2008-06-10

Młode, wykształcone, irlandzkie mohery

W Irlandii, za parę dni referendum na temat traktatu lizbońskiego. Wiadomości o tym epokowym wydarzeniu giną w natłoku relacji z mistrzostw kontynentu w piłce kopanej.

Mało kto w Polsce zastanawia się nad znaczeniem sprzecznych wyników w irlandzkich sondażach. Polskie media wolą rozwodzić się nad personalnymi ploteczkami - obywatelstwem niemieckiego piłkarza Podolskiego, pośmiertnym przyznaniem medalu siatkarce Agacie Mróz czy też aferą wywołaną wolą 14-latki do urodzenia dziecka.

Postawa mediów jest całkowicie zrozumiała. Potencjalny, nawet najbardziej wykształcony czytelnik łatwiej utożsami się z takim Podolskim niż całym narodem odległej Irlandii. A łatwość utożsamienia przekłada się proporcjonalnie na zdolność i chęć przeczytania i kupienia gazety.

Kierując się tą komercjalną zasadą, nie mam zamiaru nudzić czytelników zawiłymi analizami irlandzkiej rzeczywistości i wróżeniem z sondażowych fusów. Skupię się na jednej informacji. Według dziennika „The Irish Examiner”, głosowanie przeciwko traktatowi lizbońskiemu jest modne i popularne wśród irlandzkich elit i młodych ludzie poniżej 25 lat życia. Ta postawa jest absolutnie odmienna od tej głoszonej przez młodych ludzi i elity w Polsce.

Skąd ta diametralna rozbieżność? Przyczyn może być dziesiątki. Ale z pewnością dużą rolę odgrywa etos „Sinn Féin” – ruchu, który odegrał ogromną rolę w odzyskaniu niepodległości przez Irlandię. Nikt tego etosu nie podważa. W Irlandii nie ma obozu w rodzaju „Gazety Wyborczej”, któryby negował lub nawet podważał poczucie dumy narodowej wśród Irlandczyków. Znając trochę historię „Zielonej Wyspy” i krewkość jej mieszkanców, łatwo sobie wyobrazić los śmiałków kwestionujących tamtejsze uczucia narodowe. Adam Michnik pewnie by się tam długo nie uchował.

Pomińmy jednak czcze spekulacje. Niezwykle interesującym jest fakt, że socjologicznie podobne grupy mają w dwóch europejskich krajach kompletnie odmienne postawy. A więc kompletnie odmienną mentalność i różne widzenie świata i problemów.

Czy więc łączenie i unifikacja tych odmiennych światów poprzez traktat lizboński ma jakikolwiek sens? Jakie są szanse by te socjologicznie podobne, ale światopglądowo przeciwstawne grupy doszły do porozumienia, przełamały bariery obyczajowe, kulturowe, językowe i stworzyły jednolity twór? Śmiem twierdzić, że bez „Gazety Wyborczej” w Irlandii szans na to nie ma żadnych.

0 comments: