2008-12-10

Lewactwo eurokołchozu sobie pozwala

Awantura na Hradczanach (całość z Rzepy)

Ta rozmowa odbyła się 5 grudnia na Hradczanach podczas spotkania prezydenta Vaclava Klausa z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego z przewodniczącym Hansem-Gertem Pötteringiem na czele. Pomiędzy politykami doszło do ostrej sprzeczki.

Zaczęło się od tego, że eurodeputowany niemieckich Zielonych Daniel Cohn-Bendit przyniósł Klausowi flagę europejską, której powieszenia nad swoją siedzibą czeski prezydent od lat odmawia. Potem europarlamentarzyści ostro strofowali znanego z eurosceptycyzmu czeskiego przywódcę.
Po spotkaniu Klaus nie ukrywał wzburzenia, nazywając incydent „wielką prowokacją”. Cohn-Bendit powiedział natomiast, że Klaus zachowywał się jak paranoik. Stenogram ujawnili współpracownicy prezydenta.
Vaclav Klaus:
Bardzo się cieszę, że mogę was dzisiaj przywitać na zamku praskim. Szczególnie mnie cieszy możliwość dyskusji, wiem bowiem, jak moje poglądy i postawy są w mediach często demonizowane i przedstawiane w sposób karykaturalny. Jest to szansa, byśmy mogli bezpośrednio i bez zakłóceń przedyskutować swoje postawy. Jestem tym, który zawsze mówił, że dla członkostwa Republiki Czeskiej w Unii Europejskiej nie ma alternatywy. To ja byłem tym, który w 1996 roku złożył do premiera Dinima wniosek Czech o przystąpienie do UE. To ja podpisałem traktat akcesyjny. Stoimy na progu czeskiego przewodnictwa w UE. Jestem przekonany, że z tym sobie bez problemów poradzimy. Rząd i inne organy władzy Republiki Czeskiej są na to przewodnictwo odpowiednio przygotowane.
Hans-Gert Pöttering:
Dziękujemy za przyjęcie. (...) Jest tradycją, że każdy z członków Konferencji PE będzie miał podczas przyjęcia krótkie słowo i możliwość zadania pytań. Proszę najpierw kolegę Schulza.
Martin Schulz:
W imieniu socjaldemokratów chciałbym powiedzieć, że jesteśmy gotowi wesprzeć czeską prezydencję, która nie będzie łatwa. (...) Europejscy socjaliści będą walczyć o to, aby traktat lizboński był ratyfikowany. Jest on konieczny, nieunikniony, absolutnie niezbędny. Wiem, że w tym względzie ma pan poniekąd kontrowersyjne poglądy, panie prezydencie.
Vaclav Klaus:
Przecież mnie znacie, ja nie jestem kontrowersyjny. (żartobliwie)
Martin Schulz:
Ja jestem obecnie w PE znany z tego, że nie jestem kontrowersyjny, więc będziemy się rozumieli. (także żartobliwie)(...)
Daniel Cohn-Bendit:
Przyniosłem panu flagę, którą tu najwyraźniej wszędzie macie na zamku praskim. To jest flaga Unii Europejskiej, tak ją postawię tutaj przed panem. To będzie trudne przewodniczenie. Czechy będą miały do czynienia z projektem dyrektywy ws. prawa pracy i pakietem klimatycznym. Pakiet klimatyczny UE reprezentuje mniejszą cząstkę, niż byśmy sobie życzyli. To konieczne, aby tego minimum dotrzymać. Jestem przekonany, że zmiany klimatyczne stanowią nie tylko zagrożenie, ale i niebezpieczeństwo dla dalszego rozwoju planety. Opieram się na poglądzie naukowym i zgodzie większości w PE. Wiem, że się pan ze mną nie zgodzi. Może pan wierzyć, w co chce, ja jestem przekonany, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, nie jest to kwestia mojej wiary. Traktat lizboński. Pana pogląd na to mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski parlament. Będzie pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie pan musiał to podpisać.
Co więcej, chcę, aby pan mi wyjaśnił, jaki jest poziom pana przyjaźni z panem Declanem Ganleyem z Irlandii. Jak może pan się spotykać z człowiekiem, co do którego nie jest jasne, kto go opłaca? Będąc na swoim stanowisku, nie może się pan z nim spotykać. To jest człowiek, którego majątek pochodzi z wątpliwych źródeł, i chce je teraz wykorzystać na finansowanie swojej kampanii wyborczej do PE.
Vaclav Klaus:
Muszę powiedzieć, że tym tonem nikt jeszcze ze mną tutaj nie mówił przez sześć lat mojej prezydentury. Nie jest pan tutaj na paryskich barykadach. Sądziłem, że taki styl komunikacji wobec nas skończył się 19 lat temu. Widzę, że się myliłem. Ja bym sobie nie pozwolił pytać pana, z czego jest finansowana działalność Zielonych. Jeśli zależy panu na racjonalnej dyskusji przez te pół godziny, które mamy na negocjacje, proszę, panie przewodniczący, oddać słowo dalszym osobom.
Hans-Gert Pöttering:
Nie, my mamy dosyć czasu. Mój kolega będzie kontynuował, ponieważ każdy z członków będzie pytał pana, o co tylko chce. (Do Cohn-Bendita) Proszę kontynuować.
Vaclav Klaus:
To niewiarygodne, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
Daniel Cohn-Bendit:
Pan mnie jeszcze tutaj nie gościł. Z prezydentem Havlem rozumieliśmy się zawsze bardzo dobrze. A co mi pan powie o swoim stanowisku w sprawie prawa antydyskryminacyjnego? Co do naszych finansów jeszcze będę pana instruował.
Brian Crowley:
Ja jestem z Irlandii i jestem członkiem tamtejszej partii rządzącej. Mój ojciec walczył całe życie o niepodległość przeciw brytyjskiej dominacji. Wielu moich krewnych straciło z tego powodu życie. Mogę sobie zatem pozwolić, żeby powiedzieć, że Irlandczycy chcą traktatu lizbońskiego. Przez fakt, że po przyjeździe do Irlandii spotkał się pan z Ganleyem, dopuścił się pan obrazy irlandzkiego narodu. Ten człowiek nie wykazał, z czego finansował swoją kampanię. Spotkać się z kimś, kto nie posiada mandatu z wyboru, jest niebywałą zniewagą narodu irlandzkiego. Chcę pana po prostu poinformować, jak to odczuwają Irlandczycy. Życzę panu, aby był pan w stanie wykonać program waszego przewodnictwa. Aby udało się wam osiągnąć to, czego życzy pan obywatelom europejskim.
Francis Wurtz:
Francuski prezydent powiedział, że tarcza antyrakietowa nie jest dobra dla Europy. Chciałbym zapytać o pańskie stanowisko w tej sprawie, panie prezydencie.
Hanne Dahl:
(...) Jak już pan powiedział, istnieje potrzeba, aby nie był pan demonizowany w Europie, a to, co dziś od pana usłyszałem, mnie zadowala. Nie jest pan demonem, ale odważnym prezydentem, który broni swoich poglądów. Zgadzam się z panem, że debatę należy w Europie kontynuować. Jest koniecznością, żeby zapewnić wysoką frekwencję wyborczą w nadchodzących wyborach do PE. Jest koniecznością, aby w Unii Europejskiej była możliwość sprzeciwu. Jest możliwość sprzeciwu wobec jakiejś dyrektywy, ale nie można sprzeciwić się traktatom. Jestem dumny z tego, że nie przyjęliście wszystkiego, co przychodzi z Brukseli.
Irena Belohorská:
Ja będę mówić po angielsku, chociaż wiem, że pan prezydent zrozumiałby mnie, gdybym mówiła po słowacku. Traktat z Nicei jest traktatem dla 15 krajów, ale Unia się rozszerzyła. Traktat lizboński jest traktatem dla 27 krajów i dlatego jestem niezadowolona z tego, że najwyższy przedstawiciel jednego z nowych krajów członkowskich występuje przeciw temu właśnie traktatowi, nad którym wspólnie pracowaliśmy.
Vaclav Klaus:
Dziękuję za to nowe doświadczenie, które zyskałem, spotykając się tu z państwem. Nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe, i w ciągu ostatnich 19 lat nic podobnego nie przeżyłem. Myślałem, że to należy już do przeszłości, że żyjemy w demokracji, ale w UE doprawdy działa postdemokracja. Mówili państwo o wartościach europejskich. Wartością europejską jest przede wszystkim wolność i demokracja, zwłaszcza poszanowanie dla obywateli państw członkowskich UE. To jest dziś w UE szczególnie istotne. Trzeba tego bronić i starać się o to.
Przede wszystkim chciałbym podkreślić to, co myśli większość obywateli Republiki Czeskiej, że dla nas dla członkostwa w UE nie ma alternatywy. To ja składałem wniosek o nasze przystąpienie do UE w 1996 roku, a w 2003 roku podpisałem traktat akcesyjny.
Porozumienie w ramach Unii ma jednak mnóstwo wariantów. Uznawać jeden z nich za święty, nienaruszalny, na którego temat nie wolno zadawać pytań, krytykować go, stoi w sprzeczności z samą istotą Europy.
Jeśli chodzi o traktat lizboński, chciałbym przypomnieć, że nie jest on jeszcze ratyfikowany nawet w Niemczech. Traktat konstytucyjny, za który uważany jest lizboński, w referendum został odrzucony wolą dwóch innych krajów. Jeżeli pan Crowley mówi o zniewadze irlandzkich wyborców, to muszę z kolei przypomnieć, że największą zniewagą wobec irlandzkiego elektoratu jest nierespektowanie tego, co zostało przegłosowane w czerwcowym referendum ws. traktatu lizbońskiego. Ja spotkałem się w Irlandii z kimś, za kim stoi zdanie większości w kraju, a pan, panie Crowley, jest rzecznikiem poglądów, które w Irlandii są mniejszościowe. To jest namacalny wynik referendum.
Brian Crowley:
Pan nie będzie mi mówił, jakie poglądy mają Irlandczycy. Jako Irlandczyk wiem to najlepiej.
Vaclav Klaus:
Ja nie spekuluję o poglądach Irlandczyków. Ja tylko stwierdzam, jakie są wymierne dane o ich stanowisku wynikające z referendum.
Odnośnie do traktatu lizbońskiego – u nas nie jest on ratyfikowany dlatego, że o nim nie zdecydował nasz parlament. O to nie należy winić prezydenta. Poczekajmy na decyzje obu izb parlamentu, to jest aktualna faza procesu ratyfikacyjnego, w którym prezydent republiki nie odgrywa żadnej roli. Na dzień dzisiejszy nie mogę podpisać traktatu, bo nie leży na moim stole. Najpierw musi o tym zdecydować parlament. Dopiero wtedy ja będę się tą sprawą zajmował. Jeśli chodzi o pakiet klimatyczny, czeski rząd będzie się w tej sprawie kierował zasadą racjonalności.
Prawo antydyskryminacyjne – jestem przekonany, że to jest radykalnie złe prawo, ale ja na jego przyjęcie, nawet gdybym chciał, nie mam wpływu. Jest w parlamencie i tam nie ma większości potrzebnej do jego przyjęcia. (...)
Kryzys finansowy – jestem przekonany, że w sprawie kryzysu finansowego czeski rząd będzie po stronie zwolenników racjonalnych kroków. Nie byłoby mądrym krokiem, żeby pod pretekstem walki z kryzysem likwidować wolny rynek. Myślę, że Republika Czeska jest w tym wypadku w korzystnej sytuacji. Doświadczyła kryzysu finansowego i bankowego w latach 1997 – 1998. Banki od tego czasu zachowywały się bardzo odpowiedzialnie i nie są dzisiaj tak mocno narażone na ryzyko. Teraz okazuje się to zaletą.
Odnośnie do radaru – w tym wypadku Czechy mają swobodę decyzji i same wybiorą, co jest dla nich odpowiednie. Dla wielu ludzi u nas i dla mnie także to jest kwestia promocji więzi transatlantyckich. Mam nadzieję, że w dającej się przewidzieć przyszłości ratyfikujemy odpowiednią umowę.
Hans-Gert Pöttering:
Jeszcze przed moją ostatnią wypowiedzią oddam słowo koledze Schulzowi.
Martin Schulz:
Unia Europejska jest unią suwerennych państw, a nie federacją. Z tego, co pan mówił, rozumiem, że irlandzkie „nie” dla traktatu trzeba respektować. Co jednak z szacunkiem wobec głosów wyborców w Hiszpanii, w Luksemburgu, którzy znaczną większością głosów powiedzieli traktatowi lizbońskiemu „tak”?
Vaclav Klaus:
W UE jeszcze obowiązuje zasada jednomyślności, więc trzeba ją respektować. Unia może funkcjonować tylko wtedy, gdy respektowane są jej własne reguły i zasady. Należy wrócić do deklaracji z Laeken i renegocjować traktat lizboński. Istnieje potrzeba decentralizacji, rozmów o tym, jak przywrócić władzę na poziomie państw członkowskich, bliżej ich obywateli, jak przejść od poziomu superpaństwa do poziomu międzyrządowego.
Hans-Gert Pöttering:
(...) Chciałbym coś powiedzieć i opuścić ten pokój na dobre. To, żeby pan nas porównywał do Związku Sowieckiego, jest więcej niż niedopuszczalne. Każdy z nas ma swoje głębokie zakorzenienie w swoim kraju i w naszych okręgach wyborczych. Chodzi nam o wolność i demokrację, o pojednanie w Europie. My popieramy czeskie przewodnictwo, mamy dobrą wolę i nie jesteśmy naiwni.
Vaclav Klaus:
Ja nie porównywałem was ze Związkiem Sowieckim, słów Związek Sowiecki nie wypowiedziałem. Powiedziałem natomiast, że takiej atmosfery i stylu negocjacji jak dzisiejsze nie doświadczyłem doprawdy przez minionych 19 lat w Republice Czeskiej.
Dziękuję panom za możliwość spotkania z wami jako posłami PE. Jest to doświadczenie odmienne od tych, które mam ze spotkań z prezydentami i premierami krajów członkowskich UE.
Przedruk polskiego tłumaczenia za zgodą portalu fronda.pl. Zapis został w języku czeskim opublikowany na stronie Lidovky.cz
Vaclav Klaus – prezydent Republiki Czeskiej
Hans-Gert Pöttering – niemiecki polityk chadecki. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego
Martin Schulz - niemiecki polityk, przewodniczący Grupy Socjalistycznej w Parlamencie Europejskim
Daniel Cohn-Bendit – jeden z przywódców rewolucji ‘68. W wyborach w 1999 wszedł do PE z listy francuskich Zielonych, w 2004 – z listy Zielonych niemieckich. Współprzewodniczący Grupy Zieloni – Wolny Sojusz Europejski
Brian Crowley – irlandzki polityk prawicowy, współprzewodniczący frakcji Unia na rzecz Europy Narodów w PE
Francis Wurtz – członek Francuskiej Partii Komunistycznej. Przewodniczący Konfederacyjnej Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej/Nordycka Zielona Lewica PE
Hanne Dahl – duńska eurodeputowana, współprzewodnicząca Grupy Niepodległość/Demokracja
Irena Belohorská – słowacka eurodeputowana, niezrzeszona

7 comments:

dydek pisze...

No i do 'kartofli' Kaczyńskich dołączy teraz w Jewrosojuzie 'burak' Klaus.

I widać już na talerzu to czego się domyślaliśmy, jako przyczyny znienawidzenia PiSu przez światłych jewropejczyków.

Tylko że lemingi i tak nic nie zobaczą. Obudzą się dopiero wtedy, kiedy sami będą na talerzu. Jako danie obiadowe a może tylko przekąska dla lewackich hien.
Albo i wtedy się nie obudzą. Uznają, że to zaszczyt być zjedzonym...

dydek pisze...

Ja protestuję:)
Napisałem tutaj komentarz jw a chwilę temu czytam w blogu Magierowskiego nasyępujący komentarz:
-----------------------
neitt_neitt Pisze:

10/12/2008 o 22:01
No i do”faszystów” Kaczyńskich dołączył teraz w Jewrosojuzie „wariat’ Klaus.
I widać już na talerzu przyczyny znienawidzenia PiS-u przez światłych jewropejczyków.
Tylko, że lemingi i tak nic nie zobaczą. Obudzą się dopiero wtedy, kiedy sami będą na talerzu. Jako danie obiadowe a może tylko przekąska dla lewackich hien.
Albo i wtedy się nie obudzą. Uznają, że to zaszczyt być zjedzonym…

-----------------
Znaczy się, ktoś LO jednak czytuje :)

politynka pisze...

To mile. Nech rozpowszechniaja komentarza i nasze swiatle poglady. :-)

politynka pisze...

To ktos z naszych, bo chyba bez logowania nie mozna przeczytac naszych komentarzy. Tak sobie mysle, bo nie jestem tego calkowicie pewna. :-)

viilo pisze...

Ponure buce rzadza Jewrosojuzem. Dobrze sie stalo, ze Klaus spuscil ich ze schodow i opublikowal stenogram.
Niestety ta czerwona epidemia rozszerza sie. Kanadyjskie lewaki w mig zrozumialy jakie mozliwosci dla ich prywatnych kieszeni kryje w sobie nowy obyczaj panstwowych dotacji dla ratowania bankow itp, i kombinuja wlasnie jak przejac wladze bez nowych wyborow.
W miedzyczasie przemysl samochodowy w USA wywalczyl 15 mld rzadowych pozyczek, a nie dotacji.
Kongres zapowiedzial, ze juz w tym miesiacu rozpocznie wlasna kontrole w jaki sposob Ministerstwo Skarbu wydaje pieniadze z puli 700 mld na ratowanie bankow. Komisja Kongresu bedzie prowadzic przesluchania dyrektorow bankow.
Mimo to eurolewactwo nadal jest przekonane, ze wystarczy zamacic ludziom w glowach aby dorwac sie do ratunkowego miodu.
Swoja zadania w tym zakresie odrobili juz w s24 roznej masci ekonomiczni poldebile. Polski grunt wyglada na przygotowany. Przy takiej mannie z nieba lody Sawickiej jawia sie jako maly pikus i ciezka harowka.

*

Komentarze w LO mozna czytac bez logowania. Trzeba sie logowac aby wrzucic komentarz, odstrasza to wystarczajaco lewuskow piszacych na akord.

*

Interesujace zjawisko - plagiatowanie komentarzy.
Jakis leming poszukujacy umyslowego wyzwolenia?

politynka pisze...

Na moj rozum, lepiej byloby gdyby wszystkie banki zle zarzadzajace pieniedzmi zbankrutowaly i to jak najszybciej, niz gdyby je ktos probowal reanimowac. Reanimacja trupa zwykle nic nie daje, chyba ze sie tworzy Frankensteina. Dosc szybko musialyby sie odrodzic drobniejsze i roztropniejsze instytucje finansowe. Z pozytkiem dla ludzi, a z cala pewnoscia musialyby byc zmienione regulacje prawne. W tej chiwli banki w prawodawstawach traktowane sa jak swiete krowy, bo dysponuja pieniedzmi spoleczenstwa... Jakosc inne podmioty tez dysponuja i co z tego? Te 700 miliardow nie uratuje plynnosci bankow w USA, skala bezrobocia i oslabienie sytuacji platnikow kredytow spowoduje problemy ze splacaniem pieniedzy juz za pare miesiecy. Dotowanie bankow i innych przedsiebiorstw to wyrzucanie pieniedzy w bloto. Zle przedsiebiorstwo czy bank musi upasc i koniec. Uratuja pare bankow i wmowia ludziom, ze ratuja ich oszczednosci a tysiace firm i wspolwlascicieli straci pieniadze, bo zbankrutuja. Co za roznica czy straca ci, co oszczedzaja a banku SA czy ci, ktorzy prowadza firmy lub sa udzialowcami firm SA? Jak upadna firmy. to ludzie pojda na bruk, a jak banki, to troche brakorobow w bialych kolnierzykach bedzie musialo znalezc sobie inne zajecie. Osobiscie wole, zeby upadly banki. Ludzie odzyskaja czesc gwarantowanych wyplat, a gospodarka sama sie dzwignie.

A czytaliscie moze to? http://www.bibula.com/?p=3384 Nie moge do konca rozgryzc tematu, bo z artykulow opublikowanych w Polsce, nie mozna wykombinowc o co dokladnie chodzi z nacjonalizacja bankow w Islandii i zakresem odpowiedzialnosci za zobowiazania bankow wobec wierzycieli przejetych przez panstwo. Jednak po przeczytaniu tego artykulu nabieram podejrzen, ze Islandia stala sie poligonem, a wszystko jeszcze przed nami.

A!...jak jeszcze przeczytalam, ze Indianim z Kanady jest antysemita, to juz rece mi opadly. ,,Oto przed sądem miasta Saskatoon (prowincja Saskatchewan) miała w poniedziałek, 24 listopada br. miejsce druga rozprawa przeciwko Ahenakew, który sześć lat temu ośmielił się wypowiedzieć “antysemickie komentarze”, co według lewackiego dziennika Globe and Mail, “wypełnia przestępstwo ‘świadomego promowania nienawiści’ przeciwko określonej grupie”. Już wcześniej, w 2003 roku ten były przywódca panindiańskiej organizacji zrzeszającej Indian Kanady - “Zgromadzenie Pierwszych Narodów” (Assemby of First Nations - AFN), oskarżony został za “wzniecanie nienawiści”, a w 2005 roku skazany na karę 1 tysiąca dolarów za “świadome wzniecanie nienawiści przeciwko Żydom”.

Na czym polegało przestępstwo Davida Ahenakew? Podczas spotkania w klubie ośmielił się on wyrazić swoją opinię, iż Izrael i Stany Zjednoczone rozpoczną kolejną wojnę światową oraz że istotą Drugiej Wojny Światowej było zachowanie się Żydów. (”Druga Wojna Światowa wywołana została przez Żydów [...] I będzie następna wojna ponieważ Izraelici i “Bushowie”… wiesz … gadka-szmatka…. bigoci i tak dalej… i Stany Zjednoczone mówią ci, że jak nie jesteś z nami to jesteś przeciwko nam.”)http://www.bibula.com/?p=3481

viilo pisze...

Padly w Stanach banki inwestycyjne, chyba wszystkie, jeden czy dwa istnieja, ale zrezygnowaly z dzialalnosci inwestycyjnej. Gdyby padly rownoczesnie wszystkie wieksze banki chaos bylby niewyobrazalny. Gospodarka jest oparta na sprawnym obiegu pieniedzy i krotkoterminowych kredytach. W Polsce na poczatku lat 90 byly "zatory finansowe", ktore dobijaly rachityczna i flegmatyczna gospodarke. Tu byl kryzys zaufania do bankow, a nie kryzys ich sprawnosci. Moze warto bylo je ratowac. Problem jest taki, ze nie ma drugiej, rownoleglej rzeczywistosci w ktorej mozna byloby testowac i porownywac alternatywne rozwiazania, niestety nigdy nie bedziemy absolutnie pewni ktore rozwiazanie byloby lepsze, a ktore gorsze. Diabel jak zwykle tkwi w szczegolach, na jakich warunkach banki dostana pieniadze. Darowizna, pozyczka, sprzedaz akcji uprzywilejowanych. Wiadomosci w tym zakresie sa fragmentaryczne, trudno dokopac sie do detali, jaki bank ile dostal i na jakich warunkach. Wiadomo, ze Paulson dostal pozwolenie uzycia 300 albo 350 mld z 700 przeznaczonych na ten cel. Najprawdopodobniej do dzis uzyl jedynie czesc tych pieniedzy.

Banki z Islandii byly aktywnym uczestnikiem na rynkach finansowych. Pozyczyly bodaj 50 krotnie wiecej pieniedzy niz ich pierwotny kapital, czy wartosc akcji, maksymalizujac ryzyko, ludzie uzmyslowili sobie, ze to tak dlugo ciagnac nie moze i zaczeli pozbywac sie akcji, co przy swiatowych nastrojach przerodzilo sie w panike, a w momencie gdy wartosc akcji spada nieomal do zera i gielda przestaje nimi handlowac to chyba z urzedu rozpoczyna sie procedura bankructwa.

Kwestie narodowosciowe w Kanadzie wygladaja odmiennie niz w Polsce. Wasnie o tym podlozu nie sa w dobrym tonie. System panstwowy jest na tyle okrzeply, ze zadna z narodowosci nie jest w stanie jawnie i otwarcie szkodzic Kanadzie, generalnie ludzie musza dzialac z pozytkiem dla Kanady przez sam fakt zamieszkiwania. Kanada od lat prowadzi polityke imigracyjna i narodowosciowa na tyle sensownie by unikac rzeczy podobnych do rozruchow arabskich w Paryzu. Mniejszosc francuskojezyczna jest niejako wbudowana w fundamenty Kanady.
O Zydach wiadomo, ze potrafia podniesc rejwach i z byle czego zrobic wielkie ajwaj w kazdym zakatku swiata, takze w Kanadzie. Skutkiem tego jest naglosnienie sprawy Davida Ahenakew. W pierwszej instancji facet zostal skazany na 1000 dolarow grzywny. Mozna powiedziec, ze dla swietego spokoju. (Facet nabluzgal ostro Zydkom wedlug tutejszych standardow) I wielu zaplaciloby dla tegoz swietego spokoju, ale tu trafila kosa na kamien, Indianie nie lubia byc w ten sposob popychani. Tez wiedza jak podniesc rejwach, a w dodatku sa bardziej u siebie. W drugim procesie Indianin zostal uniewinniony, trzeci proces w toku.