych namiastek miłości dawanej przez rodziców
  • poczucie winy - dziecko wypiera wrogość, gdyż gdyby ją okazywało - byłoby złym, niekochanym dzieckiem".

Mamy więc tu do czynienia z wypieranym lękiem i wrogością, które wynikłe z frustracji potrzeby bezpieczeństwa "przyczyniają się do rozwijania lęku podstawowego, który jest osią nerwicy i głównym motorem napędowym".

W takiej sytuacji każde dziecko stara się jakoś załagodzić ten lęk, uruchamiając w związku z tym różne mechanizmy obronne. Warto im się bliżej przyjrzeć, ponieważ może to nam łatwiej dociec do istoty lęku Tomasza Grossa i zorientować się, czy w końcu mamy do czynienia u niego z lękiem pierwotnym, czy może strachem?

Do najczęściej rozwijanych mechanizmów obronnych, stosowanych dla złagodzenia tak silnych emocji, jakimi są lęk i wrogość zaliczmy:

  • "uległość - dlatego aby nie dać powodu do wyrządzenia krzywdy
  • miłość - bo gdy dziecko zdobędzie miłość to nie będzie krzywdzone
  • władza - aby można było się samemu bronić przed spodziewaną krzywdą
  • izolacja - minimalizacja potrzeb i maksymalizacja samodzielności".
Charakterystyczną cechą dla wymienionych wyżej mechanizmów jest to, że po jakimś czasie ulegają usztywnieniu i utrwaleniu, dla których z kolei typowa jest pewna struktura potrzeb i wiążących się z nimi postaw:
postawa:
DO
typowe potrzeby:
miłości, akceptacji, zależności, uległości
postawa:
OD
typowe potrzeby:
niezależności,izolacji, samowystarczalności, doskonałości.
postawa:
PRZECIW
typowe potrzeby:
władzy, dominacji, uznania, rywalizacji.

Niestety: „struktura tych potrzeb jest neurotyczna gdyż są:
  • kompulsywne - zaspokajanie ich jest przymusem
  • nienasycone - niemożliwe jest ich zaspokojenie, gdyż u ich podstaw leży niezaspokojona potrzeba bezpieczeństwa
  • sztywne - reakcja która zaspokaja tą potrzebę jest taka sama
  • wewnętrznie sprzeczne - istnieje konflikt między potrzebami dominującymi, a tymi wypartymi
  • zaburzona jest ich hierarchia - z uwagi na to, że wyparte popędy są niezaspokajane - nasilają się.
Z uwagi na taką ich strukturę występuje konflikt pomiędzy postawami, który trzeba jakoś rozwiązać. Jest na to kilka sposobów:

1. Potrzeby sprzeczne z dominującą - utrwaloną zwiększają lęk, istnieje zatem konieczność ich wyparcia
2. Istnieją sprzeczne przekonania, uczucia, które występują w takiej izolacji, że nie stanowią sprzeczności
3. Uczucia są kontrolowane - nie można uświadomić sobie uczuć sprzecznych z własną postawą
4. Wszystko co nie pasuje do idealnego obrazu JA ulega projekcji
5. Postawa, która jest dominująca ulega gloryfikacji - a to z uwagi na:
1. konieczność uzyskania spójności
2. silny napór wypartych postaw przeciwnych

Zaczyna zatem działać mechanizm idealizacji własnej postawy, własnego JA. Pojawia się tutaj egocentryzm i JA - idealne. Tutaj nastąpić musi rozłam z rzeczywistością. Im bardziej wyidealizowany jest obraz tym mniejszy ma związek z rzeczywistością.

Takie wyidealizowany obraz JA jest mało stabilny, z jednej strony osoba widzi siebie jako wielką, lepszą od innych, a z drugiej strony brak jej pewności siebie. Antycypuje zatem dwie rzeczy:

1. antycypacja odrzucenia przez ludzi
2. antycypacja zawalenia się obrazu własnego JA” .

Jak podaje Horney, „te dwa elementy zasilają lęk wtórny. Lęk ten jest powodem objawów wegetatywnych i z tym lękiem pacjenci trafiają do lekarza. Bardzo istotne jest, że w koncepcji Karen Horney mamy do czynienia z dwoma rodzajami lęku:

1. Lęk pierwotny
2. Lęk wtórny”.

Po zapoznaniu się w powyższymi definicjami i koncepcjami lęku i strachu, ponownie nasuwa się pytanie, z czym mamy zatem do czynienia u J.T Grossa? Z lękiem, czy strachem? Czy rzeczywiście są podstawy ku temu, żeby Gross czuł się zagrożony ze strony Polaków? Czy istnieją realne przesłanki ku temu, żeby on jak i pozostali jego kuzyni – Żydzi – obawiali się o swoje życie, istnienie? Czy może powtórzyć się historia ze wsi w Jedwabnem, czy historia z Kielc? Czy wrogość, którą przypisuje Polakom w stosunku do Żydów jest wrogością posądzanych o te cechy, czy może wrogością samego Grossa?

