2008-01-28

Wyborcy jak cepry

(kt)

Czytając dziś rano notkę Łukasza Warzechy przypomniała mi się taka historyjka.

Parę dni temu na szczycie Gubałówki przewodnik opowiadał anegdotkę o Janie Krzeptowskim, znanym również jak Sabała. Znanym XIX-wiecznym poecie, pieśniarzu i przewodniku tatrzanskim. Otóż Krzeptowski jako już starszy pan, oprowadzał wycieczki w towarzystwie swojego kilkuletniego wnuka. Pewniego dnia na Gubałówce właśnie pokazywał grupie turystów panoramę Tatr: "A tu państwo widzicie Giewont, Kasprowy, Czerwone Wierchy, a w głębi najwyższy szczyt w Polsce czyli Rysy..." Gdy wycieczka odeszła dalej, rezolutny wnuczek pyta szeptem: "Dziadku, jakie Rysy, przecież stąd Rysów nie widać?!" Na co stary góral ze stoickim spokojem odpowiedział: "Naucz się raz na zawsze synku, turysta płaci, więc turysta Rysy zobaczyć musi!"

Stary góral nie znał zapewnie słowa demokracja, ale trudno nie dostrzec analogii pomiędzy turystą a wyborcą. Wyborca zagłosował, płaci podatki, więc wyborca widzieć musi tylko dobre rzezczy. A media, stosując lekcję starego Sabały, stają na wysokości zadania. Dziennikarze dwoją się i troją aby pokazać jaką mamy świetną, kompetetną i nieśmieszną władzę. Koniec zagrożenia demokracji, dziś już można o rządzie pisac tylko dobrze, a niewygodne sprawy bagatelizować.

23-kilometrowa kolejka TIR-ów przed przejściem w Medyce? Gdyby kamera jechała i filmowała całą kolejkę z prędkością 50 km/h, przekaz musiałby trwać około pół godziny. Ale nie jedzie i nie filmuje. No bo po co denerwować widza? Albo nie daj Boże go znudzić. Nie lepiej odwrócić jego uwagę na konflikt związany w przepływem informacji prezydent - rząd? Niby pierdoła, ale skutecznie odwraca uwagę opinii publicznej. Tak samo jak pierdołą jest, że wojskowy samolot robi w tanim państwie Donalda Tuska za powietrzną taksówkę dla wysokich oficerów w armii. Kiedy policyjny polonez za rządów PiS odwoził urzędnika z Ministerstwa SWIA do Siedlec albo patrol dworcowy przyniósł pani wiceminister WieśMc`a to były dopiero afery i nadużywanie władzy.

Ale już kiedy poseł Nitras bez upoważnienia skasował marszałkowskie auto w drodze ze Szczecina do Gdańska na imprezę partyjną PO albo za rzadów ministra Klicha rozbija się powietrzna taksówka warta 25 milionów dolarów, to mamy do czynienia z normalnym funkcjonowaniem administracji. Przecież jakoś muszą się przemieszczać, nieprawdaż? Ale dzienikarza zachwycają się tym jak to premier lata rejsowym samolotem.

Dziennikarze biadolą nad przesadnym ogłaszaniem żałoby narodowej, Monika Olejnik we wczorajszym Śniadaniu w Zetce histerycznie wrzeszczała na Kamińskiego i Gosiewskiego. Tymczasem dziś przeczytałam w prasie, że pasażerowie feralnego lotu CASA dostaną pośmiertne awanse. Wszyscy. Przepraszam, za co te awanse? Za bohaterswo, wyjątkową służbę ojczyźnie czy narażanie życia w obronie kraju? Ale tutaj już nasze media wykazują się zrozumieniem. To minister Klich z PO a nie prezydent Kaczyński z PiS wystąpił o awanse. Znaczy słusznie, szlachetnie, cudownie ... Wszystkie ofiary były żołnierzami, z wyjątkiem jednego sierżanta, wysokimi oficerami. Do tego mamy tu do czynienia z wypadkiem w pracy. System emerytalny i rentowy w armii zabezpiecza ich rodziny w stopniu nieporównywalnym do sytuacji kiedy ginie pracownik cywilny. Stracie bliskiej osoby nie da się zadośćuczynić, ale bliscy tragicznie zmarłych finansowo są zabezpieczeni. Bez polityczno-medialnej szopki.

I co z tego panocku, że Rysów nie widać?

0 comments: