2009-05-03

Kiedy prawica będzie zdolna strugać intelektualistów z patyka?

Tad9 w swoim tekście pod tytułem ,,Szczuka w szarym sosie (o sukcesie pewnej inżynierii społecznej)'' opisuje burzliwe dzieje rozwoju Kazimiery Szczuki, jako jednej z tuz ruchu feministycznego a przy okazji demaskuje powstały wokół niej i kilku innych feministek kult. Na tytułowe pytanie, które autor wspomnianego tekstu umieścił na jego końcu, postaram się pokrótce odpowiedzieć.

W odróżnieniu od wszelkiej maści ruchów lewackich, ruchy prawicowe cechuje wewnętrzna walka ideologiczna w której można stwierdzić rzeczywiste potyczki intelektualne mające na celu udowodnić wartość danego programu. Konserwatywni liberałowie spierają się z konserwatystami o zabarwieniu bardziej etatystycznym, umiarkowani światopoglądowo debatują z autorytarystami i monarchistami. Na prawicowej arenie myśli politycznej możemy obserwować ciągłą debatę, gdyż w naszych dywagacjach rzeczywiście o coś chodzi. Stąd również, niekiedy wspierane przez Salon, rozdrobnienie prawicowe obecne w Rzeczpospolitej i nie tylko - kruche porozumienia zrywamy nieraz tocząc bój o jeden szczegół, ponieważ kształt programu mający mieć wpływ na kraj jest dla nas ważny.

Nie można tego powiedzieć o ruchach lewicowych - czerwony marsz przez kulturę lat sześćdziesiątych rozpoczął tworzenie się w świecie zachodnim trendów intelektualnych, takich jak pacyfizm, socjalizm, ekologizm, antyklerykalizm, itd. To na kanwie tych elementów światopoglądowych powstawały lewicowe partie w całej zachodniej Europie ku radości przyjaciół znad Wołgi. Jeśli ich fundamentem ideologicznym jest kilka utopijnych hasełek, w które wierzą masy a promują najwięksi wewnętrzni kłamcy intelektualni, to każdy kompromis oparty na totalnym (nieprzypadkowe słowo) konformizmie jest możliwy. Czy to nie lewacy potrafią jednocześnie żądać totalnej sekularyzacji, a gdy przyjdzie co do czego wysyłać swoich przedstawicieli na pielgrzymki papieskie? Czy ktokolwiek inny, niż oni potrafią mówić o nowoczesnej polityce ekonomicznej kształtowanej rzekomo obecnie w Unii Europejskiej, jednocześnie promując skrajny socjalizm oraz pełną regulację życia gospodarczego?

To jest ich przewaga taktyczna nad prawicą znajdującą się obecnie w globalnym odwrocie. Lewacka zdolność do mutacji w zależności od potrzeby widoczna jest na przykładzie rodzimych komuszków. PZPR istniał, dopóki pozwalała na to dominacja komunizmu w Polsce. Kiedy czerwony system zaczął się sypać w całym Układzie Warszawskim, komuszki zamienili swe służby w kadry biznesmenów a sami przefarbowali się na socjaldemoratów nazywając obłudnie swa partię Socjaldemokracją RP. Zatrzymajmy się w momencie wyborów w 1991 roku - SdRP wchłania skrzyknięty lewacki plankton, po czym tworzy blok pod znaną nam dziś świetnie nazwą Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Negocjacje kończą się w mgnieniu oka a moskiewskie srebrniki pozostałe w łapkach komuchów w spadku po PZPR skutecznie wyciszają wszelkie spory. Dwa lata po rzekomym upadku komuny SLD zdobywa 60 miejsc w Sejmie, co jest najlepszym wynikiem w wyborach i tylko cudem zmontowana koalicja prawicowa odsuwa powrót czerwonych do władzy o kilka miesięcy.

