2007-10-17

Skandal stulecia

Skomentowałem to godzinie 1:46, pod tekstem:
"Zapis cenzury w sprawie suwerenności gospodarczej i politycznej Polski"
(http://michael.salon24.pl/39741,index.html). Jeśli afera posłanki Beaty Sawickiej to Rywingate do kwadratu, to afera Grada-Komorowskiego z kupnem głosów wyborców dla Platformy za 4,4 miliarda złotych z pieniędzy PGNiG, jest sześcioma rywingatami do sześcianu i zasługuje na nawłóczenie na pal, tak jak to zwykł czynić wachmistrz Soroka.
Jest to hańbiący przykład obrzydliwej zdrady narodowej.
Jakie są skutki takiego korupcyjnego kontraktu?
Jest to bezpośredni strzał w polskie bezpieczeństwo energetyczne!
Kwota tej wyprzedaży pochłania pieniądze, przeznaczone na polskie inwestycje, właśnie w narodowe bezpieczeństwo energetyczne.
To są pieniądze na terminal gazu płynnego, na wykupienie i eksploatację złóż ropy i gazu. Po drugie wydanie pracownikom akcji, w tym wypadku jest faktyczną wymianą kupowanych głosów wyborców za wpływy w polskim przemyśle naftowym, bo jest wtedy prawie pewne, że w ten sposób pakiet kontrolny w polskim PGNiG mogą uzyskać Rosjanie. Dlatego rząd Kaczyńskiego podjął z naftowymi związkami negocjacje w sprawie rekompensaty.
Zamiast akcji.

Tacy ludzie jak posłowie Grad, Komorowski rzeczywiście potrzebują cenzury, aby ukrywała ich zbrodnie. Nawet odurniała głupota ich z nieodpowiedzialności nie tłumaczy.
Ta transakcja dobitnie potwierdza mi, że umyślnym zamiarem Platformy jest dywersja w polskim programie bezpieczeństwa energetycznego, tak zwane sprzątanie po PiSie jest poważnym zamiarem programowym, którego celem jest wydanie nas na rosyjski łup, przynajmniej w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego.
Jest celowym strzałem w polskie bezpieczeństwo energetyczne.
Pytanie, za ile euro Platforma Obywatelska sprzedaje całą Polskę w tych wyborach?

Wiadomość podana przez "Parkiet":

2 comments:

Lista Obecnosci pisze...

Cytat z Parkietu:
"Związki zawodowe działające w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie podpisały umowę z Platformą Obywatelską. Udzielą partii poparcia w wyborach parlamentarnych, a ta w zamian obiecała, że jeżeli je wygra i stworzy rząd, to doprowadzi do wydania byłym i obecnym pracownikom spółki 750 tys. darmowych akcji (około 12,7 proc. kapitału). Akcje o wartości rynkowej około 4,4 mld zł trafiłyby do blisko 61 tys. osób. Na głowę przypada pakiet wart średnio 72 tys. zł."

Po ujawnieniu takiego skandalu w Kanadzie tak zwiazek zawodowy jak i partia zniknelyby na zawsze ze sceny. Zwiazki zawodowe nie sa od podpisywania politycznych kontraktow, a partie, zwlaszcza liberalne nie zajmuja sie rozdawnictwem, kupowaniem glosow, ani niszczeniem majatku narodowego.

To co zrobil Komorowski z Gradem to wyjatkowe zbydlecenie obyczajow. Warto znalezc nazwisko zwiazkowca, ktory podpisal te umowe. Cisną sie slowa okreslajace mamusie tych "parlamentarzystow".

W swietle ostatnich afer nadchodzace wybory bedą testem, na ile polskie katolickie spoleczenstwo oparlo sie trwajacej przez 60 lat bolszewickiej demoralizacji.

Prawde mowiac spodziewalysmy sie przed wyborami czegos w rodzaju aresztowania Kwacha. Widzimy jednak, ze Kwach to juz smietnik (co nie oznacza poblazliwosci) w porownaniu z tym co PO chce krecic.

Stary Wiarus pisze...

Pardon, niechcący wsadzilem komentarz nie tam gdzie mialem, więc powtarzam:

U mnie też kampania wyborcza. Znaczy u mnie w Australii. Wybory będą 24 listopada. patrzę se wiec jednym okiem na ekran TV z kampanią wyborczą w ponad stuletniej demokracji (federacja i konstytucja australijska są vintage 1901), a drugim na ekran komputera i rozgrywające się na nim polskie porwanie w Tiutiurlistanie.

Otóź mam taką refleksję, że gdyby socjaldemokratyczna opozycja w Australii, czyli ALP, zawarła formalny kontrakt z pracownikami jakiejś panstwowej resztówki gospodarczej (resztówki, bo za wyjątkiem wojska i administracji państwowej sektora budżetowego u nas zasadniczo nie ma), że jak wygra, to im rozda około miliarda dolarów ze skarbu państwa, to lider opozycji musiałby się podać do dymisji w ciągu 48 godzin, jego partia spędzilaby dalsze 30 lat w opozycji, a pomysłodawcy tego rozdawnictwa akcji osiedliby w pierdlu na czas dłuższy.

Ale co ja tam wiem, rodacy w kraju i tak wiedzą lepiej co to jest kultura polityczna, i nie będzie Australijczyk pluł im w twarz.