2008-01-20

WSI odwdziecza się Platformie Obywatelskiej

(kt) A ma w koncu dobre powody ...

Nie tak dawno uslyszelismy z ust ministra Klicha ze oficerowie WSI powracaja do sluzby dla Rzeczpospoplitej poniewaz nalezy im sie cos na kształt zadosćuczynienia po bezpardonowych czystkach przeprowadzonych przez ministra Macierewicza.

Dzis p Gowin z Platformy oswiadczyl ze:

"Powodem dymisji wiceministrów w większości przypadków są względy lustracyjne - powiedział w Radiu ZET wiceszef klubu Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin (PO). Nie wymienił, których z odwołanych ostatnio wiceministrów ma na myśli."

Co prawda oficjalnie dowiedzielismy sie wczesniej ze powodem naglych rezygnacji wszystkich szesciu (czy juz nawet siedmiu - prosze mnie poprawic, stracilem juz rachube) dygnitarzy rzadu Donalda Tuska sa wylacznie wzgledy osobiste.

Ale widać tę legende do wierzenia (wobec sytuacji gdy powoli brakuje już palcow do zliczenia  osobistych tragedii ministrow tego rzadu) coraz trudniej utrzymac, stad Gowin  i jego "spekulacje".

Bo trzeba wiedziec  ze parlamentarzysta PO zaznacza ze to jego przeczucie, ze tak wywrozyl sobie z fusow czy innych mediow. Troche to dziwne ze Gowin niespecjalnie dowierza ministrom obdarzonym zaufaniem i miłoscią - ale jedźmy dalej. Wszak trudno by Gowin reczyl za kazdego -
to dlatego choc wyklucza z kregu "porażonych osobistymi wzgledami" bylych konfidentów słuzb specjalnych niedawno zdymisjonowanego Grasia, to w koncu wyklucza go wylacznie dlatego ze "nie wierzy by...".

Gowin powiada ze "w większosci" zródlem naglych problemów osobistych wysokich urzedników rzadu Tuska sa problemy z przeszloscia czyli swietnie nam znane problemy lustracyjne.

Jak wiadomo z historii III RP problemy lustracyjne dotykaja wylacznie sół tej ziemi, najlepszych i najuczciwszych fachowców. Przypomne w tym miejscu trzecią postać dotknietą osobistymi klopotami - wiceminister srodowiska Andrzej Markowiak.
Szef tego resortu Maciej Nowicki  jeszcze niedawno opowiadał dziennikarzom ze:
 " za górami, za lasami prosze Państwa, Pan Markowiak nie podał i nie poda się do dymisji, dlatego, że jest niezwykle uczciwym człowiekiem i nie był współpracownikiem służb specjalnych". 
Dziennikarze wysluchali bajki do konca i zasneli grzecznie - obudziła ich dopiero 
faktyczna dymisja" niezwykle uczciwego wiceministra". Oczywiscie nie obudzila na tyle by z czlowieka
wielkiej wiary, jakim okazal sie szef Markowiaka jakos kpic czy cos tam.

Co niezmiernie ciekawe po pierwszych dymisjach motywowanych a jakże by inaczej - wzgledami osobistymi - indagowany na te okolicznosc przez dziennikarzy (nawet dziecko w tym kraju w koncu wie co to "wzgledy osobiste")  Instytut Pamieci Narodowej wydal oswiadczenie mówiące  ze :

"W związku z informacjami prasowymi, m.in. „Dymisje wiceministrów z PSL” („Gazeta Wyborcza”, 8.01.2008 r.) „Musieli odejść z rządu, bo IPN znalazł ich teczki” („Dziennik”, 8.01.2008 r.), dotyczącymi dymisji wiceministrów Grażyny Lei z Ministerstwa Sportu i Tadeusza Nalewajka z MSWiA, spowodowanych rzekomym „przeciekiem z IPN” (jak pisze „Gazeta Wyborcza”), Instytut Pamięci Narodowej kategorycznie zaprzecza, jakoby informował kogokolwiek, w tym samych wiceministrów, o materiałach z zasobu archiwalnego Instytutu. Żadna informacja na ten temat nie wydostała się z Instytutu Pamięci Narodowej: nikt z IPN nie przekazywał informacji o wiceministrach osobom z zewnątrz, ani też żadna osoba z zewnątrz nie występowała z wnioskami o udostępnienie materiałów ich dotyczących.(...)  Instytut informuje, iż nie ma podstaw prawnych do przekazywania urzędnikom państwowym takich informacji. Jedyną formą przekazywania przez IPN informacji o dokumentach z zasobu archiwalnego, dotyczących osób sprawujących funkcje publiczne, są katalogi (Dz. U. z 2006 r., nr 218, poz. 1592 z późn. zm.). Władze państwa mają natomiast możliwość dokonywania sprawdzeń urzędników państwowych przy pomocy służb specjalnych."