Tak właśnie działa lewactwo. Kiedy zachodzi potrzeba chwili, cała ich ,,piękna różnorodność'' i kalejdoskop światopoglądowy znikają, a komuszki lgną do siebie aż miło. Tak było w przypadku wspomnianego SLD, tak było w przypadku LiD i w następnej odsłonie odbędzie się to w ten sam sposób przy okazji następnych wyborów parlamentarnych. To światowa reguła i taktyczna (podkreślam, jedynie taktyczna) wyższość lewactwa nad szeroko rozumianą prawicą. Im nie chodzi o wartości, im chodzi o zwycięstwo.

Dlatego też, po tym długim wstępie przejdę do meritum. Lewacy strugają swoje ,,elity'' z patyka i moglibyśmy wypunktować wiele przypadków, w których do strugania użyto wyjątkowo przegniłych i spleśniałych cepów. ,,Intelektualistami'' promowanymi w lewackich salonach są ludzie bez matury, profesorowie marcowi, specjaliści od wszystkiego oraz zawsze pewni siebie polityczni astrolodzy. W przypadku tej ideologii nie ważne kto mówi, ważne by dołączył do szeregu innych wystruganych i powtarzał te same, jedynie słuszne hasła dopóki oporna zaściankowa masa nie przyjmie ich w końcu jako swoje.

Prawica nigdy na coś takiego nie będzie sobie mogła pozwolić. Dla ideowej prawicy konformizm to słabość a nonkonformizm to cnota. Tak właśnie, nonkonformizm to cecha lansowana przez ideologię prawicową, dzieci - choćby panie i panowie Autorytety stawali na głowie, by przypisać tę cechę swoim środowiskom, nic tej prawdy nie zmieni. Lesbijka z barykady Parad Miłości mająca poglądy takie same jak milion innych lesbijek, ekolog zbierający podpisy dla Greenpeace'u obok setek kolegów robiący to samo, z tych samych pobudek rozbudzonych przez lewackie elyty, lewak z młodzieżówki socjaldemokratycznej powtarzający do znudzenia te same hasełka, co jego przyjaciele na całym świecie - to jest nonkonformizm?

Nonkonformizm to wiecznie spierający się Kaczyńscy oraz Olszewski. To Korwin punktujący wszystkich rzekomo na lewo od siebie i Marek Jurek osłabiający siłę swojej partii dla obrony swoich wartości. To środowisko nie wystruga intelektualistów z patyka.

Patrząc na nasze blogowe podwórko będące namiastką środowiska intelektualnej prawicy, to linczujący wszystkich dookoła Kirker i umiarkowany DoktorNo. To tropiący komunę we wszelkiej postaci Free Your Mind i wyluzowany Dixi. W tym środowisku trzeba prezentować konkretne poglądy, by w ogóle wejść w dyskurs. I nie znajdziemy tu ściągawek w postaci Karty Praw Podstawowych, Karty Praw Człowieka, a idąc dalej w przeszłość Manifestu Komunistycznego. Tu trzeba użyć półkul mózgowych, co gorsza obu!

Dlatego na prawicy nie ma miejsca dla Szczuk, Żakowskich i innych czerwonych królików z rękawa. Dlatego być może prawica w obecnej absolutnie masowej rzeczywistości skazana jest na porażkę. Ale nawet jeśli tak właśnie ma się stać, to walczyć i metaforycznie zginąć za wartości, w które wierzymy to honor i obowiązek. Bo w przeciwieństwie do walki czerwonych przyjaciół, nasza walka ma sens.

1 comments:

politynka pisze...

A czy to struganie jest potrzebne? Wydaje mi sie, ze chyba nie. W jakim celu? Przeciez sukcesu wystruganej Szczuki, Zakowskiego i innych przydupasow komuny nie bedaw stanie powtorzyc. Widac to dobitnie po calkowitym braku nowych twarzy. Olejnik, Zakowski, Szczuka to juz prawie przeszlosc. Nie maja nastepcow, bo juz nikt nie da sie po raz kolejny nabrac na medialne widowiska i straszydla. Tylko prawdziwe osobowosci przetrwaja. Kazdy, kto choc raz dal d*** jest przegrany, bo mu te niecnote wypominac bede. Prawica powinna byc sobie wierna. To wystarczy do odzyskania wladzy, gdy kolchoz runie. A musi runac. Pozdrawiam.