2008-02-21

Targalski to tajny współpracownik ABW, Miecugow tylko nauczyciel akademicki

Miałem o tym nie pisać, od kilku dni śledzę podchody Wyborczej, jak ugryźć Targalskiego w związku z jego wykładami dla ABW. Próbowano ośmieszać, pisano o niem i prof. Zybertowiczu w nieprzychylny sposób. Dziś kolejna odsłona spektaklu. Nie wytrzymałem, bo zaczyna się (i kończy) od manipulacji:

"Wiceprezesem Polskiego Radia Targalski został 15 lipca 2006 r., zasłynął z poniżania zwalnianych pracowników."

Jak jest faktycznie ?

Przeprosin i 150 tys. zł tytułem zadośćuczynienia żąda od wydawcy „Gazety Wyborczej” wiceprezes Polskiego Radia Jerzy Targalski, dowiedział się wortal tvn24.pl. Ma to być kara za sugestie na jego temat przedstawiane w cyklu artykułów publikowanych w trakcie ostatniego tygodnia na łamach tego dziennika. Pozew ma trafić do sądu w poniedziałek.
- To jeden z największych skandali dziennikarskich o których słyszałem - mówi Jerzy Targalski – Gazeta Wyborcza zarzuciła mi poniżanie kobiety, która adoptowała dwójkę dzieci, miałem powiedzieć, iż „jeśli wzięła sobie dzieci po pijakach to jej problem”. - To absolutne kłamstwo, co więcej – wiem że dziennikarka "Gazety Wyborczej" dzwoniła do tej pani jeszcze dzień przed publikacją i pytała się czy prawdą jest, iż wniosła na mnie skargę! Nawet odpowiedź negatywna nic nie zmieniła. Od tygodnia Gazeta Wyborcza i pani Agnieszka Kublik powtarzają pod moim adresem najgorsze kłamstwa.

Mozna powiedzieć słowa przeciw słowom. Lecz przypomnijcie sobie jak wyglądały artykuły dotyczące Targalskiego w Gazecie Wyborczej. Starano się go zaszczuć i skompromitować. Czym skończyła się większość tych oszczerstw?

W artykule "Wyborcza i Polityka zakazane w radiu?" (gazeta.pl 30 sierpnia) omyłkowo przypisałem wiceprezesowi Polskiego Radia Jerzemu Targalskiemu wydanie decyzji o zakazie rozmawiania z tygodnikiem "Polityka". Zakaz taki nie został wydany. Prezes Targalski nie zakazał też dziennikarzom - jak napisałem w tekście - posiadania na biurkach "Gazety Wyborczej" i "Polityki", lecz tylko zmniejszył ich prenumeratę.

Dodatkowo oświadczam, że "Nie było moim celem przedstawienie osoby Jerzego Targalskiego w niekorzystnym świetle i opublikowanie informacji, które mogłyby podważyć jego profesjonalizm na zajmowanym stanowisku."

Bohatera artykułu i czytelników za mój błąd przepraszam.

Michał Pietniczka, gazeta.pl

Ale Wyborcza nie odpuszcza, przecież idzie nowe, już prawie odzyskano III RP, jeszcze tylko media publiczne. Wyszukują więc sensacji tam gdzie jej nie ma. I robią to w prymitywny sposób:

- Dziennikarze powinni trzymać się z daleka od służb specjalnych, a więc i szefowie mediów publicznych. To, co robił Targalski, było naganne, choć prawo nie zakazuje członkom zarządów mediów publicznych współpracy ze służbami - mówi Juliusz Braun, b. przewodniczący KRRiT.

W takim razie prawo jest złe i należy skazać Targalskiego z nieistniejących paragrafów. Natychmiast!

Prawo rzeczywiście nie zakazuje współpracy ze specsłużbami, ale - jak dodaje Braun - tylko dlatego, że nikt podczas prac nad ustawą o mediach nie wpadł na pomysł, że może dojść do takiej sytuacji. Jego zdaniem współpraca Targalskiego z ABW to działanie na szkodę wizerunku mediów publicznych.

Mam pytanie do dziennikarzy Gazety Wyborczej. Kiedy napiszecie o innym znanym dziennikarzu prowadzącym wykłady dla ABW i kłamiącym ze tego nie robił? I drugie, czy tylko szefowie w mediach publicznych nie mogą prowadzić wykładów dla służb? Prywatne mogą?

W Gazecie Wyborczej nie znalazła sie jeszcze ta informacja mimo, ze inne gazety pisały o tym kilkakrotnie. Grzegorz Miecugow "potwierdził, że dwukrotnie - w latach 2005 i 2006 - jako nauczyciel akademicki spotykał się z funkcjonariuszami ABW".

Ciekawe czy to tajne wykłady były czy takie o, otwarte, dla wszystkich. I ciekawe czy Miecugow jako szef zespołu wydawców w TVN 24 także złamał nieistniejące prawo czy tylko potwierdził w oczach zarządu stacji swoje kwalifikacje.

0 comments: