2007-10-04

Sztuka, która zstąpiła z Olimpu

„Po teatrach krążyły opinie rodzaju „Szekspir to nie jest”. Ciągłe porównania z klasykami skazały nowe sztuki na rolę upośledzonych dzieci, które mamy bo mamy, ale jakie są, każdy widzi.” skarży się Paweł Demiarski.postulując wraz z Maciejem Nowakiem, Piotrem Gruszczyńskim i Dorotą Sajewską oraz kilkoma innymi elementami z „Krytyki Politycznej” o upolitycznienie teatru wraz z konsekwencjami jakie pociąga za sobą to działanie.

Znamienita jest tutaj hipokryzja nurtu, który jednocześnie nawołuje do oddzielenia religii od polityki. Przecież sztuka jest podobnym zjawiskiem co religia. Czyżby przez wieki artyści nie postulowali o szacunek wobec misterium artystycznego? Czy artyści nie są kapłanami tej religii? Niestety sztuce odebrano już dawno wszelkie cechy boskie. Rewolucja post-modernizmu wytworzyła nowe definicje sztuki – sztuki, która jest wszechobecna – sztuki dostępnej każdemu – sztuki, której twórcą może być każdy.

Piotr Gruszyński pisząc o profanacji cytuje Agambena „To, co było niedostępne i oddzielone, wskutek profanacji traci swoją aurę i może zostać przywrócone użyciu.”. Znamienite jest to, że teatr, który pozostaje dziedziną najbardziej oporną post-modernistycznej sztuce. Każdego aktora i każdy spektakl oceniają widzowie. Widz decyduje bezpośrednio o bycie danego teatru. Widz posiadający chociaż niewielkie poczucie smaku potrafi wyczuć czy „król jest nagi”. Nie poddaje się on żadnym klątwom krytyków, czy manipulacjom „zwrotnicowych” ideologów. I to jest właśnie największa bolączka nowego teatru post-modernistycznego. Teatru bez widzów.

Czytając próbkę sztuki Renego Pollesch - „Pablo w markecie Plusa” można odnaleźć w niej wiele ciekawych elementów – przestrzeń dla gry aktorskiej i dużo dialogów wypchanych po brzegi ideologią autora, które niestety tą przestrzeń ograniczają. Co robią ci aktorzy? Nic co wkracza na poziom „misterium” na które z takim upodobaniem powołuje się Sadurski. Poza tym pozostało kilka rekwizytów i puste miejsca na widowni. Jeszcze Sztuka nie upadła.

Odeszły dawne antyczne czasy w których najlżejsza profanacja sztuki przez aktora na scenie była traktowana jeszcze mniej tolerancyjnie niż bluźnierstwo przeciwko któremuś z bogów. Niestety - twierdza opuszczona przez jej obrońców pada ofiarą łupieżców i staje się siedliskiem wilków.

Pozdrawiam

Matix

1 comments:

Anonimowy pisze...

upadły obyczaje!,upadło i misterium.
Tandetę łatwiej produkować,skraca czas na przygotowanie "produktu",a i fachowca można wziąć z "ulicy".Widzę pewna analogię,między masową produkcją dla marketów i sztuką profesjonalną.Ważne jest to kto gra!,a nie co grać powinien!,podobnie jest w polityce tej medialnej też.Ja łączę te wszystkie fakty!.
pozdrawiam :)
Hiob