Zawsze gotowa do wsparcia rządu Tuska niemiecka prasa, a konkretnie Frankfurter Allgemeine Zeitung podsumowała ostatnie wydarzenia w Polsce konstatacją, iż w polityce wobec UE Donald Tusk naprawia szkody wyrządzone przez twardą politykę Jarosława Kaczyńskiego. Według autora artykułu Konrada Schullera, Bracia Kaczyńscy "zredukowali polski słownik europejski do słów »weto«, »pierwiastek« i »śmierć«. Moim zdaniem rządowi PO-PSL można śmiało przyporządkować nowy zestaw -,,kapitulacja'', ,,posłuszeństwo'' i ,,koniunkturalizm''. Czy Rzeczpospolita rzeczywiście potrzebuje takiej polityki?
Polityka zagraniczna to walka o jak największy zysk dla swojego kraju, przy jak najmniejszych ustępstwach wobec innych państw, więc aby ocenić całokształt donkowej polityki uśmiechów, należy podsumować konkretne decyzje rządu Tuska oraz wiążące się z nimi konkretne efekty. Dzięki umizgom wobec Niemców i Rosjan uzyskaliśmy ,,poprawę atmosfery'', dzięki czemu politycy z Berlina i Moskwy przedstawiają te same żądania, co wcześniej, tyle że z uśmiechami na twarzy. Mało tego - dzięki temu, że Donald Tusk rozumie pojęcie kompromisu, jako całkowitą kapitulację i wycofanie się z walki o żywotne dla interesu Polski sprawy, wspomniani politycy mogą śmiało pomijać głos Rzeczpospolitej i dzielić się wpływami w Europie Środkowo-Wschodniej bez oglądania się za siebie.
Posłuszny ościennym mocarstwom Donald Tusk wykazuje za to nadaktywność w polityce transatlantyckiej i, zgodnie z interesem wspomnianych państw, pluje w twarz największemu mocarstwu świata a jednocześnie najpewniejszemu oraz najpotężniejszemu sojusznikowi Rzeczpospolitej w historii - Stanom Zjednoczonym. Nawet największe ustępstwa ze strony tego państwa nie skłonią Tuska do kompromisu, który Rosja bądź Niemcy otrzymałyby od niego na złotej tacy za kilka życzliwych wypowiedzi nt. polskiego rządu w zagranicznej prasie. Tusk szuka przyjaciół wśród mających sprzeczne z naszym interesy naturalnych wrogów, a przyjaciół, takich jak USA, czy Litwa, odprawia z kwitkiem. Miejmy nadzieję, że to szkodliwe dla Polski działanie nie jest celowe - kto wie, czy rosyjska prasa pisząc o premierze, jako o ,,człowieku Rosji w Warszawie'' nie miała na myśli rzeczywistych powiązań politycznych Donalda Tuska z Moskwą.
Oby chodziło jedynie o koniunkturalizm polityczny, któremu polityka zagraniczna Rzeczpospolitej wydaje się być całkowicie podporządkowana. Polacy na fali lewackiej mody na nienawiść do USA są w większości przeciwni tarczy, więc rząd Tuska gra pod publikę i co rusz stawia się amerykańskim politykom, przez co poświęca wielką szansę dla zwiększenia obronności naszej ojczyzny, jaką jest instalacja elementów tarczy antyrakietowej na terenie Polski. A wszystko to dla poprawienia sobie wyników w sondażach.
Czy chodzi o interes Tuska, czy o załatwienie kilku spraw w sposób korzystny dla Niemiec i Rosji, politykę zagraniczną rządu PO-PSL należy ocenić jako niezgodną z interesem narodowym Rzeczpospolitej Polskiej. Wielkim moralistom nawołującym do poprawienia relacji z naszymi ulubionymi sąsiadami należałoby zadać pytanie, czy moralnym jest układanie się z Rosjanami, którzy twierdzą, że Polaków w Katyniu zatłukły brzozy lub z Niemcami, którzy największymi zbrodniarzami Drugiej Wojny Światowej chcą uczynić Polaków wywożących biednych hitlerowców z terenów uzyskanych na mocy umowy ustanowionej bez udziału Rzeczpospolitej.
To oczywiste, że dyplomacja prowadzona przez rząd Donalda Tuska podoba się niemieckim publicystom - w końcu jest ona zgodna z interesem narodowym Niemiec. Śmiem jednak twierdzić, że co dobre dla Niemiec, to zazwyczaj złe dla Polski, a zakończenie polityki Kaczyńskich, którą najlepiej podsumują słowa ,,polska'', ,,racja'', ,,stanu'', oznacza ostrą woltę w stronę nie prowadzącej do nikąd polityki poddańczej państwa wasalnego. Czy właśnie tego chcemy dla Rzeczpospolitej?
2008-07-19
Trzy słowa
Posted by Jaku at 20:54
Labels: Donald Tusk, polityka zagraniczna, Radosław Sikorski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 comments:
Prześlij komentarz