2009-09-29

Obama znów chciał dobrze

Obama po raz kolejny pokazał jakiego formatu jest politykiem. Poruszając się w skali papierniczej musiałby być to format grubo powyżej A50.

Barack Obama - jaśnie panujący prezydent USA, zwany również często mesjaszem narodów, wyszedł dziś na totalnego dyletanta politycznego. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Jednak tym razem sprawa jest bardzo poważna. Dla Stanów, dla Polski i dla świata.

Niedawno na żądanie prezydenta Stanów Zjednoczonych, amerykańska armia wycofała się z projektu tarczy antyrakietowej w Polsce oraz Czechach. Administracja Obamy miała rzekomo ugiąć się w tej sprawie pod naciskami Moskwy zaniepokojonej bałaganem na (w jej mniemaniu) własnym podwórku, jakim była propozycja instalacji wrogich systemów wojskowych tuż za rubieżami granicznymi a niewiele więcej przed krańcem strefy rosyjskich wpływów w regionie. Za to ustępstwo Obama miał otrzymać zezwolenie Rosji, będącej członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa, na nałożenie sankcji na coraz nerwowiej wymachujący zakrzywioną szabelką Iran.

Dziś okazało się, że nici z intrygi. A przynajmniej z intrygi naszego ciemnoskórego mesjasza. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow stwierdził, że nie ma powodów by nakładać sankcje na kraj szaleńca Ahmedineżada, bo przecież wszystko jest cacy a ostatnie próby rakietowe przeprowadzone w tym kraju to niewiele więcej niż odpalanie petard na święto dziękczynienia w USA lub na sylwestra na całym swiecie.

Obwieszczenie to nastąpiło tuż po tym jak uznawany za biblijnego ostatniego papieża nowego Rzymu Obama zdążył spoliczkować Pragę i Warszawę śmiałym zerwaniem umów bilateralnych ku uciesze Moskwy. Droga do tarczy wydaje się zamknięta, tak samo jak znikome są szanse, by Rosja zgodziła się na sankcje mające potencjał utrzeć noska Hitlerowi Islamu z Teheranu.

Obama, jak każdy lewus chciał uszczęśliwić wszystkich, a uszczęśliwił tylko i wyłącznie tych których ze względu na interes własnego państwa oraz zwykłą sprawiedliwość dziejową nie powinien. Jak widać w dyplomacji socjalistyczna mentalność sprawdza się tak samo źle, jak w innych dziedzinach polityki czy gospodarki.