2007-09-28

Donald Tusk - utrata pamięci i prywatyzacja honoru.

Niestrudzony w swym domniemanym posłannictwie, pierwszy przegrany IV Rzeczpospolitej Donald Tusk, uraczył znów, garścią „złotych myśli” tłumnie zgromadzoną platformerską gawiedź. Póki opowiadał zwykłe farmazony, mogło być to nawet zabawne.


Przekroczył jednak cienką linię, dzielącą małpi dowcip od kpiny z zebranych.Wydawało się, że polityka jest zajęciem dla ludzi traktujących swoich współobywateli przynajmniej w zasadniczych sprawach poważnie i serio.
Humor, humorem, ale wkraczanie w pewne strefy, w relacjach polityk-obywatel wymaga powagi oraz rozumu. Krótko mówiąc, nie należy traktować ludzi jako matołów i zdać sobie sprawę, iż ci mają swój rozum oraz niezłą pamięć.

Tymczasem Donald Tusk w swej nieopisanej bezczelności sunie po całośći i „pa wsiech”. Wczoraj zarzucił premierowi Kaczyńskiemu i byłemu prezydentowi magistrowi Kwaśniewskiemu, że z powodu "nieustającego konfliktu, nieudolności i pazerności" doprowadzili do tego, iż "młodzi Polacy szukają swoich marzeń poza granicami". Właściwie, co do Kwaśniewskiego można przyznać racje. Wszyscy pamiętają okres jego prezydentury i dbałość o interesy sąsiednich państw i ich obywateli zamiast o sprawy ojczyzny i rodaków.
Ale, to właśnie dzięki takim jak Tusk i jego dawni partyjni koledzy zafundowano nam dwukadencyjną prezydenturę Kwaśniewskiego i lata rządów SLD. To właśnie fala „aferałów” wyniosła postkomunistów do władzy. Ale o tym dalej.

„- Mamy prawo do wielkiego polskiego marzenia. Czy w Polsce mogą rosnąć płace, a nie ceny? Mogą, bo to jest sprawdzone w innych miejscach świata. Czy Polacy są gorsi od Irlandczyków? Czy Polska jest jakimś przeklętym miejscem? Nie. Mam wrażenie, że jakaś klątwa wisi nad Polską, ale w postaci nieudolnych rządów - czerwonych baronów, albo oferm spod znaku PiS - mówi Tusk.
- Nie zostawiajcie nieudolnym, zakompleksionym, sfrustrowanym ludziom losów Polski i naszych dzieci - w ten sposób tak szef Platformy zwrócił się do tych, którzy 21 października nie chcą iść głosować.
Zaiste, wzruszenie odbiera mowę, ale zapewne przebijająca przez patos wypowiedzi bezczelność, wpierw odebrała autorowi tych słów rozum i pamięć.


Pokrótce pozwalam sobie przedstawić „dokonania” Donia i jego najbliższych przyjaciół w okresie III RP. Wtedy, gdy większość Polaków wierzyła w zmiany i lepsze życie po obaleniu „komuny” – ugrupowania takie jak Unia Wolności i Kongres Liberalno-Demokratyczny, zajmowały się uwłaszczaniem dawnych Towarzyszy i gromadzeniem własnych majątków na fali wszelakich prywatyzacji.


I tak to Donald Tusk był jednym z założycieli KLD, a w 1991 roku został wybrany przewodniczącym partii. Oczywiście trafił do sejmu i gorliwie popierał rząd kolegi partyjnego Jana Krzysztofa Bieleckiego. W tym miejscu warto przedstawić jego ówczesnych idoli z rządowego kręgu: Leszek Balcerowicz, Michał Boni, Janusz Lewandowski, Henryk Majewski. Nazwiska mówią same za siebie. Same „czyste sumienia” z „kryształowego ugrupowania” zwanego później przez społeczeństwo nie wiadomo dlaczego - „aferałami”.


Rząd „fachowych prywatyzatorów” przetrwał niecały rok. Odszedł w aurze skandalu i podejrzeń.
Kolejny rząd nie cieszył się już tak wielką sympatią Tuska. Jan Olszewski i jego gabinet był zbyt patriotyczny i niebezpieczny dla komunistycznego świeżo uwłaszczonego koleżeństwa. Dlatego podczas gabinetowych zawirowań w roku 1992, wraz ze swoją partią Pan Donald poparł wotum nieufności wobec rządu mecenasa Olszewskiego. Jest też uwieczniony na słynnym już filmie „Nocna Zmiana” podczas knucia spisku w gabinecie Wałęsy.


