2007-11-04

Litwinienko? Wiemy już prawie wszystko

Piotr Chmielewski rozmawia z Jurijem Felsztinskim, współautorem książki "Wysadzić Rosję"

Czy prawie rok po tajemniczej śmierci Aleksandra Litwinienki można powiedzieć, że jej zagadka została rozwikłana?

Myślę, że znamy wszystkie odpowiedzi na prawie wszystkie pytania. Wiemy, że Litwinienko został zabity przy użyciu substancji radioaktywnej, wiemy że ta trucizna została wyprodukowana w Rosji i że została przemycona z Moskwy do Londynu. Wiemy, że 1 listopada 2006 spotkał się z trzema oficerami Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), którzy - zdaniem Scotland Yardu – byli zamieszani w morderstwo. Wiemy też, że Rosja odmówiła wydania Andrieja Ługowoja, który jest głównym podejrzanym zdaniem brytyjskich służb. Wiemy więc prawie wszystko.

Czy zgromadzona wiedza pozwala stwierdzić, że prezydent Władimir Putin może być odpowiedzialny za to morderstwo lub wręcz, że zlecił je osobiście?

To dwa różne pytania. Moim zdaniem odpowiedź na pierwsze brzmi: tak – Putin jest odpowiedzialny. Co prawda nie możemy ani potwierdzić ani wykluczyć tego, że wydał rozkaz osobiście lub, że był informowany o operacji, która miała zostać przeprowadzona w Londynie ale znamy jego reakcje i działania po śmierci Litwinienki. Prezydent nie dążył do ukarania ani jednej osoby zamieszanej w morderstwo. Rosja nie jest demokratycznym państwem więc Putin nie może mówić, że to sprawa prokuratury i sądownictwa bo nikt w to nie uwierzy. Nikt nie uwierzy, że były szef FSB nie jest w stanie wpłynąć na ukaranie jej pracowników, jeśli są winni.

Wskazuje Pan, że rosyjskie służby są odpowiedzialne za morderstwo Litwinienki. Jak mogło do niego dojść? Czy FSB daje sobie prawo do fizycznej eksterminacji wrogów politycznych?

W lipcu 2006 roku uchwalone zostało prawo pozwalające służbom likwidację – również za granicą - wrogów państwa rosyjskiego. Teoretycznie to prawo było wymierzone w terrorystów a nie w ludzi takich jak Litwinienko. Na jego podstawie przygotowano zamach na Zelimchana Jandarbijewa, byłego prezydenta Czeczenii, który zginął w Katarze w lutym 2004. Ponieważ zgodę na taki zamach musi wydać sam prezydent, oznacza to, że albo zostało ono wykorzystane również w morderstwie Litwinienki i prezydent był w nie zamieszany albo, że morderstwa dokonano niezgodnie z rosyjskim prawem. Żadna z tych możliwości nie jest zbyt korzystna dla Putina.

Twierdzi Pan, że FSB kontroluje wszystkie ważne dla funkcjonowania państwa obszary..

Tak. Podkreślam, że kiedy w roku 2000 po raz pierwszy pisaliśmy o tym wraz z Aleksandrem Litwinienką („Wysadzić Rosję” wyd. Rebis – przyp. red.), nikt nie był w stanie uwierzyć, że ten proces przejmowania przez FSB kontroli nad państwem trwa. Dziś jest oczywiste, że już się dokonał.

Jeśli tak jest, jak to wpłynie na proces przekazania władzy w Rosji, na rezultat wyborów prezydenckich w 2008 roku?


Myślę, że nie będzie wyborów w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Kolejny prezydent zostanie wybrany przez grupę ludzi, grupę generałów FSB. Odnoszę wrażenie, że wybiorą jednego z pośród siebie. Tak naprawdę to myślę, że postarają się by tradycją stało się, że prezydentem zostaje generał FSB. Widać kilku kandydatów. Jednym z bardziej oczywistych jest generał Siergiej Iwanow, ale szanse ma też generał Wiktor Iwanow, ważna osoba w strukturach FSB. Niestety wydaje mi się, że następny prezydent będzie gorszym prezydentem niż Putin, ponieważ Putin był lojalny także wobec rosyjskiego biznesu, rosyjskich oligarchów, a przyszły prezydent będzie lojalny wyłącznie wobec FSB.

A może zrealizowany zostanie scenariusz, który sugerowały niedawno niektóre media – zmiana konstytucji, która pozwoliłaby zachować Władimirowi Putinowi realną władzę, tym razem jako premierowi?

Nie sądzę. Jeśli Putin chciałby zostać u władzy i zmienić konstytucję tak żeby zostać prezydentem na kolejną kadencję, a może raczej jeśli miałby wystarczającą siłę by to uczynić, zrobiłby to. Nie zrobi tego bo nie jest to możliwe w jego przypadku. A nie jest to możliwe bo pozostali generałowie nie chcą tak naprawdę silnego polityka w sterów władzy w Rosji, gdyż uniemożliwiłoby to im rządzenie Rosją kolektywnie, jako „grupie dyrektorów”. Nikomu nie jest potrzebny nowy Stalin. Nikomu. Wszyscy w Rosji wiedzą, że gdy tylko pojawi się ktoś taki, zacznie likwidować ludzi również ze swojego otoczenia. Gdyby prezydent pozostał na kolejną kadencję już prawie jak dyktator, zacząłby rywalizować ze swoimi dotychczasowymi współpracownikami utrudniając im współrządzenie. Dlatego nie sądzę byśmy zobaczyli Putina przy władzy po wyborach w maju 2008.


Jurij Felsztinski (ur. 1956 w Moskwie) – rosyjski historyk mieszkający w Stanach Zjednoczonych.

W 1974 rozpoczął studia historyczne w Moskiewskim Państwowym Instytucie Pedagogicznym. 1978 Emigruje do Stanów Zjednoczonych. Kontynuował naukę na Brandeis i Rutgers University, gdzie się doktoryzował. W 1993 doktoryzował się w Instytucie Historii Rosyjskiej Akademii Nauk. Jest wraz z Aleksandrem Litwinienką autorem książki Wysadzić Rosję, w której opisał teorię spiskową według której rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa przeprowadziła zamachy bombowe na budynki mieszkalne w Rosji w 1999.

2 comments:

Anonimowy pisze...

Wiemy. Ale jakie stąd dla nas wnioski, jakie nauki?
Czy car despota, czy car liberalny, czy carat parlamentarny, co za różnica dla nas?
Ochrana czy czeriezwyczajka, KGB czy FSB i tak oni nas nie polubią a mu ich też nie.
I tak będą realizować swoje imperialne interesy, i tak dogadają sie z Europa, czy Niemcami nad naszymi głowami.I tak nie wycofają swojej agentury z Polski ani jej nie ograniczą.
A miedzy sobą niech sie mordują jak chcą, Boh z nimi.

n0str0m0 pisze...

"nie jest to możliwe bo pozostali generałowie nie chcą tak naprawdę silnego polityka w sterów władzy"

to samo o rzadach PiSu mowila europa.

zupelnie na marginesie, porywac zbrodniarzy czy mordowac ich za granicami wolno tylko mossadowi. na pewo jest jakis ku temu powod. tylko jaki?