2008-05-16

Jak to jest z tą demokracją?

Francis Fukuyama stwierdził w Końcu historii, że system liberalnej demokracji, w jakim my żyjemy, to ostateczna forma ustrojowa i że więcej nie może się nic wydarzyć. Wszystko już było, doczekaliśmy końca historii - takie jest przesłanie książki Fukuyamy. Uznaje przy tym system demokratyczny za najdoskonalszy, jaki kiedykolwiek został wynaleziony. Po prostu nic lepszego nie może być...

Lewica uważa demokrację za wartość ostateczną. I to od dziewiętnastego wieku, przecież wtedy narodził się demoliberalizm. Chociaż, jak przychodzi co do czego, wyciera sobie nią tyłek vide budowanie Euro-ZSRR. Prawica zwykła uznawać ją za zgniły kompromis. Część z niej w ogóle uważa, iż należy ten system wywrócić, głosząc potrzebę silnej władzy. Zakłada, że powinna być elitarna, że najlepszy byłby system monarchistyczno-arystokratyczny. No i czy przypadkiem w tym stwierdzeniu nie ma racji?.

Przyjrzyjmy się strukturze społeczeństwa. No i kogo jest w nim więcej? Ludzi mądrych czy głupich? Nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że tych drugich. No i oni kogo będą wybierać? Otóż tych, co obiecują, że jak oni wygrają wybory, to się zrobi od razu kraina mlekiem i miodem płynąca, normalnie Państwo Boże na ziemskim padole. Nic dziwnego, że na lewicy funkcjonuje wręcz kult systemu demokratycznego. Takowy ich po prostu faworyzuje. W takim systemie jest praktycznie bez szans polityk twierdzący, iż będzie krew, pot i łzy; zostanie on najpewniej obrzucony jajami przez tłum. A ten zawsze rządał chleba i igrzysk, dążyć więc będzie po to, aby je otrzymać.

Tak więc system demokratyczny implikuje socjalizm, no i całą masę paradoksów z niego wynikającą. Po prostu dochodzi do tego na zasadzie efektu domino. Zaczyna się na demokracji, która teoretycznie ma nam dawać więcej wolności, a kończy się na socjalizmie, którym nam ją stopniowo odbiera. Co więcej, ten ostatni w pewnym momencie przekracza cienką czerwoną linię i stacza się w komunizm. Tak więc możemy mieć demokrację, a żyć w państwie de facto totalitarnym. Zachodnia Europa przecież przestaje się różnić powoli od państw komunistycznych, jak za przęstępstwo homofobii można tam trafić nawet do więzienia. Tak samo jest z wyznawaniem ideologii rasistowskich. W Niemczech na przykład za samo posiadanie flagi ze swastyką można mieć poważne problemy.

Jedyną władzą gwarantującą to, że nie wpadnie się w socjalizm, jest system monarchistyczno-dyktatorski. Do tego wniosku doszła również część libertarian; można tutaj wziąć za przykład książkę Demokracja. Bóg, który zawiódł Hansa Hermana Hoppego. Wskazuje tam, że jedyny system, który gwarantuje to, że nie urodzi się socjalizm, a potem komunizm, jest jedynowładztwo.

No i czy to nie jest prawda?

Nie ma co zatem gloryfikować demokracji, bo prowadzi, co może się wydawać paradoksalnie, totalitaryzmu.

5 comments:

michael pisze...

Kirker, szalony człowieku. Im bardziej piszesz, tym bardziej to pisanie mi pasuje.
Napisałeś o prawicy i lewicy z zewnątrz z neutralnej pozycji.
Udało się. To jest dobre.

Napisałeś o demokracji, jako o wewnętrznie sprzecznym zjawisku społecznym, jak o figurze niemożliwej, utopii niespełnialnej.
Taak.

Jest w tym niezły zadzior myślowy.
Ma on jednak szokujące rozwiązanie, które znam, jest ono bardzo proste.

Ale bardzo trudne do opisania.
Zainspirowałeś mnie do powrotu do tego zadania.
Podchodziłem do tego z pięć razy i odpadłem. A rozwiązanie jest proste.
Dziękuję za tę inspirację.

viilo pisze...

Czytam ten post juz drugi raz i nic nie chce pasowac do kanadyjskiej rzeczywistosci.
W najwiekszym skrocie mozna powiedziec, ze to panstwo traktuje wiele roznych rzeczywistosci w sposob podmiotowy i kazdy ma prawo do swojej.
Ludzie na dadza sobie tego odebrac w imie jakiejs jednej doktryny. Dzialaja mechanizmy obronne, niebawem i Kanada i Stany powinny wycofac sie z dotowania upraw do produkcji biopaliw poniewaz okazalo sie to totalną glupotą itp, itd.
Totalitaryzm szczesliwie nie grozi Kanadzie, nawet teoretycznie.

Kirker pisze...

MICHAEL:

No bo to jest sprzeczność. Bo tu nagle ludzie mogą głosować, są suwerenem, wydaje im się, że są tacy wolni. Jednak większa część z nich będzie wybierała partie lewackie, które będą ograniczały ich wolność tak, że na zmianę dywanu w mieszkaniu czy na walkę z molami będzie trzeba mieć odpowiednią ilość makulatury w postaci zaświadczeń, atestów, druczków et cetera. No i oczywiście, jest to sprzeczność. Tylko, że zwykły szary człowiek tego nie dostrzega.

UCZENNICE:

Co do mechanizmów obronnych. Napisałem kiedyś posta o katalaksji, że społeczeństwo samo z siebie zrzuci w pewnym momencie lewackie jarzmo i że się zrobi wreszcie normalnie. Jednakże takie rozwiązanie jest bardzo mało prawdopodobne.

W Stanach są głosy o upaństwowieniu służby zdrowia. Ponoć Clintonowa ma taki postulat; i nie wiadomo, czy Obama też takich pomysłów nie ma - ten drugi chce na przykład część pieniędzy przeznaczonych dla NASA wykorzystać na programy społeczne - między innymi "walka" z biedą i ubóstwem. Więc nie wiem, jak to jest z tymi mechanizmami obronnymi, raczej słabo.

Co do dotowania upraw do produkcji biopaliw, to się ekologistom odbiło czkawką. Na przykład w Arizonie wycina się lasy pod ich uprawę. Przykład jak ten left environmentalism wychodzi bokiem.

viilo pisze...

KIRKER:

A pamietasz scene z "Seksmisji" w ktorej Stuhr wyjechal windą prawie na powierzchnie i ogląda przez peryskop zewnetrzną rzeczywistosc?

Kirker pisze...

UCZENNICE

Kojarzę te scenę.

Większość ludzi kojarzy namiastkę rzeczywistości i daje sobie wmówić różne dziwne rzeczy. Właśnie coś takiego jak to rzekome pustkowie.

Okazuje się, że świat wygląda zupełnie inaczej niż im się wydaje...

...ale gdy się tak okazuje to budzą się z łapą w nocniku najczęściej.