2008-04-19

Ukochana Listo Obecności

Zwracam się do cokolwiek bezosobowej "Listy", przeczuwając "Obecność" ukrytych za nią gorących serc. Pozostawię encyklopedyczne i formalne definicje różnych pojęć na smutne czasy, w których moje serce stanie się zimne. Wystarczy powiedzieć, że protest pojawił się spontanicznie i to było dobre. Wystarczy powiedzieć, że protest, bojkot jest jednym z wielu możliwych środków działania. Powiem więcej, ten protest siedzi we mnie cholernie długo i także jest spontaniczny. Czy muszę komuś to uzasadniać?
Fraza druga: Pamięć ciągłości myśli, kultury i tradycji mojej rodziny trwała, lekko licząc, trzysta lat przed pojawieniem się inicjatyw żoliborskiej spółdzielczości, fałszywie mylonej z jakimś współczesnym warszawskim środowiskiem intelektualnym. Niestety, troszeczkę zgadzam się z Wami co do oceny ogólnej kondycji intelektualnej, co więcej mocno zgadzam się z tym co napisał Ryszard Legutko w artykule "Kłamstwo edukacyjne", Wprost, nr 16 (2008). Sugeruję, że jest bardzo niedobrze, uznaję, że przyczyny są liczne i historycznie bardzo złożone, że ich źródła są nie tylko polskie. "Koncept klasycznego modelu wykształcenia polegający na rozwijaniu umiejętności mówienia i myślenia (trivium) oraz umiejętności wolnego umysłu (quadrivium) jest rozwalany w całym "postępowym" świecie, a im bardziej edukacja jest reformowana, w tym gorszym jest ona stanie." (+/- streszczenie tekstu Legutki.) To wszystko składa się razem z wolą i inicjatywą ekonomiczną funkcjonariuszy z WSI i żuli ze wsi, którzy dokładają starań, by dołączyć polską publiczność do zasobu polskiego rynku reklam, po stronie assets, jako bydło i brzydkie panienki (WB*).
To wszystko prawda. Takie są fakty. Nie polemizuję z faktami. Przyjmuję je do wiadomości. Wliczam do bilansu otwarcia. Uznaję za warunki początkowe. W tej części jestem obywatelem cywilizacji kalkulującej. Jest jak jest.
Ale, ukochana "Listo Obecności", to mnie nadal wkurwia. To mnie nie chce przestać strzelać adrenaliną.
I to jest fraza trzecia: Motywacja do braku zgody na łajdactwo. Brak zgody na łajdactwo, to jest motywacja spontanicznego odruchu. I dlatego chcę, aby ta spontaniczność pozostała trwałą cechą, ale też chcę jeszcze więcej. Chcę na tę spontaniczność postawić w drańskiej technologii oddestylowania tego gówna, które nam wszystkim łajdactwo w geny nakładło.
Nie będę będę teraz tego Wam najdroższa Listo Obecności klarował, bo to nie referat, ale konstrukcja tego filtru, to system inteligencji rozproszonej, o którym tu i tam stale coś tam dodaję.
To jest powołanie się na sposób działania SW, to jest słowo o Szarych Szeregach, to jest słowo o "Doktrynie Kornela Morawieckiego", o której sam Kornel nie wie nic, a google już tak.
To jest nieustający sceptycyzm ostrzegający przed staroaustriacką potrzebą odziewania wszystkich dobrych i złych zamiarów w mundur i statutową pragmatykę służbową i takie tam biurowe waśnie. To co teraz piszę, jest oczywiście niezwykle subtelną aluzją do różnistych biurowych podsrywajek, o których napisałyście w swoim liście. Ten swój pogląd wyraziłem niejasno w chińskich przypowieściach na blogu "aspiracje" http://aspiracje.salon24.pl/index.html, a wcześniej w korespondencji do JWMP hrabiego Pim de Pim, tej o bolszewizatorze.
I fraza ostatnia: tak myślę i mam nadzieję, że jeśli jeszcze w Polsce pozostały tylko trzy osoby należące do tradycji Szlachetnej Cywilizacji Rzeczpospolitej Obojga Narodów, która była dobrą Matką i surowym Ojcem wielu Narodów, i jeśli tej tradycji pozostało w każdym z nas, tyle co brudu za paznokciem, to warto w te resztki dmuchać, to warto te iskierki rozdmuchać, i dbać o nie, bo tyle nas pozostało, co tych iskierek parę.
I to by było na tyle.
Pozdrawiam serdecznie.