Przyjmując, że są to jego własne emocje, które mają swoje korzenie we wczesnym dzieciństwie, a które z czasem uległy utrwaleniu i usztywnieniu i obecnie projektowane są na zewnątrz, należałoby dokonać analizy LĘKU (STRACHU?) na płaszczyźnie biograficznej.

Mówiąc o analizie biograficznej, psychoanalitycy głównie mają na myśli pierwsze lata życia pacjenta, mniej więcej pierwsze 6 lat; niektórzy twierdzą, że pierwotne lęki dotyczą przede wszystkim pierwszych 3-ch lat, a nawet okresu prenatalnego i mają swoje źródło w zakłóconych relacjach z matką.

Czego dowiadujemy się z notatek Andrzeja A.? Autor pisze: „Dla osób nie znających tego fragmentu życiorysów rodziny Pana Grossa wypada przypomnieć, że jest on synem żydowskiego chłopaka, którego podczas wojny ukrywała jego późniejsza żona. Mówiąc o wręcz "endemicznym antysemityzmie" społeczeństwa w Polsce do tej samej kategorii zaliczył również swoją matkę - ot ciekawy przypadek”. To bardzo ciekawe spostrzeżenie! Informacje te wskazywałyby na to, iż w przypadku Grossa rzeczywiście mamy do czynienia z pierwotną wrogością i lękiem, których powstania należałoby szukać w nieprawidłowych relacjach z matką. Potwierdzeniem tej hipotezy byłby fakt, że wiele złości i gniewu oraz krytycyzmu autora skierowanych jest na Polskę. A ponieważ Polska jak wiadomo jest rodzaju żeńskiego, w języku psychoanalitycznym może być odpowiednikiem kobiety. Logicznym więc wydaje się również wniosek, że odnosi się także do matki. Wynikałoby z tego, że mamy tu do czynienia nie z realnym strachem przed Polską, lecz utrwalonym, usztywnionym, uogólnionym i rozlanym neurotycznym lękiem pierwotnym żywionym do własnej rodzicielki. Dlaczego? Z jakiego powodu? Trudno jest to wyjaśnić, ponieważ nie znamy dokładnie życiorysu Grossa. Faktem niezaprzeczalnym natomiast jest to, że przypisuje swojej matce „endemiczny antysemityzm”, czyli wrogość, wrogość matki która została przelana na syna (zamiast miłości), a następnie przez niego uwewnętrzniona, stała się również i jego „własnością”, cechą, czy właściwością.

Warto zastanowić się także jeszcze nad relacjami Grossa z jego ojcem. Pewną poszlaką może tu być kolejna wzmianka Andrzeja A.: „Po zapoznaniu się z tym fragmentem Jego rodzinnej historii to mogę tylko Mu współczuć. Dla "prawdziwych Polaków" zawsze będzie "parszywym Żydem", dla ortodoksyjnych Żydów zawsze będzie gojem. Ot i cała filozofia, nikt Go nie chce, wszędzie jest obcy lub co najmniej trefny, no to stara się uwiarygodnić w tej grupie do której chyba w sumie bardziej przez przypadek się dostał.”

Załóżmy, że ortodoksyjni Żydzi są symbolicznym odpowiednikiem ojca Grossa (p. Żyd – rodz. męski). Należałoby więc założyć, że podobnie jak matka, ojciec także z jakiegoś powodu odrzucał syna. Praktycznie, młody Gross nie miał żadnych dobrych wzorców do naśladowania i w związku z tym nie utożsamia się z żadnym z rodziców. Łączyć się z tym mogą: brak ukształtowanej tożsamości, czyli pozacierane granice psychologiczne i tendencje do relatywizowania – mylnego nadawania znaczenia pewnym pojęciom, wartościom itp. Poprzez pryzmat swej nieustrukturyzowanej osobowości postrzega świat w sposób zniekształcony i zdeformowany. Jego własny lęk i wrogość są przyczyną występowania u niego tzw. projekcji nieempatycznej, czyli rzutowania własnych myśli, cech, emocji na otoczenie. Jego pierwotny lęk i wrogość żywiony do matki został przeniesiony na obcych ludzi, co tłumaczyłoby jego poczynania późniejsze i TU i TERAZ w aspekcie relacyjnym.

W aspekcie intrapsychicznym widoczne są liczne sprzeczności, wewnętrzne zmagania, walka z przeciwstawnymi potrzebami i postawami. Mamy tu zarówno potrzeby miłości i władzy, akceptacji i rywalizacji, zależności i uznania, uległości i dominacji. W końcu biegunowość będzie dotyczyć emocji wyrażanych na „zewnątrz” – lęk (strach?) i przeżywanych w środkuwrogość i agresja. Czyli to nie strach tak naprawdę miota Janem Tomaszem Grossem, lecz wrogość, wrogość do matki i wrogość do Polski.

WSI odwdziecza się Platformie Obywatelskiej

(kt) A ma w koncu dobre powody ...

Nie tak dawno uslyszelismy z ust ministra Klicha ze oficerowie WSI powracaja do sluzby dla Rzeczpospoplitej poniewaz nalezy im sie cos na kształt zadosćuczynienia po bezpardonowych czystkach przeprowadzonych przez ministra Macierewicza.

Dzis p Gowin z Platformy oswiadczyl ze:

"Powodem dymisji wiceministrów w większości przypadków są względy lustracyjne - powiedział w Radiu ZET wiceszef klubu Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin (PO). Nie wymienił, których z odwołanych ostatnio wiceministrów ma na myśli."

Co prawda oficjalnie dowiedzielismy sie wczesniej ze powodem naglych rezygnacji wszystkich szesciu (czy juz nawet siedmiu - prosze mnie poprawic, stracilem juz rachube) dygnitarzy rzadu Donalda Tuska sa wylacznie wzgledy osobiste.

Ale widać tę legende do wierzenia (wobec sytuacji gdy powoli brakuje już palcow do zliczenia  osobistych tragedii ministrow tego rzadu) coraz trudniej utrzymac, stad Gowin  i jego "spekulacje".

Bo trzeba wiedziec  ze parlamentarzysta PO zaznacza ze to jego przeczucie, ze tak wywrozyl sobie z fusow czy innych mediow. Troche to dziwne ze Gowin niespecjalnie dowierza ministrom obdarzonym zaufaniem i miłoscią - ale jedźmy dalej. Wszak trudno by Gowin reczyl za kazdego -
to dlatego choc wyklucza z kregu "porażonych osobistymi wzgledami" bylych konfidentów słuzb specjalnych niedawno zdymisjonowanego Grasia, to w koncu wyklucza go wylacznie dlatego ze "nie wierzy by...".

Gowin powiada ze "w większosci" zródlem naglych problemów osobistych wysokich urzedników rzadu Tuska sa problemy z przeszloscia czyli swietnie nam znane problemy lustracyjne.

Jak wiadomo z historii III RP problemy lustracyjne dotykaja wylacznie sół tej ziemi, najlepszych i najuczciwszych fachowców. Przypomne w tym miejscu trzecią postać dotknietą osobistymi klopotami - wiceminister srodowiska Andrzej Markowiak.
Szef tego resortu Maciej Nowicki  jeszcze niedawno opowiadał dziennikarzom ze:
 " za górami, za lasami prosze Państwa, Pan Markowiak nie podał i nie poda się do dymisji, dlatego, że jest niezwykle uczciwym człowiekiem i nie był współpracownikiem służb specjalnych". 
Dziennikarze wysluchali bajki do konca i zasneli grzecznie - obudziła ich dopiero 
faktyczna dymisja" niezwykle uczciwego wiceministra". Oczywiscie nie obudzila na tyle by z czlowieka
wielkiej wiary, jakim okazal sie szef Markowiaka jakos kpic czy cos tam.

Co niezmiernie ciekawe po pierwszych dymisjach motywowanych a jakże by inaczej - wzgledami osobistymi - indagowany na te okolicznosc przez dziennikarzy (nawet dziecko w tym kraju w koncu wie co to "wzgledy osobiste")  Instytut Pamieci Narodowej wydal oswiadczenie mówiące  ze :

