2007-10-28

Sposób na "odzyskanie Polski"

W trakcie kampanii wyborczej zostaliśmy mile zaskoczeni głosem Adama Michnika, który po aferze Rywina zabiera głos w sprawach najwyższej wagi i wsłuchujemy się z najwyższa uwaga, co tez nam chce przekazać.

Ten uznawany przez szerokie kręgi inteligencji autorytet wołał do wyborców:

Czas odzyskać Polskę

Michnik: czas odzyskać Polskę


"Gazeta Wyborcza":


Polityka polska przeobraziła się w odrażający spektakl niegodziwości. Stało się tak za sprawą Jarosława Kaczyńskiego i jego partii - zwącej się, jak na ironię - Prawo i Sprawiedliwość.

Oto jesteśmy świadkami bezprecedensowego upartyjnienia prokuratury i mediów publicznych, a także zdumiewających ataków na niezawisłe sądy, oskarżane o "imposybilizm". Tworzy się prokuratorskie specgrupy ręcznie sterowane przez pisowskiego ministra sprawiedliwości.


Polska warta jest obrony i wspólnej troski. Przez dwa lata patrzyliśmy - sparaliżowani niczym królik przez węża - na proces stopniowej konfiskaty państwa polskiego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego sojuszników. Teraz nadszedł moment by odzyskać Polskę.

http://wiadomosci.onet.pl/wybory2007/1623530,news.html

Koncern Agora wespół z PO, która napisała "Raport o mediach" dzielnie czuwa nad morale dziennikarzy, którzy mogli ulec szantażowi, przekupieniu lub zwykłemu zaślepieniu.

Jak PO chce "odzyskac Polske ", już wiemy. Z zadowoleniem przyjmujemy kolejne pomysły ogłaszane przez wybitnych fachowców, desygnowanych do tworzenia nowego rządu.

Koncern Agora również ruszył dziarsko do wsparcia tego zbożnego celu, wychwytując "zatrute ziarno", które mąci ogólna radość i nadzieję.

Usiłuje im przeszkodzić w tym znany mąciciel i oszołom, redaktor niszowej gazety, która nie wiedziec czemu, wciąż ukazuje sie w kioskach.

Ludzie Michnika w TVP

"Gazeta Wyborcza" z 19 listopada zaatakowała TVP za obsadzanie "Wiadomości" dziennikarzami, którzy współpracowali z "Gazetą Polską"
Sądząc po tonie artykułu – obecność w telewizji publicznej współpracowników "GP" to skandal niemieszczący się niezależnym redaktorom "Wyborczej" w głowach. O tym, że to ludzie Adama Michnika przez długie lata nadawali ton publicystyce i informacji w TVP, dziennikarze "GW" nie wspomnieli ani słowem.
Przyczyną wyjątkowego oburzenia "Wyborczej" jest troje współpracowników "GP", którzy pełnić będą w TVP rolę researcherów (dokumentalistów) – a więc Filip Rdesiński, Karolina Wichowska i Urszula Radziszewska – oraz Piotr Czyszkowski z programu "Misja specjalna". Jak można wywnioskować z tekstu w "GW" – zatrudnienie wymienionych osób to wzmocnienie PiS-owskiej propagandy w mediach publicznych oraz zamach na obiektywizm i pluralizm telewizji. Na usta samo ciśnie się więc pytanie: jeśli troje współpracowników "Gazety Polskiej" może dokonać tak wielkiego dzieła dezinformacji, to jakie możliwości wpływu na orientację polityczną TVP miała "Gazeta Wyborcza", która od samego początku umieszczała tam swoich najważniejszych ludzi?
I ten niewdzięcznik opisuje piękną kartę , jaka zapisało środowisko GW w publicznych mediach.
TV Wybiórcza

Przypomnijmy, że od połowy lat 90. aż do czasu afery Rywina obowiązywała w telewizji publicznej niepisana umowa, dotycząca podziału stanowisk w telewizji między SLD a centrolewicowym środowiskiem Unii Wolności, "Gazety Wyborczej" i "Polityki". Podział był prosty: programy informacyjne przejęli postkomuniści i ich marionetki (np. Sławomir Jeneralski – prezenter "Wiadomości", były agent służb PRL, potem poseł SLD), natomiast publicystyka i audycje kulturalne trafiły w ręce "demokratów" z Agory.

