Chciałem wysłać mój tekst "Skandal stulecia" razem z adresem http://lista-obecnosci.blogspot.com/do biura PiS , adres biuro@pis.org.pl Ten skandal to rzeczywiście granda wyjątkowa, to nawet coś więcej niż granda i powinien być wykorzystany jeszcze w tym tygodniu w kampanii wyborczej. Informacja źródłowa z "Parkietu" musi być związana z minimalnym komentarzem, aby sztab wyborczy wiedział jak zacząć jazdę. Proszę aby ktoś spróbował dotrzeć do biura pis albo do sztabu wyborczego, wyręczając mnie bo mój mail jest niestety automatycznie i bezsensownie odrzucany. Dostaję komunikat:
Received-From-MTA: dns;mwimap06la.mail2world.comArrival-Date: Wed, 17 Oct 2007 03:20:01 -0700Final-Recipient: rfc822;biuro@pis.org.plAction: failedStatus: 5.0.0Diagnostic-Code: smtp;553 your message looks like a spam... twoja wiadomosc wyglada na spam...
I koniec, mogę się powiesić.
Dlaczego tak jest kwalifikowana moja wieść?
Spróbowałem sprawdzić kilka wariantów, tytuł, zawartość. Pozostała tylko jedna przyczyna: moja skrzynka jest na serwerze w Kalifornii. Tego niestety teraz nie przeskoczę.
Proszę spróbujciew zrobić to za mnie. Będzie sprawniej. Proszę.
2007-10-17
Do wszystkich
Posted by michael at 12:22
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 comments:
Michaelu,
ten adres jest jakis dziwny, tez wyslalem tam kiedys korespondencje, respons otrzymalem prawie po miesiacu i to respons w ktorym zaproponowano mi bym napisal w tej sprawie do... tu adres.
zrobilem forward na ktory odpowiedzial mi pan MAILER-DEMON czy jakos tak. Zrezygnowalem.
autoresponder odpowiedział, że przyjął wiadomość i podziękował. reszta w rękach...
Z tego co wiemy przed poprzednimi wyborami skrzynki mailowe byly zapchane. Autoresponder odpowiadal "email box is full".
Oni dzialają na telefon. W 2005 mialysmy jedną taką pogawedke, do dzis ją mile wspominamy.
U mnie też kampania wyborcza. Znaczy u mnie w Australii. Wybory będą 24 listopada. patrzę se wiec jednym okiem na ekran TV z kampanią wyborczą w ponad stuletniej demokracji (federacja i konstytucja australijska są vintage 1901), a drugim na ekran komputera i rozgrywające się na nim polskie porwanie w Tiutiurlistanie.
Otóź mam taką refleksję, że gdyby socjaldemokratyczna opozycja w Australii, czyli ALP, zawarła formalny kontrakt z pracownikami jakiejś panstwowej resztówki gospodarczej (resztówki, bo za wyjątkiem wojska i administracji państwowej sektora budżetowego u nas zasadniczo nie ma), że jak wygra, to im rozda około miliarda dolarów ze skarbu państwa, to lider opozycji musiałby się podać do dymisji w ciągu 48 godzin, jego partia spędzilaby dalsze 30 lat w opozycji, a pomysłodawcy tego rozdawnictwa akcji osiedliby w pierdlu na czas dłuższy.
Ale co ja tam wiem, rodacy w kraju i tak wiedzą lepiej co to jest kultura polityczna, i nie będzie Australijczyk pluł im w twarz.
wysłałem do naszego biura regionalnego. może coś to da...
Prześlij komentarz