Nie minęło dużo czasu a znów jego „aferałowie” rozpoczęli marsz ku władzy. Znów rozpoczęto grabież majątku narodowego. Rząd Hanny Suchockiej został ochoczo wsparty przez KLD i oczywiście samego Tuska. W składzie znów znaleźli się „zaradni inaczej” i „koncesjonowani opozycjoniści” tacy jak: Jerzy Osiatyński, Janusz Lewandowski, Janusz Onyszkiewicz, Jacek Kuroń, Andrzej Arendarski, Jan Krzysztof Bielecki i Jan Maria Rokita.


Kiedy po upadku gabinetu Suchockiej, odbyły się w roku 1993 przyspieszone wybory, partia Tuska nie przekroczyła 5% progu i nie dostała się do parlamentu. Nie zrażony takim obrotem sprawy szybko przystał do „koncesjonowanych opozycjonistów PRL” i został wyniesiony do rangi wiceprzewodniczącego Unii Wolności (dawniej Unia Demokratyczna).


Po następnych kilku straconych latach, spowodowanych rządami bratnich postkomunistów, w 1997 roku, Tusk znów poparł „swoich” tworzących po kolejnych wyborach rząd Jerzego Buzka. I znów znane, promienne twarze „uległych i spolegliwych”: Balcerowicz, Suchocka, Geremek, Wąsacz, Onyszkiewicz oświecały zatroskane o polskie losy oblicze Doanlda.


Po kompletnej klapie gabinetu Buzka, nastały znów lata rządów „komuny”, ale Tusk z chłopca do klaskania, stał się już pełnoprawny liderem nowego ugrupowania nazwanego Platforma Obywatelska. Z grzecznego i układnego klakiera przeistoczył się w krzykacza i buntownika. I taką rolę pełni do dziś, lecz jak widać z mizernym efektem.


Do kogo więc ta mowa, o zmarnowaniu marzeń młodych Polaków, o pazerności i nieudolności?
O jakiej klątwie mówi Tusk?


Szesnaście lat straconych marzeń o wolnej i całkowicie niepodległej Polsce o życiu w normalnym, pozbawionym dawnych ubeków i konfidentów oraz lewych opozycjonistów kraju – to dzieło takich ludzi jak Donald Tusk, przykładnie biernych i wiernych.
Zawsze w bliskim zapleczu włazy, zawsze obok (nie jest on typem bojownika siedzącego okrakiem na barykadzie) – tam gdzie profity i własny interes.

To właśnie te szesnaście lat władzy uwolsko-liberalno-komunistycznych rządów było klątwą – klątwą sowieta i złodzieja.


Ciszej, więc Panie Tusk, ciszej i pokorniej – ludzie nie są idiotami!


Widać, że honor nie jest w cenie.


Być może liberałowie z KLD, pojęcie honoru też już sprywatyzowali lub przehandlowali postkomunistom.


Yarrok

2 comments:

Lista Obecnosci pisze...

Trudno dociec czemu, ale Tusk kojarzy nam sie zawsze z poczatkami polskiego przaśnego kapitalizmu, z tymi hurtowniami w kazdym garazu i w kazdej piwnicy. Tusk jest dla nas do dzis takim megamanagerem 40%
wszystkich tych "hurtowni".
Moze kojarzy sie tak dlatego, ze wraz z kolegami obracal sie zawsze w orbicie tegoz przaśnego kapitalizmu intelektualnie dostepnego wszystkim szarżom esbeckim. Guru Balcerowicz wzmocnil esbekom zlotowke, ktorzy zgodnie z instrukcjami mogli korzystajac z autorytetu panstwa za psi grosz wykupic w banku PeKaO dolary drobnych ciulaczy i obrocic je sprowadzajac spirytus. Interes kwitl, kolejne obroty mnozyly fortuny, zaczynalo brakowac dolarow do kupienia na polskim rynku. Aby nie dopuscic do wzrostu ceny dolara uzyteczni idioci, rowniez ze stajni Tuska na wyscigi sprzedawali za dolary majatek narodowy zadowalajac sie zebraczymi lapowkami jako rekompensatą za wlasne kurewstwo.

Rozwoj gospodarczy i wynikajacy z niego wzrost eksportu powoduje wzrost wartosci waluty na rynku miedzynarodowym (Japonia, Chiny), Balcerowicz rewaluujac zlotowke dla esbekow oddal walkowerem rozwoj polskiej gospodarki.
To tak jakby ktos wybil 20-latkowi wszystkie zeby, sprawa nie do odkrecenia, do konca zycia.

Ilekroc patrzymy na Tuska, sprawia on na nas wrazenie faceta, ktory nie jest pewien wlasnej szczeki.

Kompleks winy?

Anonimowy pisze...

Żeby mieć kompleks winy musiałby mieć choćby cień uczuć wyższych.
On składa sie z samych niższych- zawiści, złości, egocentryzmu itd.
(Pół)inteligent w pierwszym pokoleniu, fuhrer Kaszubenfolku, jest czyjąś kukiełką z poskręcanymi sznurkami.