"W związku z informacjami prasowymi, m.in. „Dymisje wiceministrów z PSL” („Gazeta Wyborcza”, 8.01.2008 r.) „Musieli odejść z rządu, bo IPN znalazł ich teczki” („Dziennik”, 8.01.2008 r.), dotyczącymi dymisji wiceministrów Grażyny Lei z Ministerstwa Sportu i Tadeusza Nalewajka z MSWiA, spowodowanych rzekomym „przeciekiem z IPN” (jak pisze „Gazeta Wyborcza”), Instytut Pamięci Narodowej kategorycznie zaprzecza, jakoby informował kogokolwiek, w tym samych wiceministrów, o materiałach z zasobu archiwalnego Instytutu. Żadna informacja na ten temat nie wydostała się z Instytutu Pamięci Narodowej: nikt z IPN nie przekazywał informacji o wiceministrach osobom z zewnątrz, ani też żadna osoba z zewnątrz nie występowała z wnioskami o udostępnienie materiałów ich dotyczących.(...)  Instytut informuje, iż nie ma podstaw prawnych do przekazywania urzędnikom państwowym takich informacji. Jedyną formą przekazywania przez IPN informacji o dokumentach z zasobu archiwalnego, dotyczących osób sprawujących funkcje publiczne, są katalogi (Dz. U. z 2006 r., nr 218, poz. 1592 z późn. zm.). Władze państwa mają natomiast możliwość dokonywania sprawdzeń urzędników państwowych przy pomocy służb specjalnych."

Oswiadczenie jest interesujące, bo zdekonspirowani konfidenci sluzb specjalnych, przykładem niech bedzie Nalewajk, odmawiaja informacji przez kogo zostali poinformowani o tym ze dokumenty na 
ich temat ocalaly.


Co ciekawe oboje podnosili ze byli juz wielokrotnie lustrowani - Nalewajk lustrowal sie SZESC! razy, p Leja zlustrowała sie "tylko" trzy razy. Oczywiscie wszystkie lustracje zakonczyly sie pozytywnie i wiceministrow nie dotknely w tamtym czasie "osobiste problemy".
Pozwole sobie na ostatnia dygresje: profesor Geremek ryzyka ponownej lustracji nie podjal i slyszal kto by profesora dopadly jakies klopoty rodzinne czy zdrowotne?

Dygresji juz żaluje, bo obawiam sie ze przeocza Panstwo najciekawsze.

Konfidenci z rzadu Tuska zwyciesko przeszli niejedna lustracje. Czemu tym razem nie udalo sie?

By odpowiedziec na to pytanie trzeba przypomniec sobie czym byly Wojskowe Słuzby Informacyjne, w jaki sposob na wielka skale dokonowyno przewerbowania agentów Słuzby Bezpieczenstwa PRL w agentów Wojskowych Służb Informacyjnych.  Juz jako agenci "legalnych" słuzb III RP konfideci komunistycznej SB trafiali do zbioru zastrzeżonego - czyli życ a nie miec jakies "problemy osobiste". Osoby z tego zbioru byly wyłączone z jakiejkowliek lustracji - i to zgodnie z obowiazujacym prawem.

Trzeba pecha by wskutek niepomyslnych wyborów prezesem IPN został Kurtyka (natychmiast zabrał sie za zbiór zastrzezony a potem skladal doniesienia na szefa WSI za przepadek rozlicznych dokumentów) i oczywiscie Macierewicz ktory z przetrzebionych akt WSI począł pracowicie składac ukladankę w całość.

Dziekuje za cierpliwosc - teraz wniosek.

Wiedze o przeszłosci swoich wspólpraconików ludzie Tuska powzieli badz dzieki Kurtyce ktory
skonczyl ze skandalicznym zbiorem zastrzezonym, badz dzieki Macierewiczowi ktory na bieząco odtwarza przetrzebione przez oficerów WSI archiwa.

Trudno podejrzewac tak Kurtyke jak i Maciereiwcza ze nie pytani pospieszyli z przyjacielska (i chyba bezprawna) radą w stosunku do Tuska - "ci ludzie Panie premierze maja spro za uszami."

Twierdze, na podstawie dowodów intuicyjnych (prosze obalic moj tok myslenia - byle tylko nie nazbyt pokracznie) ze prawdziwym lustratorem byli w tym wypadku szefowie Wojskowych Sluzb Informacyjnych ktorzy ostrzegli gabinet milosci i zaufania, że predzej czy pozniej pospieszne decyzje kadrowe (tyle dymisji ??? - to byla widac jakas łapanka) wywołaja skandal gdy prawdy dojdzie Macierewicz badz Kurtyka.


Ludzie z WSI to jak Bolo z "Psów". Jak mówil Franz Mauer: "zapytajcie Bola, on najlepiej pamieta kogo ostatnio zastrzelil". Ludzie WSI doskonale wiedza kogo zwerbowali i kto moze przez oszlomów pokroju Macierewicza i Kurtyki nagle wpasc w problemy natury osobistej.