Przed południem do opinii publicznej przedostała się informacja, iż BBN podejrzewa rosyjskie służby o próbę wrogiego przejęcia Polskich Zakładów Lotniczych Świdnik za pomocą czeskiej spółki-córki Aero Vodochody z kapitałem na Cyprze. Ustalenia Biura pokrywają się z danymi polskich służb specjalnych. AV dementuje te dane.

Czesi z Aero Vodochodów twierdzą, iż właściciel firmy - Penta Investments ,,nigdy nie miał źródeł rosyjskich''. Za słowami w mediach nie idą ujawniane publicznie dowody potwierdzające brak winy, miejmy jednak nadzieję, że o dalsze informacje zatroszczy się Służba Kontrwywiadu Wojskowego. SKW, czyli dziecko kontrwywiadu WSI rzekomo zdruzgotane reformą Antoniego Macierewicza.

Dlaczego Rosjanie mogliby być zainteresowani PZL Świdnik? Być może ciekawią ich technologie i dane związane z najnowszym śmigłowcem z świdnickiej stajni - PZL SW-4. Jest to lekka maszyna przystosowana do lotnictwa wojskowego oraz cywilnego, której cena rynkowa sięga 750.000 USD a jej kupnem zainteresowały się kraje takie jak Wielka Brytania czy Chorwacja. Jednak, patrząc na historię prototypu śmigłowca, można podejrzewać, że jego plany od dawna leżą w moskiewskich archiwach, bo prace nad projektem rozpoczęły się jeszcze w 1987 roku.

Zatem na czym mogło zależeć Rosjanom? Przyczyną ich zainteresowania mogła być chęć uzyskania wpływu na polski przemysł lotniczy, której najprężniejszym przedstawicielem w dziedzinie śmigłowców jest właśnie ta firma. W świetle drastycznych cięć budżetowych i masowych zwolnień w świdnickiej fabryce, zwerbowany przez Rosje z rozkazu nieudolny zarząd byłby gwoździem do trumny z wolna odradzającego się przemysłu.

Gdyby taki organ nie został rozpracowany, a problemy Świdnika zostałyby zrzucone na karb tradycyjnie postpeerelowskiej niegospodarności w naszych firmach, nawet najsprawniejsza władza dbająca o dobro strategicznych spółek nic nie poradziłaby w tej sprawie, ponieważ sama firma znajdowałaby się już w ,,czeskich'' rękach.

Bez względu na przypuszczalne motywacje strony rosyjskiej, odkrycie prób wrogiego przejęcia to sukces polskich służb (najpewniej SKW), a spalenie akcji w mediach przez BBN to majstersztyk. Samo podejrzenie o uwikłanie we współpracę z FSB to wilczy bilet dla Czechów, szczególnie, że takie informacje nigdy nie pojawiają się w mediach przypadkowo i bez uzasadnienia. To nie są ploty nt. nowego związku Dody, to gra służb na najwyższym szczeblu.

Rosjanie zwiększają swą aktywność w Polsce, czego oprócz opisywanej sprawy, dowodem jest zwolnienie dwóch rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo pod koniec kwietnia bieżącego roku. Cała odpowiedzialność za odparcie tej ofensywy spoczywa na barkach oficerów kontrwywiadów wojskowego i cywlinego. Miejmy nadzieję, że w naszych służbach nie zabraknie wystarczająco odpowiedzialnych ludzi, którzy poradzą sobie z tym problemem. Miejmy nadzieję, że sprawa PZL Świdnik, nie zapewni planującemu swą wizytę na 1 września Premierowi Federacji Rosyjskiej Putinowi dodatkowych powodów do zadowolenia.