2 comments:

Lista Obecnosci pisze...

Michaelu,

Istnieje istotnie pewien konflikt interesow w uzywaniu nicka "Lista Obecnosci", ale sytuacja jest w miare klarowna jak dlugo uczennice nie biegają po calej blogosferze podpisując sie jako my.uczestnicy.listy.obecnosci. Poprawienie tej sytuacji wymagaloby stworzenia kolejnego, odrebnego bloga na co brak czasu, sil i ochoty.

Bezdyskusyjnie akcja protestu byla szczerym i szlachetnym odruchem, dreczy jednak pytanie "co dalej?"
Dla skutecznego bojkotu nalezaloby teraz zorganizowac pikiety z transparentami pod redakcjami, blokady wyjazdow z drukarni itp, od switu do nocy przez 6 miesiecy, albo dluzej.
Czy tak sie stanie, czy bojkot bedzie skuteczny? Trudno rozstrzygac z gory, czas pokaze.
Mozna jednak domyslac sie jaki bedzie final jezeli 3 czy 4 zainicjowane w internecie akcje po kolei spalą na panewce.
Warto probowac, ale ze swiadomoscią ewentualnych negatywnych konsekwencji. Nie powinni tez brac sie za to ludzie mający wyrazne braki w nieposzlakowanej opinii.

Bezczelnie klamie redaktor Ropniak piszac:
" ... Problem polegal na tym, ze Polacy tak do konca nie chcieli wcale kapitalizmu - ale socjalizmu z "ludzka twarza ... "
( http://freeyourmind.salon24.pl/70558,index.html#comment_1030392 )
Dla wiekszosci spoleczenstwa bylo oczywiste, ze nie ma drogi od komunizmu ani do "ludzkiej twarzy", ani do dobrobytu.
Niestety opisana wczesniej, nie stanowiąca wiekszosci, mieszanka duzej WSI i malej wsi okazala sie smiertelnie toksyczna i do dzis przypomina weza boa duszącego byka.
I tak koniec komunizmu okazal sie jego przedluzeniem, w tej samej mierze jak zwyciestwo polskiego parobka okazalo sie jego kleską. Uwlaszczony materialnie i intelektualnie powrocil w stare koleiny mentalne, a wlasciwie nigdy z nich nie wyszedl.

michael pisze...

Powtarzam, bojkot bardziej jest naszym hejnałem niż narzędziem zniszczenia przeciwnika. Mam nadzieję na znacznie bardziej "wredny" arsenał i znacznie bardziej urozmaicony wybór możliwych do zastosowania środków.
Intryguje mnie to. Piszę dość otwarcie. Jazda szykuje się ciekawa.
Na wielu strunach.
Nie tak jak w gitarze co ma ich 12.
Raczej harfa mnie interesuje.

A artystowscy smakosze chcieliby tylko na jednej grać.
Bojkot i bojkot, tylko bojkot.
Wszyscy życzliwi i nieżyczliwi zawiśli na tym jednym stereotypie.
Oczywiście. Uporczywy bojkot, jest oznaką konsekwencji działania.

Rozmawiałem z jednym helwetyckim Żydem, który finansuje Coca Colę. Chcę go namówić do bojkotu Coca Coli, bo szmatławe stacje finansuje.
Byłby numer. On też się śmieje.
Ten facet jednoosobowym bojkotem może Coca Colę powalić.
Także uważa jednak, że są jeszcze lepsze numery. Pomysł mało realistyczny, z różnych względów. Ale z drugiej strony, kto wie?

Prawdę mówiąc, jest teraz reklamowy rynek dość chimeryczny, Żyd mi mówi że w UK przykładowo, reklama w klasycznych mediach błyskawicznie obniża obroty finansowe...
BBC odzyskuje rynek.
A tu w Polsce, ktoś szalony, robi coś odwrotnego, coś, coś w tym jest...
A to reklamodawcy płacą mediom, które za ich pieniądze produkują chłam.
A ci spece, od marketingu,...

Jest wiele możliwości.
Sporo zależy od sposobu myślenia.