Złamałem nabytą z latami doświadczeń zasadę, by nie brać do ręki periodyków, o których wiem przed przeczytaniem, co w nich napisane. Niestety, czasami ataki kompulsywnego czytania bywają ode mnie silniejsze – przed takim dzikim napadem ani literka się nie uchowa, choćby to była instrukcja obsługi sokowirówki.
Tym razem padło na Newsweeka. Na okładce straszy kamienny profil szefa CBA i tytuł: „Czy Mariusz Kamiński wysadzi rząd Tuska? TAJNA BROŃ PiS”. Znaczy się, najważniejszy materiał numeru. Z pewnością bomba. Zaglądam. Z rozkładówki znów lodowatym wzrokiem patrzy na mnie Kamiński. Niechybnie dowiedzieli się o Kamińskim czegoś porażającego. A musieli coś znaleźć, bo we trzech szukali: Andrzej Stankiewicz, Piotr Śmiłowicz i Grzegorz Indulski. Nie ma to tamto - pewnie przeczytali setki dokumentów, z dziesiątkami osób rozmawiali - we mniej niż trzech (i pół litra na głowę) takiego Kamińskiego nie rozbieriosz.
No i rzeczywiście zaczynają z grubej rury. „PiS chce wrócić do władzy szybciej niż za cztery lata” odkryli podczas śledztwa dziennikarze. „Kluczowe role mają tu do odegrania szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński oraz szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz”. Tłumacząc z newsweekowego na nasze, kaczyści planują zamach stanu na demokratyczny rząd z użyciem służb specjalnych. Łomatkojedyna! Dziennikarze odkryli plan skrytobójczego puczu!
I wyjaśniają, jak na to wpadli: otóż „wysokiej rangi przedstawiciel IPN” informuje, że „w ostatnich dniach archiwiści zostali zalani wnioskami od Macierewicza”.
Rzecznik IPN oczywiście zaprzecza, cwaniaczek jeden, ale nie z nami te numery, Arseniuk! Otóż Arseniuk kłamie, a widomym dowodem na to jest ...przyznanie się Boniego do współpracy z SB. Dziennikarze łamią wszelkie wątpliwości żelazną logiką wywodu: skoro przez te wszystkie lata Boni się nie przyznawał, a teraz się przyznał, znaczy, że Kaczory szykują zamach stanu. Jasne jak słońce. A jeżeli ktoś jeszcze zapyta, co ma do tego Kamiński z okładki, niech lepiej przymknie swój pisowski ryj.
W spisku biorą tez udział Święczkowski, Kryże i Macierewicz, który ma zamiar „triumfalnie ogłosić pozostanie na stanowisku szefa komisji weryfikacyjnej WSI”, bez tego bowiem, jak wie każde dziecko, żaden zamach stanu powieść się nie może.
Na szczęście choć zakończenie jest optymistyczne - już nadciąga odsiecz z Hąkągu.
Dopisek: w każdym normalnym kraju, po takim artykule rozpętała by się prawdziwa burza: oto oskarżono przechodzącą do opozycji partię polityczną o największą zbrodnię wobec demokracji. Ale nic takiego się nie stało. Z oczywistego powodu: wszyscy ludzie mediów wiedzą, łącznie z autorami, że ten materiał to bullshit. Czemu mają zajmować się cudzym, gdy sami produkują dość własnych?
6 comments:
Robimy zrzutkę na film pt. "Człowiek z guana"? Bohaterem będzie typowy funkcjonariusz tzw. mediów. Byleby tego filmu nie kręcił Wajda.
customer!: ale już chyba był film o takim tytule :)
No masz... W kinie dawno nie byłem. A
momenty były?
A, też nie widziałem, zresztą to było dawno i nie prawda - chyba w okolicach prezydentury Bolka i Wielkiego Kapciowego
Masz na myśli produkcję "Guano na nocnej zmianie"?
Nie, całkiem serio. Był taki film "Człowiek z..." z takim inteligentnym niedomówień, jak tłumaczył Majster Jasiowi, gdzie mu klient może skoczyć. Znaczy się tam, gdzie może pana Majstra w dupę pocałować.
Prześlij komentarz