Deja vu
Przed nami wspólne rządy Platformy i PSL. Litościwie pomijając filipiki Tuska o powszechnej miłości i cudach, atmosfera jesieni 2007 roku najbardziej przypomina lato 1992 roku. Koalicjanci ci sami, co najwyżej zamienieni rolami, istota sporu też niezmienna. Ten sam Lech Wałęsa. Tak samo jak wtedy słychać w redakcjach, uczelniach, korporacjach jedno wielkie westchnienie ulgi. I tak jak przed laty matki znowu straszą niegrzeczne dzieci Macierewiczem, tym złowieszczym, przerażającym Freedy Kruegerem III RP.
Co zmieni się w Polsce po 21 października? Jak zwycięzcy skonsumują sukces? Jak przegrani przyjmą gorzką porażkę?
Media
To mediom zawdzięcza TUSK zwycięstwo parlamentarne. I od mediów będzie zależało postrzeganie rządu. Oczywiście piszę media a myślę Gazeta Wyborcza. 21 października zwyciężyła tak naprawdę ekipa z Czerskiej. Konsekwencją tego stanu będzie postępujące odwojowywanie mediów. Przed nami czasy gdy „reżimowi dziennikarze" będą musieli się tłumaczyć ze swoich poglądów. Nadchodzi czas zwycięzców. Pierwsze skrzypce oprócz Stasińskiego i Pacewicza będą grali Wołek, Żakowski i Paradowska. Niewykluczone, że Tomasz Lis zostanie nagrodzony za swoja heroiczną walkę w czasie „kaczystowskiej dyktatury" funkcją prezesa TVP.
Wydaje się, że tak przed dwoma laty opinie prawicowych publicystów będzie można wyczytać tylko w Gazecie Polskiej i na prawicowych blogach.
Propaganda
Nie ma profesjonalnej propagandy bez zmanipulowania historii. Walcząc z przeciwnikiem politycznym trzeba odebrać mu jego zasługi, szczytne cele.
Podobnie jak w czasie rządów Olszewskiego i po Nocnej Zmianie mottem przewodnim będzie wbijanie do głowy Polakom tez o beznadziejności , niekompetencji, braku efektów rządów PiSu. Metoda wspierania rządu przez media a także polityka informacyjna rządu opierać się będzie na dość prostym manewrze. Manewrze zresztą już zastosowanym po obaleniu rządu Olszewskiego. Otóż metoda polega na mówieniu prawdy. Teraz już będzie można mówić, i co więcej uznawane będzie to za oczywistość, że zarobki w administracji państwowej są za niskie, że przestępczość maleje. Nagle wzrost gospodarcze, inwestycje zagraniczne, malejące bezrobocie uzyskają przychylność mediów i polityków obozu władzy. Przed nami kilku, może kilkunastomiesięczny okres konsumpcji nie swoich osiągnięć.
Obóz rządzący
Ostrożnie z głoszeniem nowych standardów. Już pierwsze godziny nowych porządków pokazują, że miłości będzie tu niewiele. No chyba, że chodzi o „miłość własną".
Jądrem PO jest środowisko dawnego Kongresu Liberalno Demokratycznego i to oni cieszą się największym zaufaniem premiera. Warto pamiętać o dokonaniach tej partii. O jej obietnicach. Pomysłach na gospodarkę, prywatyzację, zmniejszenie bezrobocia. I o efektach sprawowania władzy. Nie bez znaczenia będzie też przypomnienie sobie z jaka oceną wyborców KLD schodził ze sceny politycznej. Wbrew głoszonym mitom politycy, fachowcy „Made in KLD" wcale nie są profesjonalni. Choć akurat profesjonalizmu w autokreacji nie można im odmówić. Warto pamiętać, ze środowiska KLD od czasów rządów Bieleckiego pozostawało na marginesie wielkiej polityki. Ci ludzie czują głód stanowisk i prestiżu. Głównym celem rządu będzie odwojowanie instytucji państwowych i spółek skarbu państwa. Tam gdzie nie wystarczy proste odwołanie tam zmieni się ustawę lub wymieni skład instytucji nadzorujących. To „dorzynanie pisowskich watah" skończy się z momentem podporządkowania politycznego sobie Rzeczpospolitej, mediów publicznych i wszystkich sfer życia gospodarczego.
Warto też kilka słów poświęcić ludowcom.
