(pw)
Piątek, 7.03.2008 r.
Bronek wrócił z Ukrainy. Przywiózł stamtąd kilka par rajstop! Można byłoby dać po jednej parze naszym partyjnym koleżankom i temat Dnia Kobiet mielibyśmy odbębniony... Ale uznałem, że to za mało. Trzeba przecież pamiętać o wszystkich kobietach. Trzeba dać im równe szanse! Dlatego właśnie powołałem Elę na stanowisko pełnomocnika rządu do spraw równego statusu prawnego. Jak ona się cieszyła! "Premier zmienia kulturę samczą na kulturę wrażliwości" - powiedziała. A rajstopy przydadzą się za rok.
Niedziela, 9.03.2008 r.
Radek z Władkiem to nie byle dyplomatołki! Nie wiem, jak im się to udało, ale przekonali Amerykanów i mogłem sandałki zostawić w Polsce. Gorzej, że w czasie lotu ktoś ogłosił, iż w samolocie jest bomba. Zadzwoniłem do chłopaków. Próbowali mnie pocieszać. Bronek mówił, że będziemy mieli świetną reklamę w mediach i napiszą o mnie nie tylko na Jamajce. Radek nie chciał, żebym się martwił, bo nawet jakby co, to on też poradzi sobie w wyborach prezydenckich i godnie mnie zastąpi... W końcu Amerykanie stwierdzili, że bomby nie ma.
Poniedziałek, 10.03.2008 r.
Miałem szczęście! Mimo bombowych perypetii nie spóźniłem się na spotkanie z George'em! Poprosiłem tłumacza, żeby mówił jak najwolniej, i... udało się! Pobiłem rekord Kwaśniewskiego. On rozmawiał z amerykańskim prezydentem przez 13 minut. A ja przez 17! Powiedziałem George'owi, żeby się nie przejmował, bo to zniesienie wiz to dla nas nie taka znowu ważna sprawa. Dał się przekonać. Wizy będą nadal obowiązywały.
Wtorek, 11.03.2008 r.
Spotkanie z przedstawicielami organizacji żydowskich w USA było bardzo udane. Tyle że moi rozmówcy byli trochę niecierpliwi. Powiedziałem im, iż w życiu najważniejsza jest miłość. Nie podchwycili tematu i pytali: "A co z kamienicami?". Przypomniałem, że ważne jest też zaufanie, a oni znów: "A kamienice?". Na koniec zgodziłem się z nimi, że i miłość, i zaufanie, i kamienice są ważne. No i że musimy się wspólnie postarać, żeby na to wszystko mogli liczyć w Polsce.
Środa, 12.03.2008 r.
Powariowali! To jednak jest nienormalność! W Polsce niektórzy posłowie zupełnie powariowali! Chcieliby najpierw przeczytać traktat reformujący UE, a dopiero później głosować nad jego ratyfikacją. A przecież niektórzy parlamentarzyści czytają bardzo wolno! Nie ma na to czasu... Rumunia, Węgry, Słowenia... Wszystkie najważniejsze kraje ratyfikowały traktat bez czytania i bez referendum, a u nas znowu problemy... Lecę do Brukseli. I co ja teraz powiem Manuelowi i Angeli?
Czwartek, 13.03.2008 r.
Dzwoniła Angela. U niej wszystko w porządku. Zmieniła niemiecką konstytucję. Wszystko po to, żeby przyjąć traktat. Obiecała, że gdybyśmy też potrzebowali nowej konstytucji, to może mi wysłać wzór mailem. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego też obiecał pomoc. "Wierzę, że nasi polscy przyjaciele znajdą rozwiązanie" - powiedział dziennikarzom. Ciągle nie wiem, jak to może wyglądać w głosowaniu... Zaraz, zaraz... Policzmy głosy! Ja, Bronek, Stefan, Julia, Janusz z Lublina... Ciągle za mało!
(Piotr Tomczyk)
2008-03-15
Z pamiętnika Donalda "Cudotwórcy"
Posted by żyłka at 09:54
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 comments:
Prześlij komentarz