2007-10-18

Tajemniczy parowóz dziejów

To, że wyraźnie się już nie załapuję na lokomotywę czerwonych, czyli engine wyciągającą materiały niebieskich na stronę główną S24, nie martwi mnie jakoś specjalnie. Przed kampanią wyborczą dobrze ponad połowa moich postów lądowała na SG w ciągu ca. 20 minut od pojawienia się na moim blogu, ale mialem nieszczęście nieostrożnie skomentować Sadurskiemu, że jego pochwała mojego tekstu jest jak pocałunek śmierci, i zaraz pstryk, dwie dziurki w nosie i skończyło się, na stronie głównej jestem wyraźnie niepożądany.

Logowanie IP przez Wojska Łączności z Polonią i konsultantów batalionów uderzeniowych informatyki frontowej w ramach buraczanych information operations mam zasadniczo gdzieś. W zamian za całą swoją kasę i fatygę, chłopaki na razie zawęziły krąg poszukiwań Wiarusa do 16 777 216 adresów (256 x 256 x 256). Czyn ciągnięcia łacha z etatyzmu nie jest w Australii karalny, a do Polanezji się nie wybieram do czasu radykalnego uproszczenia tam procedury rezygnacji z obywatelstwa. Potem zresztą też nie, bo zanim kwestię konstytucyjnego prawa obywatela do zrzeczenia się obywatelstwa na własny wniosek bez głupich wstrętów ze strony państwa Polska postawi na tej samej bezemocjonalnej płaszczyźnie, co kraje Pierwszego Świata, ja już będę grubo za stary na tak dalekie podróże.

Natomiast bieżąca ciekawostka rozpoznania npla bojem przez jednostki informatyki polega na tym, że od pewnego czasu nie załapuję się również na lokomotywę rewizyjną czyli search engine, czyli wyszukiwarkę salonową. Przedtem, wbicie 'Wiarus' w wyszukiwarkę na stronie głównej ciupasem znajdowało moje najnowsze posty. A teraz nie znajduje, znajduje tylko stare. Cud mniemany.

Cuś mi ten cyberparowóz dziejów w drodze ku lepszej przyszłości coraz bardziej wygląda na sterowany ręczną wajchą.


Stary Wiarus
DISCLAIMER: Any and all of my statements appearing in this blog do not necessarily represent an agreed position of all parts of my mind