2009-04-04

Zaczynam sie wstydzic

Nieoczekiwanie rozrosla sie odpowiedz na wpis Pana Aleksandra. Waham sie zatem miedzy korzyscia, a strata jaka moze przyniesc temu sponiewieranemu przez morskie sztormy blogowi nowy wpis lub nowy komentarz.

Ciekawa jest sprawa z tym Olechowskim, ktory wydaje instrukcje Tuskowi otwartym tekstem, jak sowiecka lodz podwodna, ktora miala obowiazek okresowego wynurzania sie by nadac sygnal do centrali. Czy on przekazuje w ten sposob sygnal odleglym zwierzchnikom: instrukcje przekazane, moja rola skonczona, wszystko w rekach Tuska, ewentualne pretensje do niego, nie do mnie? Gosc wyglada na pionka w mafii, TW, nawet nie oficer i tym bardziej nie general. Ale czy na pewno?

Z drugiej strony wiadomo, ze tego typu sygnaly z lodzi podwodnej swietnie docieraja do obcych sluzb dyplomatycznych i w tym obszarze tego typu wypowiedzi Olechowskiego musza dzialac jak reklama jego prywatnej firmy "Szanowni Panowie, jezeli macie jakies trudne zadania dla premiera Tuska to zapraszam do siebie".

Tusk zapewne nie znosi dobrze takiej sytuacji, bo dowodzi ona niezbicie, ze jest zwyczajnym pajacem zdalnie pociaganym za sznurek. Wyobrazmy sobie, ze jakis niemiecki przydupas lapie go za lokiec i z usmiechem zapodaje "wiesz Donek, Angela mi mowila, ze pan Olechowski jej powiedzial... Z pewnoscia musiales o tym slyszec???"

W normalnym panstwie premier czy prezydent ma do dyspozycji sluzby specjalne, ktore powoduja, ze taka lodz podwodna musi sie przemiescic na wody panstwa osciennego lub milknie na stale. Podobnie w republikach bananowych, gdzie lokalny kacyk wykorzystuje sluzby specjalne w taki sam sposob dla zachowania monopolu prywatnych wplywow finansowych i wladzy.

Widac z tego, ze likwidacja WSI nie naruszyla w Polsce postkomunistycznej mafii. Pan Prezydent dawno temu zjadl, przezul i przetrawil aneks do raportu o likwidacji tej placowki. Nie ma co juz liczyc na publikacje tego aneksu.
Tajnych sluzb specjalnych jakby przybywalo i nieustannie sie wzmacnialy, ale nadal nie ma takich ktore by chronily polskiego premiera, polski rzad czy chocby polski interes. Trudno nawet powiedziec czy polski premier, polski rzad czy chocby polski interes chca byc jeszcze przez kogokolwiek chronione. Czy to sie komus moze oplacac?

Atak postkomuny na UJ spowodowal u mnie zmiane kolorytu. Od tego momentu postrzegam postkomune jako twor brunatno-czerwony (ze wymienie Herr Igor Janke und Herr Ephoros, ktory wlasnie, jak sie dowiaduje, sztorcuje Redaktora Ropniaka za uzywanie slow wulgarnych). Jesien komunizmu?

Zmienila sie tez zdecydowanie aura w jakiej spowita jest ikona i przywodca polskiego zrywu niepodleglosciowego Leszek z Popowa. Dlugi czas jawil sie on mi jako wielkomiejski swiatly robotnik (uklony dla przyjaciol). Ale przestal. Zrobil wioske, a wlasciwie zatail. Wiocha full wypas, unspeakable horror.

Wszystko to sprawia, ze zaczynam sie wstydzic. Nigdy wczesniej tego nie mialem. Zaczynam sie troche wstydzic swej narodowosci, swego pochodzenia, my old country.
Ostatni "wyklad" o komunizmie w jezyku angielskim prowadzilem dla pewnej pani majacej dorosle dzieci z wenezuelskim komunista, z wyksztalcenia prawnikiem, zakochanym w comrade Allende (nota bene tez sowieckim agencie), dla niego walczacym w Chile i "studiujacym" na Kubie. Gosc cudem uniknal Pinochet Airlines i zbiegl do Kanady, gdzie poznal towarzyszke zycia. Wraz z nia oraz z pierwszym dzieckiem niebawem uciekali do Hiszpanii, skad po kilkunastu latach kobieta z trojka dzieci wrocila do macierzy. kilka lat pozniej korzystajac z okazji chciala sie dowiedziec jak ten komunizm wygladal naprawde, a nie oczami fanatyka. Byla mocno przybita i zdolowana dzielami Jóźka z Gori i nigdy wiecej juz nie wrocila do tematu.
Dzisiaj jednak snulbym te sama opowiesc w zupelnie innym tonie, ale czy chociaz ta kobieta czulaby sie mniej zdolowana niestety nie wiem.

3 comments:

Aleksander Ścios pisze...

viilo - Chociaż zdaję się rozumieć Pańskie odczucia, nie podzielam wrażenia, by istniały dla nas powody do wstydu.
To uczucie powinno towarzyszyć tym wszystkim, którzy przyczynili się do zwycięstwa obecnego układu - czy to poprzez własną głupotę, czy podłość.
Nie możemy wstydzić się za Polskę, ponieważ ludzie, którzy dziś w niej rządzą nie mają nic wspólnego z naszym, narodowym interesem.
Jestem przekonany, że tak też ocenią ten czas przyszłe pokolenia.
Uwaga o kolorycie komuny - bardzo trafna, bo przecież jedyna różnica między komunizmem, a faszyzmem polega na rasistowskiej ksenofobii, zwanej nazizmem. Innych różnic nie ma.

Serdecznie pozdrawiam

viilo pisze...

Polska jest krajem w ktorym 30 lat temu udalo sie postawic na czele 10 milionowego antykomunistycznego ruchu spolecznego Lecha Walese. Przez okolo 15 lat udawalo sie rowniez jako tako utrzymywac w spoleczenstwie przekonanie o jego charyzmatycznosci, dzis ostal sie z niego jedynie Bolek Kropidlo, ktory jakims cudem zachowuje silne polityczne wplywy. Jest to patologia, ale nie tylko wladzy, lecz w rownej mierze spoleczenstwa. Mozna postawic wiele pytan, dlaczego takiego osobnika uczyniono przewodniczacym zwiazku, dlaczego jego prawdziwa biografia przez tyle lat nie ujrzala swiatla dziennego, dlaczego pojawiajace sie od czasu do czasu autentyczne fragmenty tej biografii byly ignorowane, dlaczego tyle innych kanalii do dzis stoi za nim murem. Pierwsza odpowiedz na te pytania jest bardzo latwa i oczywista: komunizm. Druga jest mniej oczekiwana: przyzwolenie spoleczne - echo lat komunizmu, ale niestety rownoprawna odpowiedz na kazde z powyzszych pytan. Im bardziej lagodnieja opresje komunizmu i im dluzej to wszystko przeciaga sie w kolejne dekady tym bardziej oczywista staje sie rola przyzwolenia spolecznego. Spoleczenstwo jako calosc ani nie jest zdrowe, ani nie ma ochoty sie leczyc. I to wlasnie jest powodem mojego wstydu.

Prosze mi wierzyc, tego rodzaju podteksty ujawniaja sie dosc szybko w rozmowach z osobami dociekliwymi, bardzo malo znajacymi Polske, a pragnacymi skonfrontowac jej stan faktyczny z realiami normalnej demokracji.

politynka pisze...

Nie ma się czego wstydzić. W rzeczywistości w latach 70, przez 80-te mało kto z Polaków wiedział coś o Wałęsie. Był takim symbolem cierpienia, walki, ofiarą niesłusznych prześladowań. Zresztą nie tylko on funkcjonował w zbiorowej wyobraźni jako człowiek, który był ciężko doświadczony przez komunistyczny aparat represji. Historie o bohaterstwie Frasyniuka, Piniora, Lisa i wielu innych krążyły z ust do ust jak legendy o męczennikach. Połowa tych historii preparowana była przez ludzi KOR-u dla własnej chwały (w końcu w rodzinie mieli speców od propagandy i wypuszczania nieprawdziwych informacji, którymi karmił się lud. Prawie 20 lat zaklinania rzeczywistości i zakłamywania prawdy doprowadziło do sytuacji, że ludzie nawet jak słyszeli Bolka na początku lat 90-tych to nie mogli uwierzyć, że ich bohater bredzi, nie rozumieli dlaczego ma przy sobie kapciowego i dlaczego odwołał rząd Olszewskiego. Dopiero po latach pewne zachowania zaczynają pasować do układanki, ale musiało upłynąć trochę czasu zanim ludzie zobaczyli, że król jest nagi. Musiał powstać IPN, pojawić się Gontarczyk, Cenckiewicz i Zyzak, żeby powiedzieć my jesteśmy z innego pokolenia i nam się Wasza wersja wydarzeń nie podoba. To wcale nie jest takie łatwe przyznać się, że było się dorosłym i nie zauważyło jak okrągły stół został zmanipulowany, że opowieści Balcerowicza o konieczności prywatyzacji upadających zakładów za złotówkę to złoty interes, że w sumie dało się zrobić w konia i nie ma od tej sytuacji powrotu.
Pocieszam się jedynie, że nie tylko Polacy dają się nabierać na sztuczki polityków. Ostatnio Amerykanie odkrywają, że ich Bank Rezerw Federalnych od 1913 roku jest bankiem prywatnym. I jest tak samo federalny jak Federal Express! :-) To jest dopiero jazda. Mam nadzieję, że Amerykanie pokażą innym narodom, co się robi z oszustami.
Pozdrawiam, Frau