2008-03-15

Kto zapłaci za prywatne śledztwo ministra?

(pw)
Laptop Zbigniewa Ziobry, który 19 lutego br. trafił do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego celem wykonania ekspertyzy dotyczącej zakresu uszkodzeń, został przekazany z naruszeniem prawa. Zbigniew Ćwiąkalski skierował go do badań ABW, choć żaden z prokuratorów nie wydał decyzji o wszczęciu postępowania karnego w tej sprawie. Tymczasem tylko śledczy prowadzący ewentualne postępowanie w sprawie "uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa" mógł wydać taką decyzję. Za działania Ministerstwa Sprawiedliwości zapłaci podatnik; koszty ekspertyzy kilkakrotnie przekroczą wartość laptopa.


Koszt ekspertyzy uszkodzonych laptopów używanych przez Zbigniewa Ziobrę i jego współpracownika, w czasie gdy pracowali oni w Ministerstwie Sprawiedliwości, przekazanych 19 lutego do ekspertyzy w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wyniesie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Najbardziej kosztowne w całej procedurze będą badania uszkodzeń mechanicznych, bowiem analiza ma wykazać, czy istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo ich celowości, na przykład przez wielokrotne uderzenie w jedno i to samo miejsce - mówi nasz informator. Jedno dzisiaj jest pewne - koszty przekroczyć mogą nawet kilkakrotnie wartość zakupu nowego laptopa.

- Nie jest przesądzone, czy Ministerstwo Sprawiedliwości pokrywać będzie koszty związane z opracowaniem opinii przez ABW. Jeśli Agencja poniesie koszty sporządzania opinii i zwróci się do MS o ich zwrot, ministerstwo ureguluje należności ze środków własnych - tłumaczy Grzegorz Żurawski, rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości.

Środki własne ministerstwa to pieniądze przeznaczone w budżecie państwa na działalność resortu. A to oznacza, że za ekspertyzę laptopów zapłacą podatnicy. Problem w tym, że cała procedura przekazania komputerowego sprzętu do badania w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odbyła się z naruszeniem obowiązujących przepisów. Ćwiąkalski nie miał bowiem podstaw prawnych do kierowania laptopów do analizy ABW. Taką możliwość dawałoby mu wyłącznie prowadzone w sprawie postępowanie karne.

- Działanie byłoby tylko wtedy uzasadnione, gdyby zachodziło uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Inaczej, o czym my tu mówimy? Jest szkoda, ktoś, kto ją spowodował, mówi: ja ją wyrównam, i tu się temat powinien kończyć. Jeżeli natomiast byłoby podejrzenie popełnienia przestępstwa, wówczas należałoby wszcząć postępowanie karne z odpowiednią kwalifikacją prawną i dopiero wtedy można by prosić służby specjalne o analizę, wykonywać takie czynności, jak odczyty czy badanie mechanizmów - uważa poseł Zbigniew Wassermann (PiS), były koordynator służb specjalnych.

Prywatne śledztwo Ćwiąkalskiego?

Tymczasem minister Zbigniew Ćwiąkalski, kierując sprawę do analizy ABW, pominął przewidziane prawem procedury związane z koniecznością podjęcia śledztwa przez prokuraturę i decyzję w tej sprawie prowadzącego postępowanie śledczego. Co więcej, prokurator generalny nigdy nie złożył do prokuratury nawet zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Ziobrę, co stworzyłoby chociażby "parawan" pozwalający na wystąpienie o analizę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pytanie o podstawy prawne, jakie pozwoliły ABW na rozpoczęcie analizy stanu laptopów, wywołuje konsternację.

- Prowadzimy analizę celem wydania opinii na temat sprzętu, o który pan pyta. ABW wykonuje szereg opinii w zakresie swoich kompetencji na rzecz organów ścigania i instytucji państwowych - tłumaczy mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik prasowy ABW. Sęk w tym, że organa ścigania nigdy nie kierowały wniosku o przeprowadzenie analizy "laptopa Ziobry".
Problem z podaniem prawnych podstaw przekazania sprzętu do analizy ABW ma również Ministerstwo Sprawiedliwości, które zasłania się ogólnikami. Odpowiedź, jaką przekazał nam rzecznik ministra Ćwiąkalskiego, potwierdza, że sprzęt komputerowy przekazano do badania z pominięciem przewidzianej zapisami prawa procedury: wszczęcia postępowania karnego w sprawie i decyzji prokuratury prowadzącej postępowanie.

- Celem przekazania było sporządzenie opinii dotyczącej charakteru i zakresu uszkodzeń laptopów oraz określenia, czy uszkodzenia zostały spowodowane umyślnie bądź nieumyślnie, oraz sprawdzenie, czy zapisy na twardych dyskach komputerów zawierają informacje niejawne. Decyzja o przekazaniu laptopów właśnie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wynika z art. 14 ust. 1 pkt 1 ustawy z 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych - tłumaczy Grzegorz Żurawski z Ministerstwa Sprawiedliwości.

Minister złamał prawo?

Czy minister przekroczył swoje uprawnienia? Zgodnie z art. 15 kpk wszystkie instytucje państwowe obowiązane są do udzielania pomocy bądź wykonywania poleceń sądu i prokuratora jedynie w zakresie postępowania karnego. Również wykorzystanie biegłych specjalistów zatrudnionych przez policję czy służby specjalne, o których mówi art. 22 kpk, może nastąpić wyłącznie na mocy postanowienia sądu lub prokuratury, pod warunkiem, że organy te wskażą, iż stwierdzenie okoliczności mających istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy wymaga tzw. wiadomości specjalnych. Zgodnie z art. 21 ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego służba ta wykonuje czynności na zlecenie prokuratora lub sądu w zakresie określonym przepisami postępowania karnego oraz karnego kodeksu wykonawczego. A to oznacza, że skoro do prokuratury nie wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu ewentualnego przestępstwa przez Zbigniewa Ziobrę, a ani prokuratura, ani sąd nie zwrócili się do ABW o przeprowadzenie takiej analizy, zarówno skierowanie laptopa do analizy, jak i wszelkie czynności wykonywane przez biegłych tej specsłużby podjęte zostały z naruszeniem prawa.

- To ewidentne przestępstwo kryminalne, którego dopuścił się pan Ćwiąkalski. W praworządnym państwie można prowadzić śledztwa co do charakteru uszkodzeń. Jak chcą się ośmieszać, to niech prowadzą, ja nie mam nic przeciwko temu, ale takie postępowanie musi być prowadzone w ramach procedur prawnych. Nie można sobie ot tak wykorzystywać ABW do prowadzenia pozaproceduralnych działań wobec jakiegokolwiek obywatela, w tym wobec ministra poprzedniego rządu - mówi Zbigniew Ziobro (PiS).

Wszystko wskazuje również na to, że Ćwiąkalski wprowadził w błąd opinię publiczną, twierdząc, iż do zniszczenia laptopa Ziobry doszło w okresie poprzedzającym utratę władzy przez PiS.
- Zbigniew Ziobro o uszkodzeniu laptopa poinformował dyrektora Biura Ministra w Ministerstwie Sprawiedliwości pod koniec swojego urzędowania, tj. na krótko przed 15 listopada 2007 r. - zapewnia Grzegorz Żurawski z resortu sprawiedliwości.

Tymczasem, jak wynika z nieoficjalnych informacji, zawiadomienie o uszkodzeniu laptopa zostało przekazana do odpowiedniego departamentu Ministerstwa Sprawiedliwości w pierwszym kwartale 2007 r., a więc na kilka miesięcy przed wyborami. Na podstawie przyjętej wówczas informacji o uszkodzeniu laptopa przyznano Ziobrze zastępczego notebooka. W dokumentach resortu powinien znajdować się stosowny zapis dotyczący przekazania Ziobrze nowego laptopa w związku z uszkodzeniem dotąd użytkowanego.

Zdaniem PiS, zaangażowanie ABW w sprawę, w której nie toczy się postępowanie karne, to inwigilacja prawicy. Dlatego też politycy tego ugrupowania rozważają możliwość zawiadomienia prokuratury o popełnieniu przestępstwa nadużycia władzy i przekroczenia uprawnień zarówno przez Zbigniewa Ćwiąkalskiego, jak i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka.

(Wojciech Wybranowski)

0 comments: