2009-06-30

Make me one with everything w oparach liberalizmu

Blog redaktora Klopotowskiego z dnia na dzien staje sie coraz bardziej fascynujacy. Nie zdziwilo specjalnie stwierdzenie autora: "Jestem nikim, jeśli chodzi o myślenie w sprawach ostatecznych." Powszechnie wiadomo bowiem, ze te warstwy religijnego doswiadczenia niechetnie ulegaja werbalizacji. Mowiac o religijnym doswiadczeniu mam tu na mysli buddyjskie oswiecenie, satori, albo jungowskie odkrywanie jazni a nie pedalskie pielgrzymki wzdluz 5th Avenue. Konkretne, namacalne doswiadczenie, a nie jakies intelektualne wygibasy, Redaktorze.

W oslupienie wprowadza jednak klopotowska interpretacja jungowskiego wycofywania projekcji religijnych za pomoca kolejnych odkryc naukowych "Postęp nauk fizycznych usuwa kolejno ze świata te "ekrany" dla Boga. Piorun jest skutkiem wyładowania elektrycznego, a nie gniewu bożego." Postep naukowy dokona zatem wycofania owych projekcji "aż do ich całkowitego wygaszenia w buddyźmie". Niech mi ktos w takim razie powie coz takiego fascynujacego widza liberalowie nowojorsko-warszawscy w buddyjskim oswieceniu pojmowanym jako stan mozgu przypominajacy prace komputerowego procesora na biegu jalowym? Moze to, ze nie trzeba bedzie ani kiwnac palcem, ani ruszyc tylka zza biurka by sie w tym zanurzyc? Zwycięstwo Galelijczyka nie jest wcale tymczasowe - jak chcialby Klopotowski, to raczej krolestwo Galilejczyka nie ma punktow wspolnych ze swiatem pana redaktora.
Na cale szczescie sa rozne nagrody pocieszenia dla liberalow nowojorsko-warszawskich niemogacych przecisnac sie przez ucho igielne. Zawsze moga pozrec okraszonego badziewiem hotdoga z ulicznego wozka gapiac sie na pedalska schwanzparade w Piatej Alei. A jezeli poczuja wtedy wlasna jednosc z kosmosem to ich prywatna sprawa i nie moje zmartwienie.

Redaktor Klopotowski ostatnim razem byl blisko, ale skrewil: "Poczuwszy klimat rozpasanego ludu świata szybko z tamtąd się zabrałem." Nastepnym razem zamiast uciekac trzeba zamowic hotdoga with everything i ucho igielne stanie otworem, odwagi Redaktorze.

PS
stąd i stamtąd, drogi redaktorze.

3 comments:

Venissa pisze...

Pomyłka Freudowska? Akurat w tym miejscu: "Poczuwszy klimat rozpasanego ludu świata szybko z tamtąd się zabrałem."?

Jak to zrozumieć?

viilo pisze...

Pan redaktor pisal, ze zabraklo mu transcendencji w tym tlumie, a wystarczylo powiedziec do ulicznego sprzedawcy hotdogow "make me one with everything", co zazwyczaj znaczy "zrob mi jednego [hotdoga] ze wszystkim[i przyprawami]", ale w ustach buddysty nabiera szczegolnego znaczenia: "uczyn mnie jednoscia ze Wszystkim".

Podobmo liberalowie sa bardzo zadowoleni z takiej terapii.

Venissa pisze...

:)