2009-05-24

Komuch nierychliwy, ale pamietliwy

Mysle, ze mamy do czynienia z kolejna bitwa jaka funkcjonariusze polskojezycznych mediow wytoczyli niezaleznym blogerom. Celem tej wojny jest narzucenie polskim blogerom warunkow blogowania innych niz w cywilizowanym swiecie. Z jednej strony blogerzy niekrepowani wymaganiami redakcji czy wydawnictw - na otwartym dostepnym dla kazdego polu, z drugiej betonowi funkcjonariusze okopani po zeby na swych łamach niedostepnych dla nikogo z ulicy. Fukcjonariusze boja sie depczacych im po pietach blogerow i sa gotowi zrobic wszystko by odwrocic te sytuacje.
Sytuacja blogosfery w krajach demokratycznych jest odmienna. Nie wystepuja tam aroganccy, zaklamani i ciemni lewaccy funkjonariusze chroniacy zlodziejskich zdobyczy i nienaleznych przywilejow. W zwiazku z tym poglady polityczne blogerow nie sa az tak oddalone od siebie i ten brak skrajnej polaryzacji sprzyja rzeczowej dyskusji, niezaleznie od tego czy oponenci uzywaja nazwisk czy pseudonimow.

Wydawalo sie, ze wraz z postepami cywilizacji lagodnieja stosowane przez komunistow metody. Po wymordowaniu metodami militarnymi najbardziej opornych oponentow komunisci ograniczaja terror do metod policyjno-propagandowych itd itp. Jest to poglad bledny, bolszewickie metody lagodnieja wylacznie wtedy gdy to mozliwe i moga powrocic natychmiast, jezeli tylko czerwone swinie uznaja to za konieczne. Ujawnienie Kataryny to powrot do esbeckich metod, do klimatu lat 70/80, powrot natychmiastowy, tak jakby tamta ohyda dziala sie wczoraj, a nie 30 lat temu. Ciaglosc nie zostala przerwana. Jest to przerazajace kiedy z pozoru zaleczona choroba wybucha po latach nagle i ze stara sila. Tak jak Polpot, ktory dokonal swoich zbrodni kilkadziesiat lat po tym jak kostucha przerwala "dzielo" Stalina.

Nie jest to jedyne skojarzenie z SB. Warto przypomniec stara gre w zlego i dobrego esbeka. Przesluchanie prowadza zly i dobry na zmiane. Zly straszy i grozi, az w koncu delikwent zaufa dobremu esbekowi i zareaguje w pozadany przez nich sposob. Zly esbek w nowym scenariuszu to Michalski i Dziennik. Malo kto zauwazyl, ze w roli dobrego esbeka z niekwestionowanym sukcesem wystapil Janke wraz ze swoim s24. W slad za nim pospieszny ideologiczny zwrot wykonuja Sadurski i Swiechowski.
Po ostatnich wydarzeniach Janke jest powszechnie postrzegany jako obronca Kataryny. Nieomal nikt nie widzi, ze wlasnie Janke wygrywa bitwe w ktorej narzuca blogerom warunki blogowania korzystne dla mainstreamu, skutecznie wprowadza u siebie znany z zamierzchlej bolszewii cenzorski zapis "na czlowieka", bo zapis na okreslony utwor, czy tresc juz nie wystarcza. Nie dalej jak wczoraj Janke usunal wpis Lazacego Lazarza, a zastraszony bloger nie mial odwagi zaprotestowac ani w sb2024, ani w znacznie bardziej niezaleznych blogowiskach w rodzaju blogosfery24, czy niezaleznych.
Janke to funkcjonariusz mainstreamu, zolnierz TokFm, pretendujacy do znaczacej pozycji w ukladowym salonie. Powierzone mu zadanie wykonuje w miare skutecznie.

Wersja raperska dla mlodziezy.


15 comments:

dydek pisze...

Zgadzam się całkowicie.
Janke ruszył temat Kataryny kiedy dostał polecenie ruszenia.
Nie informował o listach i naciskach Czumy, kiedy była na to właściwa pora. Kiedy opublikował pierwsze informacje, sprawa była już rozgrywana.
Bo Janke jako obrońca wolnego słowa w necie to dobry żart.

A tak przy okazji - zachowuje się jak nasze Słoneczko Peru - jak ktoś robi brudną robotę, to najlepszy jest wyjazd na urlop - prawdziwy czy pozorowany. Lepiej wtedy nie być zmuszonym do wyrażania opinii - a nuż nie trafi się właściwej linii?

A swoją drogą ciekawe jak Kataryna mogła na serio wierzyć takim pismakom, że zachowają jej prywatność w tajemnicy?
Choć pewnie pół warszawki ją już dawno kojarzyło. Tak czy inaczej to dziecięca naiwność.
Byc może w jej przypadku to naturalne - miała już tyle zwątpień i dziwnych drobnych wolt w poglądach, że może to już taki charakter. Analityczny ale i naiwny.
Szkoda tylko, że nie o Katarynę tutaj chodzi. Bo przecież ją wybrano jako przykład dla innych...

Kirker pisze...

Ładny mi obrońca wolności słowa. Rozgrywa gierkę, tu na Shalomie pozbywa się ludzi niepokornych, a tutaj gada się o wolności słowa. Zupełnie jak zapis w konstytucji ZSRR z 1937 roku o nietykalności osobistej.

pozdrawiam

viilo pisze...

Jeszcze drobiazg, ale dosc istotny. W cywilizowanym swiecie gosc w sytuacji Jankego napadnietego przez ministerialnego synalka zadaje na wstepie standardowe pytanie "Czy probowal/a pan/i rozwiazac problem zwracajac sie bezprosrednio do autora tekstu?" Zazwyczaj studzi to wszystkich oszolomow, stwarza niezbedny dystans i tworzy wlasciwa hierarchie.
Pomijam kwestie czy Janke moglby wpasc na taki pomysl i zastosowac go na swym zadupiu mentalnym, musze jednak stwierdzic fakt, ze ten funkcjonariusz medialny znacznie lepiej czuje sie w roli posrednika, arbitra, zalatwiacza, wszechpoteznej i ostatecznej wyroczni blogerskiego swiata.

Asienka pisze...

Ujawnienie danych Kataryny było kwestią czasu. Sama ujawniła sporo informacji o sobie, chociażby numer telefonu. Zresztą traciła czujność umiejętnie popduszczana przez "przyjaciół" z Salonu.
Pisząc prawicowo, celnie i mądrze, do tego będąc osobą czytaną i szanowaną bardziej niż niejeden dziennikarzyna (z red. Janke na czele) musiała się liczyć z tym, że prędzej czy później tak się ta zabawa skończy.
Ujawnianie danych i szantaż to stary i sprawdzony numer na gnębienie niepoprawnie myślących w sieci. Poczawszy od aninimowych alkoholików i skończywszy na naczelnych poczytnych tytułów.
Pozdrawiam

viilo pisze...

Asienka,
To prawda, ze Kataryna nie uwazala. W ktoryms momencie byla czesciowo namierzona (z doladnoscia do ulicy przy ktorej mieszka(la) przez niejakiego Tezeusza, administratora i "programiste" u Jankego, ktory goraco pragnal sie ta wiedza z blogerami podzielic, w nadziei, ze ktos skojarzy ulice z nazwiskiem.
Zeby zachowac anonimowosc trzeba byc konsekwentnym od poczatku i zalozyc sobie skrzynke email korzystajac z proksy na serwerze najlepiej poza UE. Taki adres meilowy uzyc do otworzenia bloga. Nigdy nie otwierac tej skrzynki bez proxy.
Kataryna w ktoryms momencie musiala sie zorientowac, ze nie ma szans na zachowanie calkowitej anonimowosci na wlasnych warunkach, ze jako pionierka polskiego blogowania zostawila zbyt wiele sladow.
Ta sprawa nie jest jednak w zadnej mierze usprawiedliwieniem dla bydlakow od Springera, ktorzy ujawnili Kataryne.

viilo pisze...