Oswiadczenie jest interesujące, bo zdekonspirowani konfidenci sluzb specjalnych, przykładem niech bedzie Nalewajk, odmawiaja informacji przez kogo zostali poinformowani o tym ze dokumenty na 
ich temat ocalaly.


Co ciekawe oboje podnosili ze byli juz wielokrotnie lustrowani - Nalewajk lustrowal sie SZESC! razy, p Leja zlustrowała sie "tylko" trzy razy. Oczywiscie wszystkie lustracje zakonczyly sie pozytywnie i wiceministrow nie dotknely w tamtym czasie "osobiste problemy".
Pozwole sobie na ostatnia dygresje: profesor Geremek ryzyka ponownej lustracji nie podjal i slyszal kto by profesora dopadly jakies klopoty rodzinne czy zdrowotne?

Dygresji juz żaluje, bo obawiam sie ze przeocza Panstwo najciekawsze.

Konfidenci z rzadu Tuska zwyciesko przeszli niejedna lustracje. Czemu tym razem nie udalo sie?

By odpowiedziec na to pytanie trzeba przypomniec sobie czym byly Wojskowe Słuzby Informacyjne, w jaki sposob na wielka skale dokonowyno przewerbowania agentów Słuzby Bezpieczenstwa PRL w agentów Wojskowych Służb Informacyjnych.  Juz jako agenci "legalnych" słuzb III RP konfideci komunistycznej SB trafiali do zbioru zastrzeżonego - czyli życ a nie miec jakies "problemy osobiste". Osoby z tego zbioru byly wyłączone z jakiejkowliek lustracji - i to zgodnie z obowiazujacym prawem.

Trzeba pecha by wskutek niepomyslnych wyborów prezesem IPN został Kurtyka (natychmiast zabrał sie za zbiór zastrzezony a potem skladal doniesienia na szefa WSI za przepadek rozlicznych dokumentów) i oczywiscie Macierewicz ktory z przetrzebionych akt WSI począł pracowicie składac ukladankę w całość.

Dziekuje za cierpliwosc - teraz wniosek.

Wiedze o przeszłosci swoich wspólpraconików ludzie Tuska powzieli badz dzieki Kurtyce ktory
skonczyl ze skandalicznym zbiorem zastrzezonym, badz dzieki Macierewiczowi ktory na bieząco odtwarza przetrzebione przez oficerów WSI archiwa.

Trudno podejrzewac tak Kurtyke jak i Maciereiwcza ze nie pytani pospieszyli z przyjacielska (i chyba bezprawna) radą w stosunku do Tuska - "ci ludzie Panie premierze maja spro za uszami."

Twierdze, na podstawie dowodów intuicyjnych (prosze obalic moj tok myslenia - byle tylko nie nazbyt pokracznie) ze prawdziwym lustratorem byli w tym wypadku szefowie Wojskowych Sluzb Informacyjnych ktorzy ostrzegli gabinet milosci i zaufania, że predzej czy pozniej pospieszne decyzje kadrowe (tyle dymisji ??? - to byla widac jakas łapanka) wywołaja skandal gdy prawdy dojdzie Macierewicz badz Kurtyka.


Ludzie z WSI to jak Bolo z "Psów". Jak mówil Franz Mauer: "zapytajcie Bola, on najlepiej pamieta kogo ostatnio zastrzelil". Ludzie WSI doskonale wiedza kogo zwerbowali i kto moze przez oszlomów pokroju Macierewicza i Kurtyki nagle wpasc w problemy natury osobistej.







0 comments: