2007-09-21

Asieńko

Jest wśród naszych Salonowiczów starszy pan używający szlachetnego nazwiska. Nie wiem czy jest to jego nick, czy prawdziwe nazwisko. Jego fotografia też niewiele mówi.
To co pisze?
W końcu idea blogu na tym polega, jest miejsce w którym każdy może napisać, co mu jego własna kultura i osobowość pozwala a wewnętrzna potrzeba podpowiada. Robi to publicznie, a co pokazuje widzimy wszyscy.

Jak sobie wyobrażam duszę człowieka, który pokazuje brak zwykłej kindersztuby, a
publiczne demonstrowanie swoich fantazji seksualnych i rozgorączkowań podstarzałego
licealisty uznaje za atrakcyjne przedsięwzięcie?

Otóż Asieńko, uważam takie zachowanie za gorszące, do żadnego Salonu nie przystające. Ale mają prawo.
Cóż są ludzie, którzy mają obrzydliwe myśli i puszą się tym, mają swoje blogi.
Mają do tego prawo.
Niech mają.
Wolność słowa.
Pokazują kim są.
Puszą się tym.
Nie wstydzą się.
Ich sprawa.
Inna rzecz, jakie są ich kwalifikacje moralne do spełniania zawodowej misji publicznej?
Zgadzamy się Asieńko, są mocno wątpliwe, co widać także w innych tekstach, dlatego ich nie czytam, nie mogę ich czytać, ani z nimi polemizować.
Jak polemizować z hipokryzją i marnością intelektualną?
A ta cała Agora.
No cóż, są poważne pisma, mają ambicje poszukują konaktu z ambitną publicznością, zajmują się odpowiedzialną publicystyką, są i bulwarowe szmatławce wysyłające swoich dziennikarzy do lupanarów naszej cywilizacji, żywiące się trawieniem szamba.
Agora?

2 comments:

Asienka pisze...

Michaelu,
Jestem osobą wychowaną na Gazecie Wyborczej. Ernest Skalski był jednym z jej głównych publicystów, przez lata wicenaczelnym.
Mam to samo, o czym pisze często Kataryna.
To znaczy, zupełnie niezależnie od siebie, otworzyły nam się oczy w czasie rywinowej komisji śledczej. Nie jest łatwo przyznać się do błędu, w jakim człowiek tkwił latami. Ja tę gorzką pigułkę przełknęłam. Na manipulacje i prymitywne agitki polityczne Gazety patrzę z pobłażaniem i czujnością rewolucyjną. Na redaktorów GW udzielających się w debatach publicystycznych patrzę jak na funkcjonariuszy ministerstwa propagandy. Nawet Węglarczyk i jego fochy jakoś na mnie nie robiły wrażenia.

Jednak fakt, że akurat Skalski okazał się zwykłym pospolitym BUCEM dziś mnie wyprowadziła z równowagi.

Na pohybel czerwonemu szmatławcowi :(

politynka pisze...

Moim skromnym zdaniem, nie nalezy ruszac g****, bo smierdzi. Co aktywniejsi blogerzy beda dostawac prztyczki w nos i beda osmieszani przy roznych okazjach. Zasady Salonu sa powszechnie znane. Wyszydzic, osmieszyc albo zapomniec. Na zapomnienie skazuja tylko takich, ktorym nie dorastaja do piet (Herbert, Mackiewicz czy Pranajtis), pozostali musza sie liczyc z osmieszaniem i wyszydzaniem. Nie ma sensu wystawiac glowy, wpisywac sie niemerytorycznie! w ich blogach i walczyc na ich polu. Trzeba pisac swoje, robic swoje i popierac swoich, a spierac sie w sprawach zasadniczych. Marylce zycze duzo pogody ducha. Pan Skalski niech sobie pisze, co chce. Na pohybel czerwonym!