I jeszcze jeden smaczek, ktory umknal w calym rozgardiaszu.
Wyssane z palca oskarzenie mowilo o nielojalnosci wobec prezesa TVP Kwiatkowskiego. Otoz jakas lojalnosc moze obowiazywac jego kolegow partyjnych. Uczciwy czlowiek powinien sie wstydzic lojalnosci wobec Kwiatkowskiego. Mamy do czynienia z oszustem, zlodziejem i defraudantem, ktory spoleczne pieniadze pochodzace z obowiazkowego abonamentu wykorzystywal do propagandy na rzecz post/komuchow. Gosc taki w przedwojennej Polsce nie mialby zadnej zdolnosci honorowej.

politynka pisze...

Jak sie gra z oszustami, to nie mozna powiedziec pod koniec gry: on mnie oszukal.

Wojna z ludzmi, ktorzy maja wlasne poglady i je wyrazaja w logiczny sposob odbywa sie szerokim frontem: blogosfera, spoleczni nadawcy, niezalezne gazety lokalne. Sprawa ma szerszy kontekst. Zastraszaja blogero, chca zlikwidowac spolecznych nadawcow, narzucic warunki wykluczajace istnienie regionalnych mediow. Kataryna to tylko element gry. :-(

Internet jest dynamicznym ukladem. Kataryna jako instytucja jest elementem ,,twardego'' systemu. Nie widze powodu, by miala unikac wykorzystania dynamicznych elementow - inny blog, inny pseudonim, inna forma. Po wakacjach jak sprawa ucichnie moze sobie spokojnie zrobic analize debilnych opinii dziennikarzy z Der Dziennika. Trzeba zmieniac formy walki i zaskakiwac przeciwnika ze WSI. Jak sie gra na jego poziomie to sie przegra. Ci specjalisci maja 50 lat doswiadczenia + madrosc przeszlych pokolen.

Musicie przyznac, ze stanowisko internautow w/s Kataryny jest budujace i dobitne. :-) Jestem dobrej mysli, tylko trzeba opanowac strach przed madralami z mediow i ich prowadzacymi.

viilo pisze...

Caly trud oszusta to poszukiwanie chetnych do gry.
Kataryna dosc pozno zobaczyla fikcje III RP, zapewne do dzisiaj ma Jankego za goscia o czystych intencjach. Nowy pseudonim bez zadnego powiazania ze starym to utrata marki. Powinnas o tym co nieco wiedziec, Politynko :) A ile sie glupi Redaktor Ropniak musial natyrac zanim zostal zdemaskowany, doceniony i skazany na banicje.
Podoba mi sie pomysl Nurniego - ekspedycje karne ekspedycje karne, jednak w tej chwili wyjatkowo brzydza mnie te geby.

B78 pisze...

z radością stwierdzam, ze jestem jeszcze młodzieża, bo wersja raperska mi się bardzo podoba

http://img37.imageshack.us/img37/6476/kadyenter.png

viilo pisze...

Budyn

Wreszcie ktos docenil :)

W wersjach blogowych mozna chyba mowic o zbydlaczeniu mediow III RP.

dydek pisze...

A nie uważacie, że 'sprawa' Katarynay ma też inne dna?

Sk..syństwo Dziennika jest oczywiste.
Ale..
Kto i co tu jeszcze rozgrywa?
Walka z bloggerami to na pewno, podobnie jak robienie przyjemności Czumie.
Tylko że nakłada się na to jeszcze interes agorowców (rozbicie jedynej praktycznie codziennej konkurencji, niestety już tylko potencjalnej jesli chodzi o interesy przez nią reprezentowane) - ciekawa jest tutaj rola Jankego - jak i zajęcie bloggerów tylko i wyłącznie własnie sprawą Kataryny.
A tyle ciekawych spraw naokoło się dzieje...
Gra operacyjna? Nie zdziwiłbym się wcale.
Efekty widoczne gołym okiem.
A w Shalomie24 nawet K...Leski siedzi cicho. Może żeby nie schodzić na inne tematy?

viilo pisze...