Często słuchać w mediach jakoby PSL stał się partią nowoczesną, jakoby już się nauczył polityki, odpowiedzialności i zdolności samoograniczania się. Niestety ale partia Pawlaka to ta sama partia, która od wielu lat osiągała istne mistrzostwo w podporządkowaniu interesu państwa interesom swojego środowiska. Powstanie Samoobrony i kariera Leppera to przecież nic innego niż votum nieufności wsi wobec postZSLowskich karierowiczów. Tylko brakowi instynktu samozachowawczego i całkowitego odpału w kręgach Samoobrony zawdzięcza ZSL (PSL) wzrost poparcia wyborców i powrót do władzy. Zawiedziony Samoobroną elektorat wiejski po prostu powrócił do innej , znanej partii chłopskiej. Tylko tyle. Formułowanie tez o jakościowym przeobrażeniu PSL to po prostu koalicyjny PiaR Zmieniły się okoliczności ale nie zmieniły się mechanizmy wewnątrzpartyjne. PSL to nadal, a może po okresie wyposzczenie jeszcze bardziej niż dawniej, partia głodna politycznych i biznesowych fructów. Ten głód , analogicznie jak w koalicji z SLD może być przyczyną sporów, konkurencji, aż do zatarcia całego koalicyjnego mechanizmu.
Izolowanie prezydenta
Prezydent Kaczyński jest jedynym ośrodkiem, z którym PO musi się liczyć. Jednak dysponując mediami i większością umożliwiającą przełamanie prezydenckiego weta faktycznie zmusza Belweder do defensywy. Wbrew nadziejom prawicy, prezydent Kaczyński nie będzie dążył do nadużywania weta prezydenckiego wiedząc, ze jego przełamanie obniży jego autorytet. Niestety ale prezydent Kaczyński nie ma dość siły aby wymusić dymisję Sikorskiego, a na politykę zagraniczną rządu będzie miał wpływ , że tak powiem jedynie perswazyjny. Smaczku relacjom rządu i pałacu dodaje kontekst przyszłych wyborów prezydenckich. Tusk ma świadomość, że przyjmując stanowisko premiera zużywa swój autorytet tak mu potrzebny w przyszłych wyborach prezydenckich. Niedopuszczalna jest z jego ( Tuska) punktu widzenia sytuacja w której Kaczyński będzie budował swój autorytet pod kątem reelekcji. Metodą , ku której będzie skłaniał się obóz Tuska to zasada według której „ Lech Kaczyński musi mieć zawsze mniejsze poparcie niż Tusk". Jeżeli uda się sparaliżować działania Belwederu, wyhamować inicjatywy związane z polityką zagraniczną, ośmieszać Kaczyńskiego i jego rodzinę, jeżeli przez najbliższe 3 lata media i rząd będą waliły w Lecha Kaczyńskiego jak , za przeproszeniem, w „kaczy kuper" to Tusk , nawet jako fatalny i niemerytoryczny premier, może mieć zwycięstwo w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego w kieszeni.
Izolowanie PiSu
PiS oczywiście jest silną partią na która głosowało ponad 5 milionów Polaków. No ale od czego mamy Gazetę Wyborczą, komentatorów, socjologów. Przecież, jeżeli w ostatnich sondażach PO ma ponad 50 % a PiS około 20 % to jasno z tego wynika, że w ciągu niecałego miesiąca stracił ponad milion głosów poparcia. Można iść dalej i twierdzić, że skoro PiS ma poparcie mniejsze niż w czasie wyborów to na dziś jest skandalicznie przewartościowany. A ż strach pomyśleć do jakich wniosków może dojść Niesiołowski z Komorowskim.
W obecnym sejmie PiSowi będzie bardzo trudno być konstruktywną opozycją. Nakręcająca się machina odwetu będzie uniemożliwiała merytoryczną dyskusję nad projektami ustaw wnoszonym do laski marszałkowskiej. PiS będzie świadomie marginalizowany i, mimo swojej liczebności w sejmie, będzie mniej skuteczny jako partia opozycyjna niż za rządów koalicji SLD-PSL.
Nadzieja na zmianę
Zastanawiając się jak mogą skończyć się rządy nowej koalicji dochodzę do wniosku, że prawdopodobnie skończą się dokładnie tak jak dwa lata temu rządy SLD.
Nie twierdzę, że PO to czysta korupcja ale zastanawiam się ile jest Sawickich w 209 osobowym klubie parlamentarnym Platformy i jaka będzie determinacja w zwalczaniu patologii we własnych szeregach. PiS przegrał wybory ale uwrażliwił polaków na korupcje. Jeżeli okaże się że koalicjanci są podatni na łapówki, twórczy w ustawianiu lewych przetargów to skończy się to dla Tuska fatalnie.
Analogia z rządem SLD PSL wiąże się też z prawdopodobieństwem kolejnych przedterminowych wyborów. Tak jak 5-6 lat temu SLD, tak za powiedzmy 2 lata, Tusk stanie przed dylematem co się bardziej opłaca: dzierżenie władzy do końca, kosztem spadającego poparcia czy przedterminowe wybory by , pomny wydarzeń sprzed kilku lat, nie powtórzyć klęski SLD z 2005 roku.
2007-11-18
Rzeczpospolita III i PÓŁ
Posted by Unknown at 16:21
Labels: gdanszczanin
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 comments:
Prześlij komentarz