2008-06-05

AZJA

LiBing wita mnie szerokim usmiechem.

- Hi, jak Ci minal weekend?

LiBing bardzo sie stara. Jest moim sekretarzem, to znaczy byl, bo anegdota miejsce miala w Chinach i to w poniedzialek (a dzis jest czwartek) lat temu piec. Ale na potrzeby wpisu tego chromole chronologie i smialo pre wprzod... Hola, hola. O czym to bylo? Acha. LiBing sie usmiecha. LiBing mowi. LiBing jest moim sekretarzem, bo mowi po angielsku. Choc smiesznie. Uzywa staro-podrecznikowych archaizmow i slangu sprzed 50 lat. Ot, kiedys dostalem dwa zaproszenia na obiad i nie wiedzialem ktore wybrac... LiBing spojrzal na nie, zajrzal mi w oczy i zapytal "Are you in a pickle now?". Jestem przekonany, ze ostatnia osoba uzywajaca tego okreslenia (bez torturowania wymowy, co tam torturowania... zadrasniecia, podtopienia lub wrzucenia slownika do ubikacji) byl Ben Cosby. I pewnie uzyl go opowiadajac wnuczkom jak ze soba gadali ludzie dwa stulecia wstecz.

- H...hhi... grefumhumfrhhmmmmm... - Odpowiadam grzecznie, jak zwykle, usmiech z odwrotnoscia onomatopei (czyli dzwiekami wyrazonasladowczymi) laczac. To trudne, ten usmiech i te dzwieki. Poniedzialek, psia mac.

- Nie, no, ale dokladniej... Jak ci minal weekend.

- No... dobrze. - Goraczkowo poszukuje jakiejs cenzuralnej czesci weekendu, w wersji dozwolonej dla szerokiej publicznosci bez dozoru rodzicow. - O! - Przypominam sobie zdarzenie sprzed paru tygodni - Bylem w muzeum. No...

- No i co?

- Noooooo... Acha. Muzeum Mebli. - Czuje sie swobodniej, w koncu temat to jak wydaje mi sie, neutrealny - wiesz, tam nie bylo zadnych eksponatow.

- Jak to, nie bylo mebli w Muzeum Mebli?

- Alez nie, byly, ale nie eksponaty a wylacznie repliki, wiesz, meble robione na wzor i podobienstwo... - Zawieszam glos, patrze na niego wymownie, moje oczekiwania na zrozumienie trafiaja w proznie. Zapomnialem, ze slowo uzywane przez chinczykow na okreslenie antycznych mebli, to to samo slowo, ktorego uzywaja gdy mowia o paliwie do kaflowego pieca. - Nie wiem czy rozumiesz, meble, one sa zupelnie nowe, swieze jak chrupiace buleczki... - Znow zle, LiBing zna tylko buleczki gotowane na parze. Bez skorki chrupiacej. - Meble.... Artyzani... Kraftsmeni... Rzemieslnicy stuleci ubieglych... NIC?

- Nic.

- No dobra - przechodze do kontrofensywy - a co u Ciebie? Co Ty w weekend robiles?

- To niewazne - mowi grzecznie LiBing - zupelnie niewazne. - i usmiecha sie grzecznie, sukinsyn.

- Jak to niewazne?

- No tak, ze to ja pisze cotygodniowy raport na Ciebie a nie Ty na mnie.

***

Pytaja sie mnie tacy rozni, jak to jest z tym zyciem w Azji. Jak wygladal moj chinski epizod. Jak okrutnie inni sa kitajce od normalnych ludzi. Odpowiedz jest prosta. Gdy mielismy komunizm - kapowalismy, donosilismy, szpiegowalismy, torturowalismy i mordowalismy opozycje - jak chinczycy. Odmiennie od nich, niewychowanego troglodyctwa, potrafilismy (i potrafimy) trzymac gembe na klodke, a jak kto sie wychylil i chcial sie dowiedziec kto na kogo i co - to sie zaraz robi porzadek i czesc.

Glupie azjatyckie bydlo. Kudy im do nas.

3 comments:

nurni pisze...

Uprzejmie donoszę:

http://irenalasota.salon24.pl/77539,index.html

n0str0m0 pisze...

hehe. coz, sa eksperci od nawozow i od swiata.

pozdrawiam :)

viilo pisze...

Stare przyslowie mowi "aby poznać człowieka, trzeba beczkę soli z nim zjeść", zeby poznac inny narod trzeba zjesc tych beczek kilka. Pamietam z pracy piec czy szesc Chinek i Chinczykow - to za malo by poznac ten narod - ich odmiennosc cywilizacyjna jest oczywista.
W pogladach politycznych tej szostki przewazala akceptacja okresu komunistycznego w Chinach, jeden gosc mial nastawienie krytyczne i ten akurat najwiecej wiedzial o swiecie. Jedna z dziewczyn zadala kiedys interesujace pytanie: "czym wlasciwie jest religia?". Okazalo sie, ze nic nie wie o religiach z bogiem osobowym, a o konfucjanizmie i taoizmie ma pojecie bardziej mgliste niz rozmowcy zadajacy jej pytania.

O tym samym z drugiej strony globusa. Nie dalej jak wczoraj jakis palant w s24 rozwodzil sie o rasizmie w USA, wyszlo z tego koszmarne wypracowanko w stylu "słoń a sprawa polska". Idiotyzmy ktore wypisal musza jednak jakos zaspokajac potrzeby poznawcze niedoksztalciuchow.
Pocieszajace jest jedno, mieszkancy Ameryki za Chiny nie zrozumieliby nic z jego belkotu.