Do "obroncow" blogerow po Jankem, Sadurskim i Swiechowskim dolaczyl sam klawisz s24 Krawczyk. Rownoczesnie dzielne chlopy analizuja usuwanie i ewentualne przywracanie blogow, a lemingi (w tym prawicowe) lykaja sprawe jako oczywistą. Powtorze jeszcze raz, goscie rzadzacy salonem 24-ech prykow (patrz zdjecia na dole SG) to samozwancy, ktorzy sami sobie przyznali prawo cenzurowania blogow. W demokratycznych panstwach zajmuja sie tym sądy. Obecna zawierucha to triumf ukladu dla ktorego Janke stworzyl blogowisko rzadzone wedlug zasad zbydleconego mainstreamu. Dzieki problemom Kataryny zyskal zaufanie blogerow, a srube z biegiem czasu bedzie przykrecal, a nie luzowal.

Jezeli mowimy o grach operacyjnych, to ja nie widze tego w ten sposob, ze stare i nowe tajne policje polityczne pisza od A do Z scenariusz zdarzen i wykonuja go korzystajac wylacznie z wlasnych ludzi. Rzecz musi przypominac bardziej dzialania frontowe. Jest zamieszanie, tocza sie rozne bitwy i ich wynik nie zawsze jest przewidywalny, tajna policja polityczna wchodzi w to zamieszanie, jedne rzeczy wzmacnia, inne usiluje oslabic.

Czy sprawa Kataryny ma tez inne dna? Pewnie tak, jak je widzisz Dydku, to opisz dokladniej.

viilo pisze...

PS
K...Leski jest wyraznie zazdrosny, ze Kataryna spycha go od kilku dni z najwyzszej polki s24p.
Chyba zyczy jej wszystkiego najgorszego, to sie czuje.

michael pisze...

viilo, a trochę do dydek. Oczywiście, że sprawa ma wiele den, albo dennych okoliczności.
Napisałem tekst "207 Kombinacja operacyjna "Dziennika" przeciwko polityce gospodarczej (IGP), opowiadając jak skuteczna jest ta prowokacja.
Na SG S24 tylko dwie wypowiedzi nie dotyczyły sprawy kataryny. Wszystkie oczy patrzą w jeden punkt. Szczęście, że każdy trocę inaczej.

Pisałem kiedyś o funcjonowaniu funkcjonariuszy tej służby, działającej pod przykrywką gazety o tytule "Dziennik".
Tytuł "kombinacja operacyjna" sugeruje, że nie jest to jedyna prowokacja o ostrzu wymierzonym w katarynę, a z wolnością słowa w internecie na celowniku.

Wolność słowa jest irytująca nie tylko dla polskich komunistów. Wystarczy przyjrzeć się akcjom podejmowanych ostatnio w UE i Francji. Podam interesujący link:
http://samo.zlo.pl/2009/05/25/czekajc-na-neoAtak na katarynę jest oczywiście naturalnym dla komunistów zabiegiem tępienia wszystkiego co pachnie samodzielnym myśleniem, wolnym słowem, niezależnym wydawnictwem. Stalin jeszcze w latach dwudziestych mówił "Naszą bronią są dziennikarze". Oczywiście tacy, jak ten Krasowski.
Lenin jadąc pociągiem ze Szwajcarii dostał od Niemców pieniądze na wydawanie 60 tytułów prasowych w Rosji.

Atak na katarynę jest z pewnością tylko jednego z wielu uderzeń frontu niszczenia dostępu wolnego słowa do mediów, czymkolwiek by one nie były. Czyli jest to jeden z odcinków wielkiego frontu walki o komunistyczne słowo.