I tak: w latach 1994–1997 Jarosław Kurski (dziennikarz "GW" od 1992 r., obecnie zastępca redaktora naczelnego) prowadził w telewizji publicznej poprawne politycznie "Rozmowy Jedynki" – czyli przygotowywane pod odpowiednim dla "Wyborczej" kątem wywiady z politykami. Nieco później dołączył do niego kolejny znany dziennikarz "GW" – Witold Bereś, który w 1996 r. został mianowany szefem (!) działu publicystyki TVP1 (jaka byłaby reakcja gazety Michnika, gdyby to samo stanowisko objął dziś "anarchista" Piotr Lisiewicz?). W latach 2000–2002 Bereś zmienił front publicystyczny na kulturalny, a widzowie "Jedynki" mogli zapoznać się z przygotowanym przez niego cyklem filmów dokumentalnych pt. "Archiwum polskich wydarzeń kulturalnych". Na czym polegały filmy Beresia? Na przedstawieniu najważniejszych momentów w polskiej kulturze od roku 1945 z właściwym komentarzem właściwych ekspertów, m.in. Jerzego Urbana, Włodzimierza Czarzastego (opowiadał o Jarocinie), Krzysztofa Teodora Toeplitza i Wojciecha Orlińskiego ("GW"). O pluralizmie Beresia najlepiej świadczy dobór komentatorów do odcinka poświęconego "Cesarzowi" Kapuścińskiego – byli to Mieczysław Rakowski (b. premier PRL), Marcin Meller ("Polityka"), Artur Domosławski ("GW"), Paweł Smoleński ("GW"), Tomasz Łubieński (pisarz "salonu") oraz Wojciech Giełżyński (reporter, były agent SB). Z Łubieńskim, a także z Kazimierą Szczuką, prowadził Witold Bereś również program "Dobre książki", ukazujący się na antenie TVP1 od 2001 r.

W najlepszych latach współpracy między SLD a środowiskiem "inteligentów" (2000–2001) swoją autorską audycję w TVP miał mieć nawet sam Adam Michnik, ale wskutek narastającego konfliktu między Agorą i "grupą trzymającą władzę" projekt ambitnej audycji o historii najnowszej i kulturze został zarzucony. Nie wyklucza to jednak faktu, że wcześniej interesy Michnika z Robertem Kwiatkowskim (prezesował TVP w latach 1998–2004) układały się bardzo pomyślnie: naczelny "Wyborczej" w najlepszej porze oglądalności opowiadał w studiu o niebezpieczeństwie lustracji, występował wraz z Kwiatkowskim w programach rozrywkowych, wreszcie polecał mu swoich ludzi. A ponieważ od grudnia 1995 do kwietnia 1999 r. przewodniczącym KRRiT był Bolesław Sulik – prywatnie przyjaciel Adama Michnika – swobodny przepływ kadr między "GW" a TVP nie budził wątpliwości liczących się wówczas mediów.

W telewizji publicznej "zahaczyli się" zatem tacy wieloletni dziennikarze "Wyborczej" jak Jacek Żakowski i Piotr Najsztub, którzy od 1997 r. prowadzili w TVP słynny "Tok Szok" (w latach 2004–2005 Żakowski występował w "Jedynce" z własną, niezwykle stronniczą "Summą zdarzeń"). W tym samym czasie dla Telewizji Polskiej pracowała m.in. Maria Wiernikowska, znana korespondentka "GW", czy reporter "Wyborczej" Wojciech Tochman, prowadzący w TVP1 od 1996 do 2002 r. program "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". W mediach nie słychać było też protestów, gdy inny dziennikarz z gazety Michnika – Tomasz Lipko – dołączył jakiś czas temu, tak jak niedawno Rdesiński i Wichowska, do ekipy przygotowującej telewizyjne "Wiadomości". Zadziwiająca różnica w potraktowaniu obu tych przypadków wynika zapewne z tego, że Lipko ma odpowiednie, centrolewicowe poglądy (w sierpniu 2007 r. odszedł z tego powodu z TVP), oraz z długoletniej tradycji zatrudniania ludzi związanych z "Gazetą Wyborczą" w programach informacyjnych. Wystarczy wspomnieć choćby Macieja Stasińskiego (współpracownik "GW", brat wicenaczelnego tej gazety), który w 1994 r. objął wpływową posadę szefa sekcji zagranicznej w "Wiadomościach", czy Jerzego Modlingera, korespondenta TVP na Litwie.

I tak redaktor niszowej Gazety Polskiej zazdrości i zazdrości, ze sam załapał sie przez te lata tylko na kilkuminotowe felietony w raio, i to tylko na półtora roku.
Zazdrość redaktora Sakiewicza mozna przeczytać w całości tu:
http://wiadomosci.onet.pl/1446833,720,ludzie_michnika_w_tvp,kioskart.html
Ale próżne jego żale, Polska została odzyskana, a z tymi niedobitkami, co tego nie potrafią docenić , nasz autorytet przy wsparciu pani Sledzińskiej-Katarasińskiej na pewno sobie poradzi.

0 comments: