Już dzisiaj ojropejsy straszą Naszych Najukochańszych Rudzielców eksmisją z ojrokołchozu. W dzisiejszej Rzepie cytowani są Martin Schultz (szef socjalistów w PE) i Gunter Verchujgen (nie wymaga introdukcji) dający znać, że jak nie, to won z oropy. Czy to oby takie łatwe? Nie sądzę, myślę, że to jedynie gra i nacisk propagandowy by nakłonić ich do zmiany decyzji na bardziej demokratyczną. Ale jeżeli rzeczywiście tak łatwo zrezygnują z członkostwa Irlandii, to jest dobry omen na przyszłość dla Polski. Oznacza to, że Bruksela i ojropejsy gonią w piętkę, zaganiają to stado kotów i nagle jedna przelatująca myszka, jeden powiewający na wietrze, szeleszczący papierek i koty dają dyla w każdą stronę. Oby.
Reszta tu i tu
2008-06-17
Referenda referendami, ale demokracja ma być po naszej stronie.
Posted by Anonimowy at 09:55
Labels: demokracja, Irlandia, ojrokołchoz, referendum, Schultz, Verheugen
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 comments:
Prześlij komentarz