A przy okazji jest to medialna awantura, która zastępuje Palikota w odwracaniu uwagi od tego, co jest także niesłychanie ważne, a niewygodne Platformie. Wystarczy uważnie przeczytać to, co zeznał Tuskowy Goebbels, czyli Eryk Mistewicz. Podejrzewam, że chodzi o wyparcie dyskusji na tematy gospodarcze. Nawet nie koniecznie chodzi o odwrócenie uwagi od treści prezydenckiego orędzia.

Dobrym opisem jest to zdanie:
"Rzecz musi przypominać bardziej działania frontowe. Jest zamieszanie, toczą się różne bitwy i ich wynik nie zawsze jest przewidywalny, tajna policja polityczna wchodzi w to zamieszanie, jedne rzeczy wzmacnia, inne usiłuje osłabić".

Aha, jedna uwaga:
Nie ma takiego zjawiska jak łagodny komunista, to oksymoron.

Oni posługują się terrorem, mordem i łagodnymi środkami perswazji fakultatywnie. Gangsterzy korzystają z różnych środków działania, stosownie do okoliczności, potrzeb i możliwości.
Czasem jest to gitara, czasem lupara. To im jest bez różnicy. Czysto pragmatyczne wybory.
Wystarczy spojrzeć w oczy Andrzeja Czumy.
Wszelkie wątpliwości znikają.

viilo pisze...

Michael,

Wydaje sie, ze Mistewicz w starym wywiadzie dla Springera sprawdzal rowniez, a moze przede wszystkim stopien pacyfikacji polskiego spoleczenstwa przez hitleryzm, komunizm i postkomunizm.
Dwie nieoczekiwane rzeczy wydarzyly sie ostatnio na froncie zawiadowanym przez Mistewiczow.
Pierwsza to nieoczekiwany i ewidentny wybuch-powrot esbeckiego klimatu peerelu wraz z ujawnieniem Kataryny - porazka postkomuny pokazujaca jak latwo i natychmiastowo odzywa to cale kurewstwo, ktore wlasciwie nigdy spac nie poszlo, nawet nie drzemalo, lecz czekalo w pogotowiu, z zamknietymi oczami. Wszyscy mieli juz wierzyc, ze komunizm, terror, SB to sprawy dawno minione.
Druga to nieoczekiwany i ewidentny opor spolecznosci blogerskiej w zaistnialej sytuacji. Wydawalo sie, ze wszyscy poza jednostkami sa juz calkowicie spacyfikowani, ze wystarczy dorznac Kataryne by swietowac totalne zwyciestwo. Kataryna miala zamilknac, jakis gnojek opublikowal nawet ten fragment instrukcji w czasie przeszlym, jako fakt dokonany. Skala oporu mile mnie zaskoczyla, jest to porazka postkomuny o wiele wieksza niz zwyciestwo na tym samym froncie polegajace na przykryciu innych waznych spraw.
Spontaniczny protest nalezy odroznic od kombinacji prowadzonej przez farbowane lisy rzadzace s24p (Salon Dwudziestu Czterech Pierdzieli - Panstwo wybacza, ale nie moge sie powstrzymac)

Jezeli juz trzymamy sie analogii frontowych to musimy sobie zdac sprawe, ze tajne policje polityczne (w tym PR - nie sa to dzialania jawne) musza miec jasno zdefiniowane kto jest swoj, kto jest wrog, jakie sa cele walki, sytuacje wymagaja szybkich decyzji i sprawy nie sa tak jasne jak manewry niebiescy przeciw czerwonym. Wystarczy chwile sie zastanowic jak te rzeczy moga byc definiowane dla zolnierzy by uswiadomic sobie jakie podle kanalie kreca tym interesem.

Nie jestem pewien czy mamy czas dobry na budowe marzenia. Byc moze potrzebna jest wojna by ocalic marzenie.